Rozdział 25

5.2K 430 29
                                    

 Do domu Blacków nie mogli dostać się przez kominek, a w każdym razie nie mógł tego zrobić Draco. Harry zostawił przyjaciela pod opieką Dumbledore'a, licząc, że starszy czarodziej spełni swoją obietnicę i sam przeniósł się do Kwatery siecią Fiuu. Kilka minut po tym, jak Syriusz z Remusem uchronili go od dość bolesnego lądowania, w kuchni pojawił się dyrektor. Lekko oszołomiony Draco trzymał się kurczowo jego ramienia.

Kiedy tylko się pojawili, w pomieszczeniu wybuchł chaos. Moody zerwał się na nogi sięgając po różdżkę, zaraz za nim podążyła Nimfadora, większość Weasleyów jakby nie miała pojęcia co ze sobą zrobić i jedynie gapili się z szeroko otwartymi oczami. Ron nie czekał, natychmiast skierował się do Malfoy'a gotów przejść do rękoczynów.

Harry wyplątał się z rąk Syriusza i Remusa, i pociągnął oszołomionego Draco, chowając go za swoimi plecami. W następnej chwili różdżka wbiła się w gardło rudzielca.

– Jeszcze krok Wiewiór, a nie ręczę za siebie – zagroził. Czuł jak Weasley przełyka ciężko ślinę. Zmrużył oczy, przyciskając różdżkę mocniej, dając mu tym samym do wiadomości, że nie żartuje. Rudzielec cofnął się o krok, a jego twarz momentalnie pokryła się purpurą.

– Wiedziałem. Obaj jesteście siebie warci. Przebrzydłe, oślizłe Śmierciojady – syknął. Harry zacisnął zęby i jedynie dłoń Draco, która nagle owinęła się na jego nadgarstku zapobiegła rzuceniu przez niego, jakiegoś wyjątkowo paskudnego zaklęcia.

– Wiesz Wiewiór... – prychnął Malfoy. – Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo mam teraz ochotę pozwolić Harry'emu cię skrzywdzić. Sam bardzo chętnie potraktowałbym cię jakąś wyjątkowo wredną klątwą, ale... Nie chcę być stąd wykopany w trybie ekspresowym.

Blondyn przyciągnął Snape'a bliżej siebie i Harry poczuł jak druga jego dłoń, w uspokajającym geście ląduje na jego plecach. W tej samej chwili do kuchni wpadła Elizabeth. Burza czystych, białych kosmyków wirowała wokół jej twarzy, kiedy dziewczynka bez ostrzeżenia zderzyła się z Draconem. Drobne ciałko z cichym pacnięciem wylądowało na pupie.

Dziewczynka podniosła głowę i pisnęła na widok blondyna, momentalnie zrywając się z miejsca i chowając za... Syriuszem.

Harry prawie wybuchnął śmiechem na widok nieporadnej miny Blacka, kiedy drobne dziecko uczepiło się jego koszuli i wtuliło w bok. Mężczyzna podniósł ręce do góry i przeskakiwał zlęknionym wzrokiem, między Elizabeth, Harrym a Remusem. Chłopca niezmiernie bawiło obserwowanie nieporadności Blacka. Dłonie Syriusza opadły i przyciągnął on do siebie dziecko.

Harry uśmiechnął się delikatnie, kiedy Elizabeth objęła mężczyznę w pasie, wtulając policzek w materiał koszuli. Kucnął przed nią i wyciągnął do niej ręce.

– Przepraszam za to co powiedziałem wcześniej. Nie powinienem był reagować w taki sposób – przyznał. Nieśmiały uśmiech rozjaśnił bladą twarzyczkę i już po chwili Eli z impetem wpadła w jego ramiona. Drobna twarzyczka wcisnęła się w jego ramię, a rączki zacisnęły na jego koszuli.

Tuż za nim Draco nerwowo przestąpił z nogi na nogę. Reakcja blondyna rozbawiła Harry'ego do tego stopnia, że przytulił Eli mocniej do siebie w próbie ukrycia uśmiechu.

– Czyżby nasza Księżniczka była zazdrosna? – zakpił, kiedy nareszcie zapanował nad swoją twarzą. Elizabeth, ukryta za jego plecami uważnie obserwowała Malfoy'a i Harry przez chwilę miał wrażenie, że drobne ciało dziewczynki trzęsie się jak osika.

– To jest... – Draco nie dokończył zdania, zamiast tego wzdychając ciężko. Błyskawicznie sięgnął do dłoni Harrisona i bez słowa wyciągnął go z kuchni. Chłopak w żaden sposób nie protestował, kiedy Malfoy dość mało delikatnie wepchnął go do sypialni, która dziwnym trafem okazała się być właśnie jego pokojem, i przycisnął do ściany.

Niema DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz