W kuchni panowała tak gęsta atmosfera, że można by ją kroić nożem. Elizabeth wskoczyła na kolana Harry'ego, kiedy tylko ten zajął swoje miejsce obok ojca i od tego czasu wczepiła się rękami w jego koszulę, ukrywając twarz przed wszystkimi. Kiedy pani Weasley chciała się nią zająć, dziewczynka skrzywiła się i między nimi, a kobietą pojawiła się szklana ściana.
Harry prychnął i pogłaskał dziewczynkę po włosach.
– Daj spokój Eli –zganił ją. – Mówiłem ci, nikt tutaj cię nie skrzywdzi.
Dziewczynka powiodła wzrokiem po wszystkich zgromadzonych przy stole niepewnym wzrokiem. Nagle zatrzymała się przy Syriuszu. Zmrużyła oczy i komicznie przekrzywiła głowę. Na głowie mężczyzny pojawiły się psie uszy. Wszyscy odwrócili się w stronę Syriusza, a od strony bliźniaków i Remusa dobiegło kilka rozbawionych prychnięć.
– Cóż Black, najwyraźniej nawet małe dzieci widzą jakim psem jesteś –zakpił Severus. Syriusz poczerwieniał i starał się przejrzeć się w szybkach kredensu. Wywołało to jeszcze większe rozbawienie Freda i George'a. Harry pokręcił głową z pobłażaniem i rzucił Elizabeth karcące spojrzenie.
– Eli, tak nie można. Nie wolno ci używać tego na prawo i lewo. – Jego głos stał się nieco ostrzejszy i dziewczynka spuściła głowę, ukrywając twarz w jego ramieniu.
– Przepraszam – mruknęła. – Ale nie złość się już na mnie, dobrze?
Uwadze chłopaka nie umknęło nagłe zapowietrzenie się państwa Weasley i wszystkowiedzący uśmiech Dumbledore'a. Odwzajemnił gest dyrektora. Kiedy spojrzał na swojego ojca, dostrzegł jedynie zimną maskę.
Rozumiał to. Nie powiedział Severusowi nic o swoim planie. Nie wytłumaczył się nawet wtedy, kiedy byli już bezpieczni w Kwaterze. Tym razem to on poczuł wstyd. Spuścił głowę zmieszany.
– Przepraszam, że o niczym ci nie powiedziałem – szepnął, nie mając odwagi spojrzeć Severusowi w twarz. Nic, żadnej zmiany, żadnej reakcji. Harry czuł, jak coś boleśnie skręca się w jego trzewiach.
– Porozmawiamy o tym później –odpowiedział Mistrz Eliksirów zimno. – A teraz wytłumacz się. Co tam się stało i jak doszło do... tego.
Przez chwilę Harry czuł, jakby coś ściskało go za gardło. Nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. Eli uspokajająco pogłaskała jego włosy i uśmiechnęła się do niego.
– Harry uratował mi życie – powiedziała po prostu, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Może właśnie dla niej jest, pomyślał zaskoczony chłopak. Do tej pory jedynie Dumbledore, ojciec i jego przyjaciele z Draco na czele sądzili, że jest zdolny do jakiegokolwiek uczucia. Reszta, nawet wśród Ślizgonów miała go za zimnego, genialnego odludka, niezdolnego do choćby grama ciepłych uczuć.
– Myślę, że nie jest to rozmowa, w której powinny uczestniczyć pewne osoby – wtrącił się wreszcie Dumbledore. Harry wewnętrznie chciał krzyczeć w podzięce. Nie sądził, żeby w obecności Rona był w stanie powiedzieć cokolwiek. Nie pomagały też wręcz przewiercające go spojrzenia pozostałych Weasleyów, poza bliźniakami. Oni już spisali mnie na straty, przemknęło mu przez myśl.
Przywyknął do tego, że jako syn Severusa nie był powszechnie akceptowany. Starsi Ślizgoni, mimo że mieli szacunek do jego ojca, niezbyt przepadli za samym Harry'm. Był w końcu dzieckiem zagadką, nawet informacja, że jego matka była półkrwi i zginęła po zniknięciu Czarnego Pana, nie uspokoiła spekulacji i plotek. Większość czystokrwistych podejrzewała również, że jest bękartem, ale ci, którzy znali jego ojca, byli skłonni mu to wybaczyć. Tłumaczyli to faktem, że matka Harry'ego była już zaręczona z Severusem, a wojna i chęć ochrony ukochanej uniemożliwiła im ślub.
CZYTASZ
Niema Dusza
FanfictionPorzucony przez rodzinę, która miała się nim opiekować, Harry trafia pod opiekę Albusa Dumbledore'a. Na trzy lata Hogwart staje się jego domem, jest tylko jedna zasada. Nikt nie może go zobaczyć. Pierwszego września tysiąc dziewięćset dziewięćdzies...