Harry był delikatnie mówiąc przerażony. Kiedy tylko wkroczył do ciemnej, wilgotnej i przesyconej odorem śmierci sali tronowej, na jej środku dostrzegł skuloną, odzianą w czarne szaty Śmierciożerców postać. Voldemort siedział, wyjątkowo zrelaksowany, na swoim tronie, a u jego stóp zwijała się Nagini. Zarówno czarnoksiężnik jak i wąż nie wydawali się zainteresowani drżącym i jęczącym czarodziejem przed nimi.
Harry z lekką obawą zbliżył się do Śmierciożercy. Dopiero kiedy stał niecały krok od niego, Voldemort podniósł na niego wzrok. Czerwone oczy zalśniły przerażającym, pełnym sadyzmu błyskiem. Nagini syknęła leniwie odwracając wielki łeb i zerkając w tym samym kierunku co jej pan.– Ach... Harrison Snape, mój ulubiony nowicjusz... – Chłopak wzdrygnął się na dźwięk głosu Czarnego Pana. Wyminął drżącego na podłodze nieszczęśnika i przyklęknął na stopniu, pochylając się, by pocałować rąbek szaty Voldemorta. Zmarszczył zaskoczony brwi, kiedy materiał został wysunięty z jego palców.
– Wstań dziecko. – Ton czarnoksiężnika złagodniał niespodziewanie. Gdyby nie jego wygląd Harry'emu łatwiej byłoby pomylić go z charyzmatycznym, przystojnym Tomem Riddle'em, ze wspomnień ojca.
– Jesteś moim ulubieńcem, Harrisonie – kontynuował Voldemort. – Tak jak kiedyś był nim twój ojciec. To chyba u was dziedziczne. Wiesz, że znałem brata twojej babki? Byliśmy na jednym roku w Hogwarcie. To właśnie po nim twój ojciec odziedziczył imię. Zmarł właściwie w ostatnim ataku popleczników Grindelwalda. Twoja babka, Eileen, była tylko dwa lata od nas młodsza. Prawdziwe oczko w głowie Severusa. Zresztą, ona sama nie widziała świata poza nim. Może to właśnie jego śmierć wywołała u niej tak wielkie szaleństwo, że związała się z mugolem.
Przez chwilę Czarny Pan milczał, a Harry z zaskoczeniem odkrył, że na jego twarzy widać coś na kształt żalu.
– Ja i Severus... Byliśmy przyjaciółmi, o ile naszą relację można tak nazwać. – Białe wargi wygięły się w imitacji dziwnie przygnębiającego uśmiechu. – Kiedy na pierwszym roku Ślizgoni dowiedzieli się, że nie jestem czystej krwi, odrzucili mnie. Nie miałem pojęcia, że moja matka była czarownicą. Wiedziałem, że muszę być czymś lepszym, niż te wszystkie rozwrzeszczane, nic nie warte mugolaki, które z roku na rok coraz bardziej psuły Hogwart... Ale nie miałem na to dowodów. To Severus pomógł mi je odnaleźć. Uważał, że żaden mugol, czy mugolak nie mógłby być tak inteligentny. Był pierwszą osobą, która dowiedziała się o moim darze wężomowy. Nigdy mnie nie zdradził, a jego śmierć była chyba jedną z tych, które najmocniej odczułem. Ty.. bardzo go przypominasz.
Harry mocniej pochylił głowę. Co ciepłego rozlało się po jego ciele. Jego ojciec niewiele wiedział na temat rodziny matki. Wyparli się Eileen w chwili, gdy wyszła za Tobiasza Snape'a, a z samym Severusem nie chcieli mieć nic wspólnego. Ród Prince'ów umarł razem ze śmiercią pradziadka Harrisona.
– Nie zasługuje na tak ciepłe słowa, mój panie – szepnął, nie ufając własnemu głosowi. Voldemort zaśmiał się ochryple.
– Mądry z ciebie dzieciak, Harrisonie – stwierdził. – A także pojętny uczeń, z tego co mi wiadomo. Zainteresowałeś mnie. Zarówno twój charakter, wiedza i spostrzegawczość, ale też unikatowe zdolności. Chcę cie szkolić, uczyć byś kiedyś przewyższył swego ojca, a nawet dorównał bratu swej babki.
Zimny dreszcz przeszedł przez plecy chłopaka. Uniósł głowę patrząc wprost w krwistoczerwone tęczówki. Powinien czuć strach, a paradoksalnie narastała w nim ekscytacja.
– Rozumiem, że będzie to dla ciebie ciężkie, biorąc po uwagę wszędobylski nochal tego maniaka dropsów, dlatego pozwól, że dam ci małą zachętę. – Uśmiech Czarnego Pana momentalnie stał się o wiele bardziej drapieżny. – Nie ukrywam, że Lucjusz Malfoy ostatnimi czasy dość mocno działa mi na nerwy. Zaledwie w ułamku przypomina swojego ojca, Abraxasa, a i jego musiałem kiedyś stosownie utemperować. Zapewne sam już do tego doszedłeś, ale podział zadań między ciebie a Dracona nie był przypadkowy. Dobrze wiem, że młody Malfoy spanikuje i nie będzie w stanie zabić Dumbledore'a. Wtedy miałbym pretekst do pozbycia się go. Lucjusz straciłby swoje jedyne dziecko, swojego dziedzica... To byłaby doprawdy satysfakcjonująca kara.
CZYTASZ
Niema Dusza
FanfictionPorzucony przez rodzinę, która miała się nim opiekować, Harry trafia pod opiekę Albusa Dumbledore'a. Na trzy lata Hogwart staje się jego domem, jest tylko jedna zasada. Nikt nie może go zobaczyć. Pierwszego września tysiąc dziewięćset dziewięćdzies...