Rozdział 13

7K 533 82
                                    

Kiedy Harry wbiegł do Skrzydła Szpitalnego od razu dostrzegł ciemną postać leżącą na najbardziej oddalonym od drzwi łóżku. Nie zwracał uwagi na wołania Syriusza i prośby dyrektora. Znalazł się przy nieprzytomnym ojcu i złapał go za dłoń. Sapnął czując jej chłód pod palcami. Severusa pozbawiono szaty i teraz chłopak mógł dokładnie dostrzec bandaże, częściowo ukryte pod cienką kołdrą. 

Usiadł na krześle i, cały czas ściskając dłoń Mistrza Eliksirów opuścił głowę.

– Dlaczego? Co takiego zrobił, że doprowadzili go do tego stanu? – zapytał, a jego głos drżał wyraźnie.  Dumbledore położył mu dłoń na ramieniu.

– Nie wiemy, mój chłopcze – przyznał. – Zemdlał jak tylko pojawił się na błoniach. Jedyne co udało mu się powiedzieć to: „Nie pozwólcie mu opuścić zamku".

Harry zacisnął usta w wąską kreskę. Widok ojca w takim stanie, był dla niego koszmarem. Odwrócił głowę w stronę zmartwionej pani Pomfrey.

– Możecie mu jakoś pomóc? – zapytał. Smutek, który odbił się w oczach kobiety był dla niego wystarczającą odpowiedzią.

– Zdołałam uleczyć wszystkie „powierzchowne" rany, ale potraktowano go również jakąś klątwą tnącą, której nie rozpoznaję. Ma pełno głębokich ran ciętych. W pewnych miejscach przecinają nawet kości. Nie potrafię mu pomóc w tej kwestii – przyznała. – Obawiam się, że może ją zdjąć tylko rzucający zaklęcie.

Przez chwilę w Skrzydle Szpitalnym panowała absolutna cisza. Wreszcie w oczach Harry'ego błysnęła jakaś dziwna, niespotykana dotychczas iskra.

– A jeśli, byłbym w stanie powiedzieć co to za klątwa? – zapytał. Pomfrey przez chwilę biła się z własnymi myślami, bała się dać chłopcu nadzieję. 

– Mogłabym znaleźć przeciwzaklęcie, albo chociażby sposób na opóźnienie klątwy – przyznała. Więcej Harry'emu nie było trzeba. Przez lata nauczył się wykorzystywać swój dar do maksimum, a dzięki udzielanym mu przez ojca lekcją Oklumencji, potrafił go również kontrolować. Dla obu czarodziei zaskoczeniem było, jak wiele zdolność chłopaka ma wspólnego z legilimencją. Albus zasugerował nawet, że była to tak naprawdę odziedziczony po Severusie talent w tej dziedzinie, wzmocniony przez cząstkę magii, jaką pozostawił w chłopcu Voldemort.

Teraz Harry sięgnął umysłem ku wspomnieniom ojca. Fizyczny kontakt ułatwiał mu zadanie i pozwalał skupić na konkretnej osobie. Przez chwilę przystanął, zatrzymany przez mentalne bariery Mistrza Eliksirów. Nie chciał ich atakować i robić ojcu jeszcze większej krzywdy, zdał się zatem na szczęście.

Posłał odrobinę swojej magii, w nadziei, że umysł Severusa go rozpozna i nie będzie się wzbraniał przed jego obecnością. Zadziałało. Bariery przerzedziły się odrobinę, przepuszczając go. Wspomnienia zalały go niczym ostre lodowe odłamki, nie pozwalając w żaden sposób uporządkować myśli i skupić się na czymkolwiek. Zaskomlał, kiedy przez jego umysł przetoczyło się kilka tych najbardziej bolesnych.

Tobiasz Snape, znęcający się nad, zaledwie pięcioletnim Severusem. 

Chudy, blady chłopiec o zbyt długich, przetłuszczonych włosach, wyśmiewany przez grupkę mugolskich dzieci.

Jedenastoletni Syriusz Black szarpiący za znoszoną, czarodziejską szatę i wyrzucający Severusa z przedziału, by zrobić miejsce swoim przyjaciołom. 

Nastoletni James Potter wieszający Ślizgona do góry nogami i śmiejący się wraz z Blackiem do rozpuku.

Lucjusz Malfoy prowadzący Severusa do Voldemorta. 

Niema DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz