Rozdział 22

5.2K 446 77
                                    

 Następnego dnia, Harry'ego obudził odgłos rozmów dobiegających z dołu. Delikatnie ściągnął główkę Eli ze swojej piersi i ułożył ją na poduszce. W ciszy przebrał się i wymknął z pokoju. W kuchni siedzieli już państwo Weasley, Charlie, Severus, dyrektor Dumbledore, Remus, Syriusz oraz Szalonooki Moody. Harry cicho prześlizgnął się w drzwiach, starając nie zwracać na siebie uwagi. Bezskutecznie.

– Witaj Harrison – Chłopak prychnął pod nosem i posłał Lupinowi krzywy uśmiech. No cóż, najwidoczniej z wyczulonymi zmysłami wilkołaka nigdy nie będzie miał szans. Usiadł koło ojca, skinieniem głowy dziękując pani Weasley, która niemal od razu postawiła przed nim śniadanie. Przez chwilę wpatrywał się w talerz i bawił umieszczoną na nim jajecznicą.

– Nie smakuje ci, kochanieńki? – usłyszał zmartwiony głos kobiety. Pokręcił głową, uśmiechając się do niej.

– Jest pyszne, proszę pani – zapewnił. Dla potwierdzenia swoich słów nabrał jajka na widelec i wsunął do ust. Nie miał teraz najmniejszej ochoty na jedzenie, właściwie, z każdym kolejnym dniem czuł coraz większy wstręt do niego. Jak mógłby wziąć do ust cokolwiek, kiedy po głowie cały czas wirowały mu wspomnienia tortur Eli i nie tylko. Umysł dziecka przesycony był krzykiem, błaganiami o litość, jękami agonii. Czarny Pan kazał jej patrzeć nie tylko na ból rodziców. Widziała, jak ponad dziesięć osób nie wytrzymuje psychicznego i fizycznego znęcania się, jak odchodzą.

– Harry, mój chłopcze, chciałbym z tobą porozmawiać o wczorajszych wydarzeniach – odezwał się nagle Dumbledore. Chłopiec poderwał głowę i spojrzał prosto w niebieskie tęczówki dyrektora. Od strony jego ojca dobiegło go ostrzegawcze syknięcie.

– Albusie, nie męcz mojego syna – zaprotestował Severus. – Nie wystarczy ci, że musi to wszystko oglądać i brać w tym udział?

– Jakoś nie wygląda na bardzo wstrząśniętego faktem, że torturował i zamordował z zimną krwią dwie osoby, w tym małą dziewczynkę – wtrącił się Szalonooki, a Harry'emu cała krew odpłynęła z twarzy. Przed chwilą zjedzony widelec jajecznicy właśnie rozpoczynał ekstremalną drogę do jego gardła i na zewnątrz.

– Alastorze! – Głośny sprzeciw wyrwał się zarówno od Dumbledore'a, jak i Molly Weasley. Harrison kątem oka dostrzegł, jak Remus przyciska dłonią Syriusza, zmuszając Blacka do usiedzenia na miejscu. Sam nie odważył się spojrzeć na Aurora. Coś skręcało go od wewnątrz i przyprawiało go o nudności. W głowie raz po raz odbijały się słowa bogina.

Jesteś taki sam, jak oni wszyscy... Niczym nie różnisz się od Voldemorta... Jesteś takim samym potworem jak on.

– Uważaj na słowa Moody. Nie będziesz obrażał mojego syna! – Kolejne wykrzyczane oskarżenia i groźby po prostu rozpływały się i ginęły gdzieś w echu największych lęków chłopaka. Skulił się na krześle ukrywając twarz w zwiniętych dłoniach.

Nienawiść.

Furia.

Strach.

Błagania o litość.

Krzyk...

Harry poderwał głowę, kiedy nagle w pokoju zrobiło się nienaturalnie cicho. Nie miał pojęcia, czy to, co przed chwilą usłyszał było jedynie wytworem jego wyobraźni, czy może wydarzyło się naprawdę. Czekał. Po chwili ciszę po raz kolejny przedarł głośny wrzask. Krzyk przerażonego, cierpiącego dziecka. Krzyk Elizabeth.

Chłopak zerwał się ze swojego miejsca przewracając krzesło i pognał prosto do swojego pokoju. Gdzieś po drodze dotarło do niego, że tuż za nim podążają pozostałe obecne w kuchni osoby, a kilka zaspanych głów wystawa zza drzwi i przygląda się dziwnej scenie w szoku.

Niema DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz