Rozdział 31

4.9K 383 111
                                    

Pierwsze dni w Hogwarcie minęły Harry'emu przede wszystkim na krążeniu pomiędzy Zakazanym lasem, biblioteką, dormitorium i salami lekcyjnymi. Severus, delikatnie mówiąc, nie był zachwycony, kiedy dowiedział się o bójce w pociągu. Mimo tego, że jedynie cudem udało im się uniknąć straty punków cała szóstka musiała do końca września w każdą sobotę pomagać jednemu z nauczycieli. Pierwszym plusem były punkty przydzielone Pansy, za bardzo dobrze udzieloną Harry'emu pomoc, dzięki czemu wizyta w Skrzydle Szpitalnym ograniczała się jedynie do powierzchownych oględzin. Drugim natomiast, że każdemu z nich został przydzielony nauczyciel, którego szczególnie lubili.

Harry pomagał Hagridowi karmić stworzenia sprowadzane na lekcje oraz czyścić ich zagrody. Pansy została przydzielona do pomocy w Skrzydle Szpitalnym, a madame Pomfrey bardzo zainteresowany jej zdolności w kierunku uzdrowicielstwa. Theo ku swojej irytacji dostał profesor McGonagall, ale po pierwszym szlabanie całkowicie zmienił zdanie. Odwracanie transmutowanych przez uczniów przedmiotów, przynosiło czasem naprawdę zabawne skutki. Blaise trafił do nowego nauczyciela Eliksirów, Horacego Slughorna i marudził najbardziej z nich wszystkich. Starszy czarodziej większość jego szlabanów spędzał na pokazywaniu mu swojej „kolekcji" wybitnie uzdolnionych uczniów, których przychylność „pozyskał" na przestrzeni lat, a pozostały czas wykorzystywał, by wypytywać do takowych uczęszczających do Hogwartu obecnie.

Milicenta dostała za zadanie jedynie pomagać młodszym rocznikom na dodatkowych zajęciach Zaklęć z Flitwickiem. Nie narzekała na to, mówiąc, że całkiem lubi dzieciaki i nawet młodsi Gryfoni nie są aż tak upierdliwi.

Draco odetchnął z ulgą, kiedy tylko dostał się pod skrzydła Severusa. Mężczyzna objął w tym roku dość niespodziewanie posadę nauczyciela Obrony, co niezbyt podobało się Harry'emu zważywszy na ich dotychczasowe doświadczenia. Malfoy podczas swoich szlabanów głównie pomagał Severusowi w sprawdzaniu wypracowań i przygotowywaniu materiałów na zajęcia.

Kolejne tygodnie mijały im na nauce, przekomarzaniu się i znów nauce. Nic nie zapowiadało, by ten rok miał być jakkolwiek dziwaczny, czy niepokojący. Harry znikał co dwa tygodnie w nocy z piątku na sobotę. W te dni Voldemort prowadził z nim swoje własne lekcje. Snape często wracał z nich poturbowany i Draco po trzech takich spotkaniach zaczął zostawać na noc w Pokoju Wspólny i wychodził po przyjaciela na błonia.

Harry siedział w bibliotece nad podręcznikiem do Historii Magii. Te zajęcia były wprost tragiczne, a opracowanie podręcznika nie polepszało sytuacji. Machnięciem różdżki przywołał książkę z bocznego regału. Przewertował ją, streszczając kilka interesujących akapitów.

– Nie sądziłam, że interesuje cię historia magii. – Harrison podskoczył na krześle słysząc dziewczęcy głos za swoimi plecami. Kiedy się odwrócił, przed oczami mignęła mu burza kasztanowych włosów i złoto-czerwony mundurek Gryffindoru. Czekoladowe oczy dziewczyny przyglądały mu się z jawnym zainteresowaniem.

– Nie sądziłem, że ktokolwiek zagląda do tej części biblioteki – odparował. Gryfonka uśmiechnęła się delikatnie.

– Mogę się przysiąść? – zapytała wskazując jedno z wolnych miejsc przy stole. Snape skinął głową wracając do książki. Przez chwilę pracował nad notatkami cały czas czując na sobie spojrzenie dziewczyny.

– Potrzebujesz czegoś? – zapytał w końcu nie kryjąc irytacji.

– Jestem Hermiona. Hermiona Granger – przedstawiła się, wyciągając ku niemu rękę. Wywrócił oczami, a uścisnął podaną dłoń.

– Wiem o tym. Ciężko nie znać Gryfońskiej Panny–Wiem–To–Wszystko. – Uśmiechnął się kpiąco, zerkając na nią znad książki. Jej twarz poczerwieniała ze złości i już po chwili wstała gwałtownie wywracając krzesło.

Niema DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz