Rozdział 35

2.3K 92 7
                                    

- Nika ja nie mogę być w ciąży. Przecież my się zabezpieczaliśmy. On nie chce mieć dzieci. - zaczyna swoją przemowę.

- Przecież to nie tylko twoja wina, a wiesz jak jest z zabezpieczeniem się.

- Ale ty nic nie rozumiesz. James nie chce mieć rodziny w przyszłości. Dla niego liczą się tylko imprezy.

- A dla jego brata zgwałcenie kolejnej dziewczyny. - powiadam.

Tak zapomniałam wam powiedzieć wszystko się wyjaśniło i chłopakiem z imprezy, która wspominam nie zbyt dobrze nie był James, a Jake jego brat. Są bliźniakami i bardzo trudno ich odróżnić. Co prawda nie mają że sobą dobrego kontaktu, ale jednak to bracia.

- Nie mów mi o Jake.

- Ale nie masz stu procentowej pewności, że jesteś w ciąży. Testy też się mogą czasem myślić.

- Oby się pomylił.

- Ić do pani Hanny. Zaraz podam Ci numer i się umówisz na wizytę. - powiedziałam i wstałam z sofy co nie było dla mnie dobre, bo właśnie miałam skurcz. - Aaaashley! - zawyłam z bólu i usiadłam spowrotem na sofie.

- Boże Nika czy to już?! - pyta przerażona Ash.

- Zadzwoń na pogotowie. - proszę przez ból.

Brunetka posłuchała prośby i zadzwoniła pod właściwy numer. Ból był nie do zniesienia. Karetka przyjechała po kilku minutach jednak skurcze miałam coraz to silniejsze. Pani z pogotowia poinformowała, że to dopiero początek i zdążymy dojechać do szpitala. Ratownicy medyczni przewieźli mnie do karetki i ruszyliśmy na sygnale do szpitala.

- To nie możliwe. - wyjechałam przez ból. - Za trzy tygodnie mam termin. - informuję panią ratownik.

- Spokojnie jak widać dziecią śpieszy się na świat. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy, ale mi nie było wesoło.

Aleks:

Dzisiejszą sobotę miałem w połowie wolną. Ojciec pozwolił mi skończyć wcześniej pracę i pojechać do domu zaopiekować się Niką. I tak właśnie zrobiłem. Pod jeżdżałem już pod nasz dom, gdy zauważyłem, że z naszego podjazdu wyjeżdża karetka. Zaraz po tym z bramy wybiegła przerażona Ashley. Zostawiłem samochód na środku ulicy nie gasząc nawet silnika i podbiegłem do dziewczyny.

- Co się stało? - zapytałem również przerażony.

- Zaczęło się. - odpowiedziała na jednym wdechu i ruszyła do mojego samochodu. - Musimy do niej jechać! - oznajmiła i razem ruszyliśmy za karetką.

~~~

Nie minęła chwila, a już znaleźliśmy się pod szpitalem. Zaparkowałem samochód i ruszyłem do wejścia. Wbiegłem na izbę przyjęć i zacząłem szukać jakiejś pielęgniarki lub doktora. Na moje nieszczęście była tylko jedna, a do niej tłum ustawionych w kolejce ludzi.

W tym momencie liczyła się dla mnie tylko Nika i dzieci. Nie obchodziło mnie to co Ci ludzie sobie o mnie pomyślą i o moim zachowaniu. Ominąłem kolejkę, a przede mną znalazła się pielęgniarka.

- Gdzie została przewieziona moja żona? - zapytałem na jednym w wdechu.

- Chłopcze kolejka Cię obowiązuje. - mówi jakaś kobieta stojąca w wcześniej wspomniane kolejce.

- Jest w ciąży. - mówię dalej do kobiety w białym kitlu.

- Prosto do windy trzecie piętro porodówka. - odpowiedziała i zajęła się wcześniejszą starszą kobietą z kolejki.

Nie zostawiaj mnie [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz