Rozdział 46

2K 87 0
                                    

Kilka dni później:

Za tydzień mam egzaminy inaczej mówiąc ,,matura". W ostatnich dniach bardzo dużo się uczyłam. Mam nadzieję, że pójdzie mi nie najgorszej.

Dziś wybrałam się na spacer z małym i Ashley, która za godzinę wychodzi ze szkoły. Przebrałam małego i wsadziłam wszystkie potrzebne rzeczy do wózka, a następnie opuściłam dom.

Aleks na studiach sobie radzi podobno dobrze, ale ja w to się nie wtrącam, bo to w sumienie moja sprawa, a jego. Po studiach ojciec Aleksa mówił coś, że ma zamiar oddać mu swoją firmę, ale to też nie moja sprawa. Bycie szefem firmy to nie dla mnie.

Szłam po przyjaciółkę do szkoły, gdy usłyszałam głos pani Dylani. Nienawidzę tej baby. Dość, że uczy biologii, z której nie zawsze byłam dobra to jeszcze zawsze miała do mnie wielki problem jak to ja się niby na lekcjach zachowuje.

- Dzień dobry Niko. - przywitała się.

- Dzień dobry pani. - odpowiedziałam.

- Widzę, że już do nas nie wrócisz. - powiedziała spacjalnie by dowiedzieć się jak najwięcej i mieć co rozglądać innym nauczycielą.

- Raczej nie.

- Nie za wcześniej na dziecko? - zapytała.

Od kiedy zaszłam w ciążę i chodziłam do szkoły pani Dylani była na zwolnieniu lekarskim, więc nie miała kiedy o to zapytać.

- Na wszystko przychodzi czas. - odpowiadam i błagam w myślach, żeby już se poszła.

- Każdy w szkole mówi, że to dziecko Aleksa Wilsona. To prawda?

- Tak. - odpowiada szybko.

- Uważaj na niego może was sprowadzić na złą drogę. - informuję.

- Nie musi się pani o nas martwić wszystko będzie dobrze, a teraz przepraszam, ale się bardzo spieszę. - odpowiadam i powoli odchodzę. - Do widzenia. - żegnam się.

- Do widzenia. - odpowiada.

Już babka podniosła mi ciśnienie. Jakby chociaż raz mogła by być miła. Będąc już przy wejściu szkolnym widzę wychodzącą z tego okropnego budynku Ashley.

- Hejka. - mówi i wita się przytulasem. - Co się stało, że masz taką minę?

- Dylani. - odpowiadam krótko.

- Skąd ja to widziałam. - odpowiada z uśmiechem na twarzy.

~~~

Z Ashley spędziłam całe popołudnie i muszę przyznać, że nawet zapomniałam o pani Dylani. Wróciłam do domu, ale nie zastałam tam Aleksa co bardzo mnie zdziwiło, bo zawsze po dziewiętnastej był w domu.

Aleks:

Byłem w restauracji, w którym zawsze spotykałem się z kumplami i tak też było i dziś. Zadzwoniłem po Adriana, Kordiana i Nikodema, bo Kamil wyjechała z Elle i nie może się pojawić na spotkaniu. Ostatnio wydarzyło się coś co nie powinno się nigdy wydarzyć. Będąc w parku z małym i sptkałem Annie, moją byłą dziewczynę z czasów gimnazjum i liceum. Układało nam się całkiem dobrze do dnia imprezy, na której mnie zdradził z przypadkowym kolesiem.

Nie było mnie na tej imprezie, więc nie widziałem tego na własne oczy i chyba to nawet lepiej, ale mam takich znajomych, że powiedzą mi wszystko. Tak też było z tym incydentem. Nie uwierzyłbym w to, gdybym nie dostał zdjęcia, na którym było ewidentnie widać, że świetnie się bezemnie bawi.

Przyszłem do restauracji trochę za wcześniej, bo nie miałem co robić w domu, a Nika wyszła na spacer z małym i pewnie spotkać się z Ashley.
Było już po dziewiętnastej, a ja nie poinformowałem brunetkę, że gdzieś wychodzę. Zacząłem po kieszeniach szukać telefonu, ale chyba go zostawiłem w samochodzie, bo nie mogłem go znaleźć.

- Siema stary. - przywitał się ze mną Adrian i zobaczyłem resztę towarzystwa.

Wszyscy usiadłyśmy do naszego stałego stolika i najpierw zamówiliśmy sobie coś do picia i niektórzy do jedzenia. Zamówienie przyjęła wysoka blondynka, która śliniła się na nasz widok. Sory mała, ale nie potrzebujemy kobiety do towarzystwa. Zapisała całe zamówienie i odeszła kręcąc tyłkiem, a żaden z tu zebranych nawet na to nie spojrzał.

- To o czym chciałeś gadać? - zawrócił się do mnie

- Annie wróciła.- powiedziałem, a żaden z obecnych się nie odezwał, a niedowierzał w to co właśnie powiedziałem.

Nie zostawiaj mnie [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz