7

115 11 0
                                    

Pov Hope

Kończe się szykować na kolacje do Lenehanów. Nie chce spotkać Charlie'go. Boje się jak na to zareaguje. Wiem, że miałałam iść z Kevinem, ale nie wrócił na noc do domu. Przyszedł dopiero o 8 strasznie nachlany. A w takim stanie nie moge go wziąć ze sobą.

- Wiesz jak bardzo cie kofam.- powiedział kompletnie pijany chłopak

- Połóż się i spróbuj zasnąć.

- A położysz sie ze mną?

- Nie ja ide na obiad do naszych sąsiadów. Słodkich snów.

Powiedziałam i wyszłam z naszej sypialni. Weszłam do łazienki i poprawiłam makijaż. A ubrana i uczesana byłam tak. [ media ]

Idąc do domu Lenehanów byłam przestraszona. Co jeżeli Charlie będzie z tą całą Chloe. No, ale kto nie ryzykuje ten nie żyje.

Zapukałam. A drzwi mi otworzył Charlie.

- Hope.- przytulił mnie, byłam troche sparaliżowana, ale też go przytuliła - Przepraszam. Przepraszam cie tak bardzo.

- Charlie...- miałam łzy w oczach

- Kochani ja wiem, że się stęskniliście, ale może przejdziemy do stołu a nie tak w progu.

Charlie się ode mnie odsunął i uśmiechnął.

- A, prosze to dla ciebie. Kevin przeprasza, ale nie mógł przyjść.- podałam kobiecie mały bukiet tulipanów

- Dziękuje.

- Zaraz, a kto to Kevin?- spytał blądyn

- Mój chłopak.- powiedziałam pewnie, ale szybko skorciłam się w myślach

- Czyli masz chłopaka.- zasmucił się

- Tak, ale ty też kogoś masz. Tak mówiła Karen.

- Już nie mam. Zerwaliśmy wczoraj.

- Przykro mi.

- Chodzmy do stołu.- zaproponowała Karen - Brooke zejdz już.

Młodsza i dziewczęca kopia Charlie'go zeszła do nas.

- Dzień dobry.

- Hej Broke.- dziewczynka zrobiła dziwną mine

- To Hope, może jej nie piętasz bo miałaś 3 latka jak sie wyprowadziła. Ale przez 10 lat była to najlepsza przyjaciółka Charliego.- wytłumaczyła Karen

Po chwili wszystcy siedzieliśmy przy stole i jedliśmy obiad przygotowany przez 40 latke.

- Na długo zostajesz w Liverpoolu?- zapytała trzynastolatka

- Myśle, że już na zawsze.

- A kiedy poznamy twojego chłopaka?

- Brooke. To nie ładnie zadawać tyle pytań.

- Nie spokojnie. Jak byłam w jej wieku też ciągle zadawałam pytania. Chciałam was zaprosić na jakąś kolacje, obiad czy coś, ale najpierw musimy ogarnąć dom. Cicia nic w nim nie zmieniała, ale ja chce troche pozmieniać. I myśle, że w tedy.

- A twoi rodzice? Przyjada cie odwiedzić? Poznam ich?

- Nie. - przygryzłam policzek od środka czując łzy- Moi rodzice nie żyją. Zgineli w wypadku.

- Przepraszam. Nie chciałam.

- Nie szkodzi. Nie wiedziałaś. - Charlie położył swoją dłoń na mojej, wiedział, że mnie to uspokoi

Pod czas objadu jeszcze troche rozmawialiśmy. Wspominalismy stare czasy, jak i to co działo gdy wyjechałam.

- Dziękuje, to było przepyszne.

- Dziękuje kochanie.

Po chwili Brooke poszła do swojego pokoju, a Karen do kuchni. Siedziałam sama z Charliem przy stole. Panowała między nami napięta cisza, aż blądyn ją przerwał.

- Kochasz go?

- Skąd takie pytanie? - niewiedziałam co mu powiedzieć

- Po prostu. A więc?

- Tak.

- Na pewno?- przysunął sie do mnie

- Tak? - powiedziałam wachając się

- Czyli moge to zrobić.

Wróciłeś? [ Charlie Lenehan, Leondre Devries]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz