42

53 8 0
                                    

Pokomentujcie w tedy będzie następny rozdział.

Chodziłam uliczkami bez celu, wiem, że to ja zbyt przesadnie się zachowałam. Jednak nie potrafie myśleć racjonalnie. W ciągu godziny miałam pięćdziesiąt nieodebranych połączeń od Kevina, kipka razy chciałam odebrać, bo myślałam, że ma wiadomość o Charliem, ale nie zdobyłam się na odwage.

Po upływie dwudziestu minut doszłam pod jeden z większych klubów. Bez zastanowienia skierowałam się do baru. Zamówiłam zwykłą wódke, którą od razu wypiłam. Odstawiłam kieliszek prosząc o następną kolejke. Gdy byłam już po kilku kolejkach podszedł do mnie nieznajomy mężczyzna. Usiadł na miejscu obok i pokazał do barmana dwa palce. Po chwili dostał swoje zamówienie, podsunął mi jeden z kieliszków i patrząc na mnie uniusł kieliszek, czekał aż zrobie to samo, po czym wypił zawartość, a ja zrobiłam to samo.

- Po wiesz co jest nie tak? - w końcu się odezwał

Przemilczałam jego pytanie.

- Widze, że coś cie trapi inaczej nie wypiłabyś shota ode mnie. Nie chcesz to nie mów. - dodał gdy ciągle się nie odzywałam

- Na co ty liczysz? Nie zanam cie w ogóle, a mam ci mówić o moich problemach? - powiedziałam bardzo nie wyraźnie przez dużą ilość alkocholu

- Ehh. Chciałem pomuc, ale nie to nie. - znów dał znać barmanowi, podał mu zamówieni, a on zrobił to samo co wcześniej, gdy kieliszki były puste skinął głową bym poszła za nim, po krótkich rozmyśleniem nad tym co może mi zrobić poszłam za nim - Zapalisz? - wyjął paczke papierosów, a ja wzięłam jednego, podstawił zapalniczke i go odpaliłam - Rayan. - wyciągnął dłoń w moją strone

- Hope. - odpowiedziałam bez odwzajemnienia jego gestu

- Masz chłopaka? - spytał otwarcie

- To skąplikowane. - zawachałam się nad odpowiedzią

- Aha. - ztrzepnął swoją używke, przez długi czas staliśmy w ciszy - To może miałabyś ochote się troche zabawić.

- Nie. - zaczęłam się nieopanowanie śmiać

Ten tylko pociągnął mnie za sobą, ale na szczęście moje kończyny przestały współpracować, więc położyłam się na ziemi. Próbował mnie podnieść, ale ja podchodziła nie na poważnie do tej sytuacji, cały czas sie śmiałam i przewracałam. Ten na moje zachowanie wkórzył się i mocniej mnie szarpnął. Szarpał mną mocno zdzierając ze mnie ubrania, jednak ja podchodziłam do tego nie przejmująco. Ten zsunął z siebie spodnie i bokserki przystawiając mi swojego kutasa do ust.

- Starczy Rayan. - usłyszałam przez mgłe, mężczyzna wykonał polecenie, a ten drugi podszedł do mnie z złapał za twarz tak, że patrzyłam na niego - Posłuchaj żadne zastraszanie nas ci nie pomoże, to jest dopiero początek, tego ci zrobimy gdy nie dostane swojej kasy. Lepiej o tym pamiętaj, bo nie ucierpisz tylko ty, ale też twoi bliscy.

Wróciłeś? [ Charlie Lenehan, Leondre Devries]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz