15

33 5 0
                                    

Reszta dnia minęła nam spokojnie. Jack nie był zagrożeniem, ale to jak ją pocałował...ugh... Nie jestem na nią zły, bo to nie ona mnie zdradziła. Jestem zły na siebie że do tego dopuscilem. Po szkole poszlismy do naszej ukochanej cukierni. I tam spedzilismy prawie cały czas do wieczora.

Miesiąc później.

Jestem w szoku co się dzieje. Nie mam pojecia jak ja sobie zycie poukladalem. Ja nie wiem jak to się wszystko mogło stać.

- Kochanie. Zaprosilem cie bo chce ci powiedzieć, że ... - zrobilem krótką przerwę - Jutro idziemy z Leo na przesłuchanie do BGT. - powoerzialem na jednym wydechu dziewczyna zaczela piszczec ze szczęścia tak długo mnie do tego namawiała, aż wreszcie sie zgodzilem.

- To cudownie. Ale czemu dopiero teraz o tym mówisz!

- Bo mogłem się jeszcze wycofać z tego pomysłu.

- Nie ma mowy jutro idziesz tam,  stajesz na scenie, spiewasz i wygrywasz.

- Się okaże.

- Masz najcudowniejszy glos na świecie, a Leo mega dobrze rapuje, ja nie widzę żadnych szans na przegraną.

Zjedlismy przygotowana przeze mnie kolacje i poszlismy spać. Niestety nie mogłem zasnąć, to jest  nie doopisania co czuje. Jutro mam stanąć na wielkiej scenie i śpiewać. Boże w co ja sie wpoakowalem?! Cala noc myslalem jak to będzie. Wyjdziemy na scenę zaczniemy piosenkę a później paraliż i nic nie wydusze z siebie. Z każda sekunda coraz bardziej się stresowałem.

Rano nawet nie mogłem nic zjeść gardło mi się zaciskalo tak, że nie przełknął bym zupelnie nic. Wypilem jedynie dwie mocne kawy, żeby nie zasnąć i pojechalismu po Leo.

- I jak Charluś przed występem? - Leo

- Zaraz zejde na zawał. - oboje się zasmiali - A ty Lender?

- Ja? Chyba tez. - teraz wszyscy sie smialismy

Odpalilem samochód i ruszylem w stronę tego jakże zabujczego miejsca. Zaparkowalem na jednym z wolnych miejsc parkingowych i udalismy się do środka. Jeden z ochroniazy zaprowadził nas za kulisy gdzie dostalismy instrukcje i kolejność występowania. Byliśmy 3 co jeszcze bardziej mnie przerazało. Usiedlismy na krzeselkach i czekalismy. Hope cały czas trzymala mnie za rękę bym się  chociaz trochę rozluznil. Pomogło, ale w tedy uslyszalem to:

- Numer 3 na scenę! - O MÓJ BOŻE!

- Powodzenia. Wierze w was. - przytulila nas z całej siły i poszlsmy na scenę

To co działo sie na widowni ile tam było ludzi. Ja... Nie byłem w stanie nic powiedzieć. W tym tłumie zobaczyłem moją mamę i siostrę zaraz obok rodzinę Leo, a przy mojej mamie był mój tata. Nie mogłem w to uwierzyć.

- Hej, chłopaki przedstawcie się nam.

- Ja jestem Leondre Devries.

- Emm...a ja Charlie Lenehan.

- Co nam chcecie pokazac?

- Zaspiewamy piosenkę, którą napisał Leo.

- W takim razie zaczynajcie. Powodzenia.

Ugh. Teraz najgorsze.

Wróciłeś? [ Charlie Lenehan, Leondre Devries]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz