Szybko podbieglem do niej i sprawdzilem puls. Żyła. Cale szczęście, zadzwonilem pod numer ratunkowy i czekałem aż przypada. Polożylem jej głowę na kolanach i mocno przytuliłem, ciągle plakałem. Nie było mnie przy niej. Jestem beznadziejny. Uslyszałem jak ktos wchodzi do domu:
- Dzień dobry jesteśmy ratownikami medycznymi! - krzyknął jakis mężczyzna
- Na górze! - chwile później jeden z nich mnie odciągnął, a dwóch pozostalych zaczęli ją badać
Czekalem z niepokojem na jakieś słowa, że wszystko w porządku lub jakie kolwiek slowa. Nic mi nie mówili. Jedynie zabieramy ją do szpitala. To wszystko sie dzialo tak szybko nie byłem w stanie zrozumieć ani jednego słowa, ani tej sytuacji. Mimo, że wiedziałem co się z nią stało miałem ciagle to dziwne przeczucie.
Siedzialem z Kevinem pod salą i czekalam na jakiegolwiek wieści o jej stanie zdrowia. Lekarz który się nie zajmował po wypadku był razem z nią na sali. Jednak nam nic nie mówiono. Obwinialem sie o całą sytuacje. To jest okropne uczucie kiedy siedzisz pod sala osoby która kochasz i nic nie wiesz. Ona może tam umrzeć bo jestem pierdolonym idiotą. Wszystko zaczęło się od tego jebanego zakładu. Nagle z sali wyszedł lekarz...
pov Hope
Obudziłam się w bardzo jasnym pomieszczeniu stało nademna kilku lekarzy, ale tylko znich poznałam Marco. Nagle mnie olśniło.
- Pamiętam!- krzyknęłam ze łzami szczęścia
- Hope. Dobrze się czujesz?
- Tak, ale ja już pamiętam!
- Co pamiętasz?
- Wszystko, wszystko...- moja mina zmienila się w ułamku sekundy
- To wspaniale, teraz powiedz co się stało, że tu jesteś.
- No ogladałam zdjecia w domu i nagle rozbolała mnie głowa ale tak bardzo mocno, po tem różne sytuacje miałam przed oczami i zemdlałam, a teraz obudzilam się tutaj.
- Wygląda na to, że nic ci nie jest. Pamięć wróciła, a ból głowy jest przy tym normą, wiec teraz proszę tylko dużo odpoczywać, nie uszkodziła sobie pani, żadnego narządu. Wszystkie wyniki w porządku, więc zaraz przyniose wypis. - powiedział inny lekarz
- Dobrze dziękuje. - po tem zostalam sama z Marco - Marco bo pamietam wszystko, ale to nie jest nic dobrego. Nie sadzilam, że mogło być, aż tak źle.
- Charlie i Kevin powiedzieli mi tak w skrócie, dlaczego wyjechałaś. Przykro mi, ale nie mogłem ci powiedzieć.
- Wiem. Nie jest zła. Tylko nie wiem co zrobić, bo Charlie był dla mnie taki miły, a wczesnieje mnie wykorzystał.
- Sama musisz podjąć te decyzje. Zastanów się czy gdybys sobie nie przypomniała tego to dałabys mu szanse? Nie odsunęłas go jak chciał pomuc, spedzalas z nim dużo czasu. Chciał ci to wynagrodzić.
- Dałabym mu szanse. Nawet już dałam, ale co jeżeli tylko udaje.
- Wiem tylko tyle, że nie udaje miłości do ciebie. On cie kocha i to bardzo. Może zachował się okropnie, ale żałuje.
- To jak sie stara jest okropnie urocze. - rozmazylam się
W tej chwili przyszedł lekarz z moim wypisem. Parę sekund później wyszlismy z sali, a ja od razu znalazlam sie w ramionach bladyna, zszokowana przytulilam go z uśmiechem.
*****
Powracam🤗🤗🤗
CZYTASZ
Wróciłeś? [ Charlie Lenehan, Leondre Devries]
FanfictionPierwsza część Przyjaciele z dziecinstwa, którzy są w sobie zakochani. Przekonają się co to znaczy prawdziwa miłość, ale kiedy ich drogi się rozjeżdzają tylko los może ich znów połączyć. Tęsknota za druga osobą ich zabija. Druga część Usłyszałem jak...