7

770 12 0
                                    

Stałam przed wejściem na lotnisko z torbą trzymając ją w zgięciu ręki i rozglądałam się po nowym miejscu. Serce mi waliło, gdy uzmysłowiłam sobie, że już jestem w Madrycie i miałam iść na mecz Realu Madryt. Zdałam sobie sprawę, że przyjechałam tu pod wpływem impulsu, bo mój kaprys tak chciał, już teraz natychmiast. Nie zastanawiałam się wcześniej czy to dobry pomysł wiedząc, że w ten sposób nie przerywam mojej przygody z Cristiano Ronaldo wręcz przeciwnie brnęłam w nią dalej. To było szalone. Patrząc wstecz jak odpychałam od siebie usilnie wszystkie emocje deptając je bez skrupułów, jak dawałam odczuć to Cristiano, a teraz jestem w Hiszpanii by go zobaczyć. Chociażby z trybun. Nie wiem czy zrobiłam to z tęsknoty za naszymi zbliżeniami, nie wiedziałam. Byłam tak wypruta z uczuć po tym co przeszłam, że odgradzałam się od tego wszystkiego prowadząc tylko do seksu. Mój szef miał rację, że pogubiłam się w tym wszystkim i szczerze przed sobą przyznałam, że nie umiałam tego w mojej dorosłej głowie poukładać.

Wyjęłam z torebki zwiniętą na pół kartkę z adresem hotelu i udałam się do postoju taksówek. Otworzyłam drzwi jednej z nich patrząc na kierowcę i spytałam czy jego taksówka jest wolna, mówiłam wszystko w języku angielskim ponieważ hiszpańskiego w ogóle nie znałam i przekonana byłam, że tym językiem wszędzie się porozumiem. Jednak starszy Hiszpan siedzący za kierownicą poklepał dłonią siedzenie pasażera uśmiechając się od ucha do ucha, więc zrozumiałam, że po angielsku nie pogadamy, ale ogarnęłam więc usiadłam posłusznie. Podałam mu moją kartkę i Hiszpan uniósł kciuk w górę kiwając głową, uczyniłam do niego to samo. Wzruszyłam lekko ramionami i zaufałam mojemu kierowcy. Jadąc rozglądałam się madryckim uliczkom próbując wyłapać wszystko i zapamiętać. Było pięknie. Zauroczyło mnie to miasto na tyle, że pozwoliłam sobie na lekki uśmiech. Auto zatrzymało się pod hotelem, który mój kierowca wskazał ręką i pokazał na kartkę informując mnie pewnie, że to tutaj. Kiwnęłam głową i udało nam się rozliczyć bez większych problemów więc wysiadłam udając się do środka. W recepcji śliczna Hiszpanka- naprawdę - uraczyła mnie znajomością angielskiego na co odetchnęłam z ulgą i po załatwieniu formalności udałam się do swojego pokoju na trzecim piętrze. Położyłam torbę na zaścielone łóżko i rozejrzałam się po pokoju uznając, że jest w porządku. Schludnie i skromnie bez żadnych udziwnień. Wyciągnęłam z torby potrzebne rzeczy w tym koszulkę Madrytu, którą cholera specjalnie zamówiłam na dzisiejszy dzień oraz białe spodnie, które skromnie powiem idealnie leżały na moich nogach. Poszłam pod prysznic zmyć z siebie choć trochę napięcie, które siedziało we mnie jak i podróż. Ubrałam się, związałam jasne włosy w wysoki kucyk i zaszalałam malując usta na ciut ciemniejszy kolor. Spojrzałam w lustro i stwierdziłam od iks czasu, że się sobie spodobałam, serio. Wypuściłam po bokach parę kosmyków włosów i wyszłam na mały balkon, aby zapalić jeszcze przed wyjściem. Planowałam już wychodzić ze względu na to czy czasem nie będę błądzić do stadionu mimo moich kilkunastu razy przeglądania drogi z hotelu do Bernabeu. Mój mały problem był kompletnie znikomy, bo widząc grupki ubrane na biało uspokoiłam się, że przecież pójdę sobie za nimi i na pewno doprowadzą mnie na miejsce. Tak też się stało i poraz kolejny odetchnęłam tak naprawdę głęboko, gdy stałam już przy swoim miejscu. Widok był idealny, wręcz murawa na wyciągnięcie ręki tak jak Cristiano Ronaldo, który rozgrzewał się wraz ze swoją drużyną.

Zacisnęłam usta obejmując się szczelnie rękoma wbijając w ramiona paznokcie i próbując zatrzymać tą falę uczuć jaka we mnie uderzyła. Moja reakcja na jego widok mnie zdziwiła, jak ściskałam się mocno rękoma, jak moje serducho waliło mi w pierś, ściśnięcie się żołądka. Nie podobało mi się to, ale moja walka z tym słabła z minuty na minutę. Cholera nawet ciężko mi się oddychało. Gryzłam wściekle wargę czując jaka już jest obolała i kręciłam biodrami na prawo i lewo. Korciło mnie by napisać mu sms'a, że jestem tu. Na trybunach. I będę go oglądać. Oszalałam. Wyjęłam telefon z ręki i napisałam mu sms'a:

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz