47

394 10 0
                                    

Witam! Nie będę się tu rozpisywać więc zapraszam na mój mega opóźniony rozdział! :( Jedynie napiszę, że te ostatnie trzy rozdziały będę wolniej dodawać ok? Z góry dziękuję za wyrozumiałość! :) Dobranoc bądź dzień dobry ;) 

Cristiano Ronaldo

Zatrzymał się na marmurowych schodach, gdy jego matka przystanęła nagle i zdziwiony zajrzał jej przez ramię.

- Co się stało? - spytał wpatrując się w profil kobiety.

- Ładny kwiatek. - wskazała palcem na doniczkę, a w niej pełno powciskanych papierosów. - Oryginalny. - zaśmiała się po nosem.

Przez chwilę patrzył na głupią doniczkę z pojarami papierosów i to takie dziwne, że kojarzył fajki z Laurą. Nie z jakimiś kwiatkami i innymi duperelami, tylko właśnie z tytoniem. Polubiła siedzieć tu na schodach i palić w spokoju. Patrzyła zawsze przed siebie bawiąc się zapalniczką w jednej dłoni i łapał ją na tym, że potrafiła gadać sama do siebie. Roześmiał się w duchu uświadamiając sobie jaka jest dziwaczna. Cóż. Szkoda tylko, że doniczka wygląda jak jeż zrobiony z papierosów.

- Cristiano, idziesz? - pomrugał kilka razy oczami widząc, że matka oddaliła się kawałek dalej.

- Ta, idę. - uśmiechnął się do niej i dorównał jej kroku, gdy zmierzali ku domowi.

Pomógł matce zanieść torby, których było sporo po ostatniej wizycie w Portugalii, gdzie siedziała z wnukami i właśnie dziś wróciła. Postanowił zostać z nią, aby dotrzymać jej towarzystwa. Podziwiał ją, że zawsze za nim podążała. Obserwował ją jak zaciskała swoje usta i dotykała spracowanymi palcami swoje usta zastanawiając się nad czymś. Siedział przy wysepce kuchennej opierając się dłonią o brodę i w ciszy obserwował mamę. Poprawił w między czasie swoją czapkę z daszkiem przekręcając daszek do tyłu.

- Pijemy coś? - spytała Portugalka i spojrzała na syna.

- Może być herbata. - uśmiechnął się i skinął głową w podziękowaniu. - Jak było w Portugalii? - zapytał.

- Wesoło. - roześmiała się gardłowo na co Cristiano również się zaśmiał. - Wiesz jak to z tą bandą dzieciaków. Istny armagedon, ale i tak je kocham. - pokręciła rozbawiona głową i przygotowywała kubki z herbatą.

- Już zdrowe? - spytał z troską w głosie.

- Tak, trochę gorączki, jakiś zwykły wirus. - machnęła ręką i zaczęła zalewać herbatę wrzątkiem. - Wierz mi, że one nawet z gorączką nie mają upustu.

Cristiano znów się roześmiał i chwycił do dłoni ciepły kubek. Chwilę tak wpatrywał się w herbatę jeżdżąc kciukami po kubku intensywnie myśląc. Sam nie wiedział o czym konkretnie.

- Chciałbym mieć takie problemy. - odezwał się po krótkiej przerwie, a pani Aveiro uniosła na niego wzrok. - No wiesz, gadać z tobą o tym, że mój syn, albo córa już zdrowa i, że wszystko ok...że byliśmy na boisku i...

- Chciałbyś być ojcem? - zapytała poważnie przerywając mu.

- Cholernie. - mruknął pod nosem i spojrzał na matkę.

- To w czym problem? - uniosła swoje brwi do góry w lekkim zdziwieniu. - Przecież kochasz Laurę, bierzecie ślub. - na to jej buzia sama się szeroko uśmiechnęła. - Porozmawiaj z nią.

- To właśnie nie jest takie proste. - spuścił wzrok na herbatę, którą po woli zaczynał pić, aby się nie poparzyć. - To...delikatny temat.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz