13

692 14 7
                                    

Jestem dziewczyną Cristiano Ronaldo.

Kobietą? Partnerką? Kochanką? Nie wiem.

Nic nie wiem.

Chyba się pokochamy...

To usłyszałam przed wczorajszym zaśnięciem. I wciąż dudniło mi w głowie. Za dużo zmartwień, pytań i gdybań.

Dlaczego nie mógł to być przysłowiowy "facet z sąsiedztwa"? Było by mi o wiele łatwiej, a tak mam wiele wątpliwości.

Więc czemu się zgodziłam? Mogłam odmówić. Tak po prostu. Ale to był Cristiano Ronaldo. Jak można mu odmówić? A no normalnie. Ale nie dałam rady. Chcę spróbować, bo ciągnie mnie do Niego. Uwielbiam Jego towarzystwo, głos, uśmiech, jak robi te wszystkie "normalne" rzeczy, których inni nie mogą zobaczyć. Banalne prawda? Patrząc na to jak mało się znamy. Ciągnie mnie do Niego, bo dobrze mi z Nim w łóżku? Czy dlatego, że jest tak sławny, że aż wydaje się niedostępny dla "zwykłych" ludzi? Bo nie wyróżniam się w tłumie, nie znam tego całego świata sławnych i bogatych.

Wkraczam do kompletnie mi obcego świata. Boje się i nie wiem czy będę w stanie to przegryźć.

Ale zgodziłam się i teraz się nie wycofam. Będę się starała wkroczyć do Jego świata i Go pokochać.

Słynnego Cristiano Ronaldo.

Trzymajcie kciuki.

                                 ***

- Laura? - szturchnął mnie w ramię Cristiano i ocknęłam się z moich myśli. - Wywołują nasz samolot. Idziemy?

- Boże, tak. - przetarłam oczy ręką i podniosłam się z krzesła. - Wyłączyłam się. Już idziemy.

- Wszystko dobrze? - zerknął na mnie mrużąc lekko swoje ciemne oczy. - Żałujesz, że z tobą jadę?

- Co? - uniosłam na niego wzrok, gdy sięgałam po swoją torbę z podłogi. - Nie. Skądże. Trochę się nie wyspałam. Chodźmy.

Uśmiechnęłam się do niego i poczułam jak jego dłoń chwyta moją. Spuściłam oczy na nasze ręce i moje spokojne serce przypomniało o sobie. Uderzając trochę szybciej.

Uniósł swoje usta w dziwnym uśmiechu i poruszał zabawnie brwiami.

- Wyglądasz z tą miną jak napaleniec. - zaśmiałam się pod nosem idąc z nim w ramię w ramię.

- Zrobisz coś z tym napaleńcem? - ścisnął mnie mocniej za dłoń idąc przed siebie. - Jak już wylądujemy?

- Nie musisz dwa razy mówić. - szepnęłam mu do ucha stając leciutko na palcach.

- Rany. - jęknął, gdy staliśmy przy bramce. - Wiem, że to zabrzmi niezbyt miło, ale jakbym mógł zaciągnął bym cię do ubikacji.

Ścisnęło między nogami. Bardzo. Aż zabolało.

- Jeszcze będzie okazja Cristiano. - złapałam go wolną ręką za pośladek i lekko ścisnęłam.

Podskoczył delikatnie na moje ściśnięcie przez co ledwo powstrzymałam głośny śmiech.

Pocałował mnie w usta nie zwracając uwagi na resztę ludzi, którzy z nami stali. Nie uszło też naszej uwadze, że po lotnisku kręcili się fotoreporterzy, którzy niezbyt dyskretnie robili nam zdjęcia. Spięłam się znów myśląc, że zdjęcia trafią do gazet i zacznie się nie mały szum w okół nas.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz