26

365 8 0
                                    

Cristiano Ronaldo.

- Wrócisz do nas Cristiano?

- Tak, wrócę trenerze. Dziękuję i do usłyszenia.

- Powodzenia i do widzenia.

Skończył rozmowę z trenerem reprezentacji Portugalii i odłożył telefon na stolik przy jego łóżku. Westchnął przecierając dłonią twarz i wpatrywał się dalej w sufit.

Rozmyślając o Niej.

Zadzwonił wczoraj, bo bardzo chciał ją usłyszeć, te jej radosne: "Wygraliście!", ale przeliczył się i jej głos wcale nie brzmiał radośnie. Nie chciała z nim rozmawiać, dosadnie mu to powiedziała. Łudził się, że jednak będą mogli od czasu do czasu porozmawiać tak po prostu, ale sam powiedział, że nigdy nie będzie jej kolegą.

Ale to chore.

Wstał gwałtownie i zaczął przechadzać się po swoim nowym domu we Włoszech. Wszędzie pusto, jest sam. Prychnął rozwścieczony czując jak ogarnia go złość. Na nią. Powinna tu być skoro się kochają. Kochali. Kochają? Nie wie. To wszystko nie powinno się zdażyć, nie powinien pozwalać na więcej skoro i tak go zostawiła.

Tak, właśnie. Zostawiła go.

Przecież na brak powodzenia nie może narzekać, zaraz znajdzie sobie inną prawda? Znowu zachowa się jak kutas jak to kiedyś jedna panna mu powiedziała, ale...nie pojechała. Nie ma jej tu. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu, który trzymał cały czas w dłoni i ściskał.

- Cześć Marcelo. - schował drugą dłoń do kieszeni od spodni i oparł się o wysepkę kuchenną.

- Cześć byku. - zaśmiał się głośno jego przyjaciel. Brakowało mu go. - No i jak tam Cristiano? Ogarnąłeś się już?

- A w porządku. - próbował brzmieć naturalnie i na luzie. - Za dwa dni mój pierwszy mecz więc jak najbardziej wszystko zajebiście.

- Zajebiście powiadasz. - powiedział cicho Marcelo i Cristiano wiedział już, że zaraz zacznie się temat Laury. - A Laura?

- Kiedy przyjedziesz mnie odwiedzić? - spytał prędko Cristiano odpychając się od wysepki i zaczął krążyć dalej.

- Cris...

- Co, Laura? Co? - zirytował się i wyjął rękę z kieszeni, którą zaczął gestykulować. - Nie ma jej, została w Portugalii. Dobrze o tym wiesz, a i tak pytasz! - podniósł automatycznie głos.

- Jesteś zły. Stary chujowo to rozwiązałeś... - marudził Marcelo jęcząc mu w słuchawkę.

- Ja?! - wrzasnął i stanął przed oknem. - Co miałem zrobić?! To ona nie pojechała ze mną, a to jest moja praca do chuja pana! - nakręcił się i nerwowo kręcił głową. - Sama zdecydowała, że nie wyjedzie! Poza tym już ci to tłumaczyłem. - westchnął i spuścił z tonu siadając na pobliski fotel w salonie. - Co to by był za związek? Żaden. Marcelo wybacz, ale to już zamknięty temat.

- Jesteś pewien, że zamknięty? - spytał go raz jeszcze. 

- Tak. Zostawiła mnie zamiast być tu ze mną. Wszystko w temacie. - uciął krótko Portugalczyk i przymknął zmęczone oczy.

- Nie wierzę, że już nic do niej nie czujesz. - parsknął z niedowierzaniem Marcelo.

Wypuścił głośno powietrze z ust i czuł taki żal i wściekłość, że cały buzował w środku. Nie chce już nic do niej czuć.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz