38

473 10 0
                                    

Witam! Przepraszam za moje opóźnienie, bo rozdziały dodaje w poniedziałki, ale tym razem nie dałam rady, bo pracowałam cały tydzień włącznie z weekendem. Najzwyczajniej w świecie zabrakło mi czasu jak i sił. Jednak już dodaje rozdział dla tych co czytają i życzę miłego czytania! :) 

Westchnęłam zamykając jednocześnie laptopa i rezygnując tym samym z przeszukiwania ofert pracy. Nie mogłam się skupić, bo myślami byłam w okół Jamesa i tego co mi powiedział. Nie wiedziałam jak teraz to wszystko załatwi i co będzie chciał zrobić. Sama chyba nie wiedziałam co mu doradzić. Gryzłam zawzięcie długiego paznokcia, które już dawno powinnam skrócić i ogarnąć. Zerknęłam na nie oddalając dłoń na kilka centymetrów, aby móc się przyjrzeć. Wydałam z siebie przeraźliwy jęk opuszczając głowę na stół w kuchni przy, którym siedziałam. Poczochrałam swoje włosy i wyprostowałam się napotykając Cristiano, który obserwował mnie z wystrzeloną do góry brwią.

- Nie mogę się skupić! - powiedziałam rozgoryczona posyłając mu żałosne spojrzenie.

- Usiądziesz do tego jeszcze. - odezwał się i skrzyżował ręce na piersi. - Dopiero co straciłaś pracę, James i w ogóle. Rano wstaniesz i wrócisz do tego. - zacisnął usta i zaczął bujać się na krześle. Tylko czekałam aż przechyli się za bardzo.

- Masz rację. - przytaknęłam mu nie odrywając oczu od bujającego się Cristiano. - Powinien zaraz tu być. - spojrzałam na zegarek stojący na małej półce. - Słuchaj. - zaczęłam opierając dłoń o policzek.

- Mmm? - wymruczał wciąż maltretując krzesło.

- Wasze ostatnie spotkanie z Jamesem nie należało do najprzyjemniejszych. Nie będzie ci to przeszkadzało? - spytałam piłkarza, który ledwo co złapał się stołu, aby nie polecieć do tyłu. Powstrzymałam śmiech wpływający na moje usta.

- Zapomniałem o tym, był wtedy zły więc nie ma o czym gadać. - spojrzał za siebie i znów zaczął się bujać.

Wstałam od stołu, aby podejść do czajnika, który chciałam napełnić wodą. Jak tylko podłożyłam go pod kran wypuściłam go z hukiem z rąk do zlewu słysząc wielki hałas tuż za moimi plecami. Odwróciłam się przerażona widząc jak piłkarz ze zdziwioną miną leży jak długi na kuchennej podłodze. To znaczy prawie jak długi, bo ściana za nim była zbyt blisko więc był w niewyobrażalnej pozie ze swoim wzrostem. Patrzyliśmy na siebie zszokowani i nie wytrzymując już dłużej wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Kucnęłam trzymając się zlewu i zanosiłam się głośnym śmiechem. Mało powiedziane, żeby to był śmiech. Tylko jeden wielki rechot. Cristiano zaczął próbować się podnieść dwa razy, bo zbyt ciasna przestrzeń mu to utrudniała. To spotęgowało mój śmiech, a moje mięśnie brzucha były całe napięte.

- Cris...Cristiano. - mówiłam przez śmiech idąc do niego na kolanach. - Pom...pomóc ci? - chichrałam pod nosem w najlepsze. - Daj. - łzy ze śmiechu zaczęły mi lecieć, gdy odsunęłam krzesło, aby dać mu więcej swobody, żeby mógł się podnieść.

Po kilku dobrych minutach w końcu stanął do pionu poprawiając swoją potarganą koszulkę na długi rękaw, które zresztą podwinął. Zakryłam usta dłonią, aby móc odsapnąć po tym śmiechu, a Cristiano odchrząknął poprawiając swoje rękawy. Uniósł na mnie znudzony wzrok i znów jego brew wylądowała na górze.

- Widzę, że cię ubawiłem po pachy. - rzucił ironicznie i złapał się za tył głowy, która zetknęła się ze ścianą. Dopiero teraz pomyślałam jak bardzo niebezpieczne mogło to być.

- Rany, wszystko dobrze? - zerknęłam na niego już lekko wystraszona widząc jak trzyma się za głowę. - Uderzyłeś się mocno? - podeszłam bliżej.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz