40

467 7 0
                                    

Rezydencja Cristiano we Włoszech, bo tak to można dosłownie nazwać. Była wielka i miała ogromny teren. Śmiałam się w duchu, że można się tu swobodnie zgubić. Zwłaszcza z moją orientacją w terenie.

Westchnęłam, gdy Cristiano wyjął bagaż z bagażnika i doszedł do mnie powolnym krokiem. Cieszyłam się, że tu jestem. W tych jego Włoszech przez, które musieliśmy się rozstać, a teraz jestem tu jakby nigdy nic się nie wydarzyło.

- A tamten domek? - spytałam mrużąc delikatnie oczy i wskazałam ręką na stojący w oddali średnich wielkości domek.

- Moja mama tam pomieszkuje. - wyjaśnił i zaczął iść do przodu więc zrobiłam to samo.

- Nie ma jej teraz?

- Została w Portugalii. Chce nacieszyć się wnukami. Przyjedzie za kilka dni pewnie. - powiedział swobodnym tonem i właśnie weszliśmy do środka domu piłkarza.

Cristiano postawił torbę w holu, ale dla mnie swobodnie mogła to być jakaś sala balowa. Zachłysnęłam się aż tym widokiem, bo wielkość trochę mnie przygniotła. Zważywszy na tym, że mieszkam na przysłowiowych paru metrach.

Na podłodze znajdowały się połyskujące białe kafle, ściany były lekko beżowe, a na środku stał stolik z wielkim wazonem przeróżnych kwiatów. Zaczęłam iść powolnym krokiem do przodu rozglądając się jednocześnie po nowym miejscu. Po lewej stronie mieściło się wejście do salonu, który był nie wiele mniejszy od holu. Tam zaś panowała biel i trochę czerni. Poczułam się z początku jak w szpitalu. Brr. Uniosłam wymownie brwi i poszłam dalej. Następne pomieszczenie przypominało coś na rodzaj jadalni, ale nie na czteroosobową rodzinkę. Tylko pomieściła by tam kilkanaście osób. Doszłam w końcu do kuchni i najbardziej przypadła mi do gustu. Owszem była bogato wyposażona, ale miała w sobie to coś. Czułam, że to będzie moje ulubione miejsce.

- Chodź na górę! - zawołał Cristiano i wyszłam z kuchni.

- Mogłam sama ją wnieść. - powiedziałam, gdy doszłam do niego na schodach, a w ręku trzymał moja torbę.

- Ja wiem. - zaśmiał się i wszedł do drugiego pokoju w korytarzu. - Ty wszystko sama. - sapnął i położył torbę obok łóżka, które aż prosiło, aby się na nim położyć.

Cristiano uśmiechnął się widząc jak oglądam wszystko bez większego skrępowania. W końcu zerknęłam na niego i odwzajemniłam uśmiech.

- To wszystkie jest takie ogromne. - zrobiłam wielkie oczy i znów rozejrzałam się po sypialni.

- Ujdzie. - wzruszył ramionami i przelotnie spojrzał na sypialnię. - Ale podoba mi się.

- Jasne. - prychnęłam i usiadłam na łóżku. - Cóż to takiego.

- Oj nie czepiaj się. - przysiadł się obok mnie lekko zgarbiony i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.

Nie umiałam się tu jakoś odnaleźć. Prawda, że byłam tu dopiero kilka chwil, ale jego dom w Portugalii jakoś bardziej przypadł mi do gustu i był bardziej przytulny. Tutaj było tak surowo i nieskazitelnie czysto.

Między nami też było jakoś dziwnie. Nie mogłam się jakoś rozluźnić i nie bardzo wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać. Denerwowało mnie to. Możliwe, że moje zmęczenie po nocnej zmianie jak i lot zrobił swoje. Taką miałam nadzieję i tak to sobie tłumaczyłam.

- Jutro zobaczysz swoją sukienkę i przymierzysz ją.

- Super. - skwitowałam krótko i westchnęłam.

- Makijaż i te inne pierdoły kobiece masz już załatwione.

- Miło. - powiedziałam cicho i spojrzałam na swoje palce.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz