46

416 7 2
                                    

Dobry wieczór lub dzień dobry! Ociągam się z tym dodawaniem ostatnio, ale miałam pisać też poprzednio, że czasowo jestem trochę związana, a co za tym idzie rzadziej siadałam do pisania ;) Jednak jak tylko znalazłam wolną chwilę siadałam i udało mi się skończyć. Do końca coraz bliżej :( Więc miłego czytania i dobrej nocy bądź dnia! :) Do następnego! 

Odetchnęłam głębiej, gdy razem z Cristiano weszliśmy z powrotem do domu solenizanta. Czułam się lepiej po tym co usłyszałam od niego i dodatkowo jego pewna ręka na moich plecach dodawała mi otuchy. Przybrałam na twarz w miarę naturalny uśmiech, gdy dołączyliśmy do grupki ludzi.

- Bądź sobą. - szepnął mi do ucha Cristiano i posłał mi nie wielki uśmiech.

Skinęłam tylko głową i podali mi następną dawkę alkoholu, której nie ukrywam, ale potrzebowałam. Zerknęłam w bok na grupkę wiedźm, które szczebiotały w najlepsze i głośno się śmiały. Upiłam łyk cierpkiego napoju i wróciłam do towarzystwa Cristiano. Wlałam w siebie dużo alkoholu, bo nie wiem czy na trzeźwo zdecydowałabym się tańczyć z resztą imprezowiczów w wielkim holu. Wywijałam we wszystkie strony, śmiejąc się, rozmawiając i cieszyłam się tym jak Cristiano dobrze się bawił u mego boku.

A skutki picia poczuję pewnie później. Ale to dopiero potem.

Jednak nie spodziewałam się, że aż tak będzie ze mną źle. Cristiano ledwo wyciągał mnie z auta, gdy dojechaliśmy pod jego dom. Odpiął mój pas bezpieczeństwa i odgarnął moje blond włosy z twarzy, które skutecznie zasłaniały mi widoczność.

- Chodź blondyna. - dotknął mojego ramienia i spojrzałam na niego z głupkowatym uśmiechem na ustach. Westchnął i pokręcił głową. - Drugi raz widzę cię tak nagrzaną. - znów westchnął, gdy chwycił mnie za ręce próbując wyciągnąć z auta.

- Ale wys...wyszła...am bez przygód? - wybełkotałam, gdy wydostałam się z auta i Cristiano w zawrotnym tempie przytrzymał mnie za plecy, gdy moje ciało odmówiło stania prosto.

- Jezu. - warknął, gdy w ostatniej chwili mnie chwycił. - Na szczęście wyszłaś o własnych siłach. Nieźle się kamuflowałaś, całe szczęście. - powtórzył i zamknął auto wciąż mnie trzymając.

- Wstydzisz s..i...się mn...mnie? - zmarszczyłam bojowo brwi chwiejąc się co raz mocniej.

- Co? - spytał z niecierpliwiony. - Bełkoczesz, plątasz polski z angielskim i portugalskim. - objął mnie ręką za plecy i powolnym krokiem ruszyliśmy do drzwi. - Najlepiej nic nie mów.

- Ale bę..będę. - zaprzeczyłam i zatoczyłam się dwa kroki do tyłu.

- Koniec z tym. - wkurzył się i chwycił mnie pewnie na ręce. Zaśmiałam się opuszczając głowę do tyłu czując jak moje blond włosy falują. - Trzymaj się mnie. Muszę drzwi otworzyć. - powiedział Cris, gdy doszliśmy pod drzwi i zaczął w nienaturalnym wygibasie próbować wyciągnąć klucze. - Szlag! - sapnął na co znów się roześmiałam. Poczułam gwałtownie szarpnięcie i nim się obejrzałam postawił mnie pod ścianą domu jak miotłę. Przytrzymał chwilę ręce przy moim ciele upewniając się czy nie upadnę. Ja zaś dalej bawiłam się w najlepsze. - Stój. - wytknął mnie palcem i zaczął wyjmować pospiesznie klucze.

Patrzyłam z rozbawieniem, gdy otworzył drzwi na oścież chcąc mieć więcej miejsca na wejście ze mną na rękach. Postawiłam krok do przodu i od razu poleciałam jak decha na bruk. Dłońmi w miarę możliwości zamortyzowałam upadek.

- Kurwa jego mać. - przeklnął Cris i zaczął zbierać moje zwłoki z chodnika. - Mówiłem, żebyś się nie ruszała! - warknął i znów byłam na jego rękach. - Po pijaku jeszcze bardziej się nie słuchasz niż na trzeźwo.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz