45

444 11 0
                                    

Dzień dobry! Wiem znów się spóźniłam, ale wiecie co? Ja chyba specjalnie tak przedłużam z myślą, że to już zaraz koniec ;) Ale w głowie mam już sporo pomysłów więc na pewno nie przestanę sobie pisać. W takim razie życzę Wam udanej majówki, dużo odpoczynku :) Ja niestety za godzinę idę do pracy...masakra co? Zapraszam na rozdział! :)

Wzięłam głębszy oddech, gdy wybrałam numer Samanthy, aby móc do niej zadzwonić. Obiecałam to Jamesowi jakiś czas temu więc nie mogłam tego odwlekać. Chociaż obawiałam się tej rozmowy, nie wiedziałam w jakim jest nastroju.

Siedziałam na swoim łóżku oparta o poduszki i przyłożyłam telefon do ucha licząc sygnały. Z wielką nadzieją, że jednak ode mnie nie odbierze. Sama nie wiedziałam dlaczego się denerwuję.

- Laura. - po drugiej stronie odezwała się Hiszpanka. - Jak miło. - dodała po chwili.

- Cześć. - wypuściłam nerwowo powietrze z ust i przymknęłam oczy próbując nie panikować. - Jak się czujesz? - postanowiłam zapytać jak ona się po tym wszystkim trzyma.

- Po tym jak James przeleciał swoją byłą? Jak mówiłam, że to się tak skończy, ale nie wierzyliście mi? - pytała ironicznie.

- Samantha strasznie mi przykro, al...

- Jak to mówiłaś? - przerwała mi. - James to porządny facet. - prychnęła.

- Bo taki jest. - zaczęłam go bronić. - Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, a wiem, że tego cholernie żałuje. Wiem to. - starałam się mówić przekonująco, ale słabo usprawiedliwić zdradę.

- Nie wątpię w to, że żałuje. - powiedziała odrobinę spokojniejszym tonem. - Ale nie mogę tego przetrawić rozumiesz? Nie jestem w stanie.

- Ok, rozumiem. - odetchnęłam z ulgą, że zaczynała się uspokajać. - Potrzebujesz czasu to wszystko jest jednak świeże, ale zastanów się jeszcze.

- Po co do mnie dzwonisz? - zapytała nagle.

- Jak to po co? - spytałam tym razem lekko poddenerwowana. - Chciałam się zapytać jak się czujesz. Porozmawiać. To nie ja cię zdradziłam nie musisz być wobec mnie wściekła.

- Och wiem, że trzymasz jego stronę i próbujesz go bronić. - rzuciła znów wściekle. - On mnie zdradził Laura! Nawet nie zdajesz sobie sprawę jak to boli!

- Wierzę ci i naprawdę jest mi przykro.

- Zawsze go będziesz broniła, a on ciebie. To co was łączy... - przerwała, a ja czułam jak złość zaczyna mnie ogarniać. - jest takie dziwne.

- Czy was do reszty popieprzyło z tymi uczuciami? - rzuciłam wkurzona.

- Czyli nie tylko ja to zauważyłam. - zaśmiała się triumfalnie.

- Nie rozumiem cię. To był błąd, że dzwoniłam.

- Pamiętaj, że jak jedna osoba ci mówi, że jesteś pijana to jeszcze możesz temu zaprzeczyć, ale jak mówią to dwie osoby warto iść do domu. Trzymaj się Laura.

Patrzyłam przez chwilę w telefon, który rzuciłam wściekle na kołdrę. Uwzięli się cholera jasna na mnie i Jamesa. Każdy wpiera nam jakieś uczucie, które między nami jest. A nie ma! Oprócz naprawdę dobrej przyjaźni nic nie ma! Tak ciężko to ludziom zrozumieć, że można się przyjaźnić z facetem bez pukania się przy każdej okazji?!

- Widocznie nie. - powiedziałam do siebie i podniosłam się z łóżka, aby przygotować się na nocny dyżur. Piąta pod rząd nocka to już dla mnie za wiele.

Ziewnęłam przecierając swoje zmęczone oczy i udałam się do łazienki. Odkręciłam wodę w wannie i w między czasie przyszykowałam sobie rzeczy do ubrania. Zerknęłam w locie na telefon i odczytałam smsa od Cristiano.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz