25

415 10 0
                                    


Siedziałam na łóżku i przecierałam swoją zmęczoną twarz. Oczy mnie piekły i czułam jakie są opuchnięte od płaczu, a włosy miałam przyklejone do twarzy, które próbowałam jakoś ułożyć. Opuściłam jednak bezradnie ręce, bo zdałam sobie sprawę, że i tak muszę iść się wykąpać. Rozejrzałam się po swojej starej sypialni, której jeszcze sobie nie urządziłam po swojemu, bo przespałam cały pieprzony dzień. No, prawie. Jest grubo po siedemnastej, a ja czułam się jak po nocce lub wielkim kacu.

Czułam się fatalnie. Psychicznie.

Zakryłam dłonią swoje usta patrząc tępo przed siebie i te okropne uczucia wróciły, które łudziłam się, że po spaniu odejdą sobie i mnie zostawią w spokoju. Jednak tak się nie stało i mój żołądek niebezpiecznie się ścisnął, tak nie przyjemnie. Serce dziwnie biło, jakby mocniej i sprawiało mi to ból. Złapałam się za lewą pierś próbując uspokoić moje serce i wyrównać oddech, zmierzyłam sobie tętno patrząc na zegarek wiszący na ścianie i było za wysokie jak na stan spoczynku. Westchnęłam głośno, gdy znów zachciało mi się płakać. Czułam się kurwa mać koszmarnie. Bo wiedziałam, że to wszystko się skończyło.

Już Go tu nie było.

- Kawy? - uniosłam wystraszona głowę widząc stojącego w drzwiach James'a.

- Cały czas tu siedzisz? - spytałam go zdziwiona na co pokiwał twierdząco głową. - Jezu, James. - jęknęłam rozdrażniona ściągając z siebie kołdrę i usiadłam jeszcze na brzegu łóżka. - Nie musisz tu warować jak pies.

Ruszył się z progu wejścia do sypialni i usiadł obok mnie na łóżku wzdychając.

- Już ci mówiłem. - powiedział patrząc na mnie i lustrując moją twarz, która pewnie wyglądała niekorzystnie. - Będę przy tobie, od tego ma się przyjaciół.

- Super, świetnie i dziękuje ci za to bardzo. - kiwałam delikatnie głową wbijając wzrok, gdzieś w podłogę. - Ale nikt mi nie umarł więc nie musisz się tak zachowywać James. - powiedziałam to może niezbyt miłym tonem, ale nie pomagało mi to. - Dam radę, to nie koniec świata. - wstałam z łóżka chwiejnym krokiem nie przejmując się, że jestem w samej bieliźnie. Kompletnie mnie to nie interesowało. Poszłam do moich walizek zostawiając przyjaciela w sypialni i kucnęłam przy nich wyciągając świeże rzeczy.

- Więc twierdzisz, że czujesz się świetnie i wszystko jest w najlepszym porządku? - spytał stając tuż za mną.

Wyciągnęłam luźną niebieską sukienkę, którą miałam na sobie, gdy widziałam się z nim i przez chwilę trzymając ją w ręku, zawahałam się. Nie, no bez przesady. Wstałam gwałtownie, ściskając sukienkę i spojrzałam na James'a, który patrzył na mnie z poważną miną.

- Idę się wykąpać. - oznajmiłam mijając blondyna i ruszyłam do łazienki. - Muszę się rozpakować jeszcze. - rzuciłam przez ramię myśląc, że zrozumie i pójdzie do domu. Chciałam być sama.

- Pomogę ci. - szedł za mną i zatrzymał się przy drzwiach od łazienki. - Będzie szybciej.

- James. - westchnęłam zmęczona i odwróciłam się w jego stronę. - Nic mi nie jest. - stał z niewzruszoną miną nic nie mówiąc. - Nic. Mi. Nie. Jest. - zaakcentowałam każdy wyraz już wyraźnie zirytowana.

- A ja cię nie zostawię i tak. Wbij to sobie do tego blond łba. - powiedział równie zirytowany i odwrócił się napięcie. - Zrobię nam kawy! - krzyknął z kuchni słysząc jak nastawia wodę w czajniku.

Podrapałam się po czole wkurzona i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic odkręcając kurek z zimną wodą. Złapałam gwałtownie powietrze, gdy skóra zetknęła się z lodowatą wodą i postałam tak chwilę aż się przyzwyczaję. Musiałam się trochę obudzić. Po umyciu się założyłam świeżą bieliznę oraz sukienkę i rozczesałam mokre włosy. Poszłam do kuchni, gdzie siedział James popijając swoją kawę i widząc mnie uniósł wzrok podsuwając mi kubek z ciepłym napojem. Kiwnęłam delikatnie głową w podzięce i usiadłam naprzeciwko niego. Zanurzyłam usta w kawie, która przyjemnie na mnie zadziała i rozkoszowałam się jej smakiem.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz