41

429 9 0
                                    

Dzień Dobry! Zapraszam na kolejny rozdział i miłego czytania, a ja uciekam do pracy :( Miłego dnia!

Nigdy nie czułam się tak dziwnie i nieswojo jak właśnie w tej chwili. Nie czułam się już tak swobodnie przy nim jak wcześniej. Czułam, że to właśnie ON. Cristiano Ronaldo. Tak, naprawdę. Nie wiem dlaczego i próbowałam intensywnie to wyjaśnić w swojej blond głowie.

Zastanawiałam się: co ja tu robię? To było takie nie przyjemne uczucie. Siedziałam w tym aucie jadącym do domu Cristiano w kompletnej ciszy. Z radia leciała cichutko muzyka i było słychać nie wielki odgłos ulicy. Zerknęłam na godzinę, która wskazywała godzinę dziewiętnastą co bardzo mnie zdziwiło. Bo byliśmy tam może godzinę. Nie miałam jakoś odwagi na niego spojrzeć, bo wyczuwałam jakieś nie dobre wibracje od jego strony. Głupio brzmi, ale czułam to dziwne napięcie. Dlatego skubałam zawzięcie swoje paznokcie, które w tym momencie były moim najlepszym zajęciem.

Nie wiem.

Co tu się działo?

- Nie skub tak tych paznokci. - tą okropną ciszę przerwał jego głos i znów wzdrygnęłam się na fotelu jak porażona prądem. Ochrzaniłam siebie za ten odruch, który coraz częściej się pojawiał. Cristiano kątem oka to zauważył, gdy wzięłam się w garść i na niego spojrzałam.

- Wybacz. - odpowiedziałam cicho i wcisnęłam dłonie pod swoje uda, wbijając uparcie wzrok przed siebie.

- Za co mam wybaczyć? - spytał rozdrażnionym głosem i skręciliśmy w lewo. Wyczułam, że na mnie spojrzał, ale uparcie patrzyłam przez przednią szybę. Westchnął. - Laura jeżeli zadręczasz się tą imprezą to proszę, daj spokój. - powiedział spokojniej. - Nic się nie stało i nie jestem zły. - dodał dla upewnienia i przyspieszył, aby zdążyć na zielone światło.

- Odniosłam inne wrażenie. - odpowiedziałam nie pewnie i mój głos dziwnie zadrżał. Nie mogłam znieść tego uczucia, które wciąż ściskało mnie w żołądek.

Zmienił bieg i wprowadził auto na szybsze obroty. Znów rzuciłam mu dyskretne spojrzenie, a jego mina nie wyrażała kompletnie nic. Albo nie umiałam odczytać nic z jego mimiki twarzy. Tak mało go znałam. Wciąż na niego patrzyłam obserwując jego profil. Tak jakby dopiero teraz docierało do mnie to kim jest i jakie niesie to ze sobą życie. On był do tego przyzwyczajony.

Nie ta liga moja droga.

Dopiero teraz zdałaś sobie z tego sprawę?

Chłopak, a potem mężczyzna, którego postępy w grze obserwowałam na meczach. Od Manchesteru aż po Real. Tak się złożyło, że mogłam go zobaczyć i poznać. Przyznam bez większego bicia, że praca na murawie przybliżała mnie do tego i to było głównym powodem przyjęcia się na stadion do sztabu lekarzy. To były tylko moje wyobrażenia i nigdy, naprawdę nigdy nie sądziłam, że dojdę to tego co jest teraz.

I chyba sobie z tym nie poradziłam.

- Rzuciłem cię na głęboką wodę. - powtórzył zdanie z przed kilku chwil. - To ja powinienem przepraszać. Nie tak to miało wyglądać.

- Co nie zmienia faktu, że nie podołałam. - twierdziłam uparcie. - To część twojego życia, sam tak mówiłeś więc...nie czuję się z tym najlepiej. - skończyłam po krótkiej przerwie.

Usłyszałam tylko jego ponowne westchnięcie, ale nic już nie odpowiedział.

- Jest tu jakieś KFC? Mcdonalds? - spytałam i teraz na niego spojrzałam. Zmarszczył brwi i zerkał co jakiś czas na mnie.

- Jest. - przytaknął powoli. - Jesteś głodna? - spytał na co pokiwałam twierdząco głową. - Przecież możemy pojechać do restauracji i coś zjeść.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz