23

406 11 0
                                    

Ciepło. Gorąco. Przepiękna rafa koralowa, zielone palmy i w okół tropikalna roślinność. Mało zaludniona wyspa, cisza i spokój oraz klimat, który panuje tutaj jest tak inny niż wszędzie.

A jest jeszcze lepiej, gdy jesteś tu z bliską ci osobą, z którą możesz to wszytko przeżywać.

Chciałabym, żeby ta beztroskość i śmiech towarzyszyła mi zawsze mimo, że to dopiero jeden dzień.

Tyle wystarczy, aby zakochać się w tym miejscu.

Malediwy od teraz będą kojarzyć mi się tylko z nim i z naszym końcem.

Witajcie na wyspie Kanifushi.

Wychodziłam powolnym krokiem z przejrzystej wody odgarniając do tyłu mokre włosy i patrzyłam na niego jak uśmiecha się do mnie siedząc na samym brzegu plaży. Siedział z wyprostowanymi nogami i opierał swój ciężar na rękach, był jeszcze bardziej opalony niż ostatnio, oczy zasłaniały mu oryginale okulary przeciwsłoneczne, włosy idealnie przystrzyżone po bokach i ułożone perfekcyjnie. Nawet na plaży musi dobrze wyglądać. To trochę chore moim skromnym zdaniem, ale sławni i bogaci mają swoje prawa. Westchnęłam sama do siebie i z uśmiechem na buzi usiadłam na piasku obok Cristiano, a woda delikatnie podmywała moje nogi.

- Czy ty zawsze musisz tak dobrze wyglądać? - zerknęłam na niego kątem oka i oparłam się wygodniej na rękach.

- Ale ja tak zawsze wyglądam. - wywinął zabawnie wargi i wzruszył beztrosko ramionami. Roześmiałam się odchylając głowę do tyłu i podziwiałam widoki przed sobą. - Widzę, że cię to troszkę bawi. - zakpił poprawiając swoje okulary i również zaczął patrzeć przed siebie.

- No, troszeczkę. - uniosłam kciuk z drugim palcem pokazując mu te "troszeczkę". - Ja bez makijażu, w potarganych włosach i kompletnie się tym nie przejmuję. - westchnęłam zadowolona.

- Jesteś taka inna. - pokręcił głową unosząc kąciki ust w delikatnym uśmiechu. - Nie próbujesz zaimponować mi tym, że dwadzieścia cztery na dobę jesteś wyszykowana. Nie wstydzisz się, że nie masz makijażu i tych innych kobiecych pierdół. To fajne, że przy takiej osobie jak ja potrafisz być sobą i nie próbujesz udawać kogoś na siłę.  - zakończył odwracają głowę w moją stronę, a ja patrzyłam na niego trochę jednak zaskoczona jego słowami. To było miłe, że to wszystko zauważył.

- Tutaj to pół biedy. - odpowiedziałam rozglądając się po wyspie. - Mało tu ludzi więc nie mam co się stresować. - uśmiechnęłam się szeroko do pilkarza, który odwzajemnił mój uśmiech.

- Nie jesteś zmęczona? - spytał mnie po chwili widząc, że dość często ziewam. - Jednak wczoraj cały dzień lecieliśmy.

- Jestem. - pokiwałam głową i wystawiałam twarz na promienie słoneczne. - Ale szkoda czasu na sen w takim miejscu! I z taką osobą. - dodałam po chwili otwierając jedno oko, by spojrzeć na Cristiano.

- Miło mi. - Cristiano przybliżył się do mnie muskając nosem mój polik. - Ale na małe co nieco nie będzie ci szkoda czasu? - zapytał gryząc mój płatek ucha i położył dłoń na udzie sunąc nią do góry. Wzdrygnęłam się obserwując jego rękę i mój oddech trochę przyspieszył, a moje usta nieznacznie się uchyliły co Cristiano zauważył i zagryzł moją dolną wargę.

- Wiesz... - wychrypiałam patrząc w jego oczy i było tak cholernie gorąco. Przez pogodę, ale i ciepło jakie od niego biło, bo prawie na mnie leżał i nie dało się tego nie odczuć. - nawet mam ochotę na więcej niż małe co nieco. - na jego usta wkradł się ten znany już mi uśmiech, szybko wstał i podając mi swoją rękę pomógł mi podnieść się na nogi.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz