50

613 15 6
                                    

Dobry :) To już ostatni rozdział. Ciężko mi się go pisało, bo najzwyczajniej w świecie było mi przykro. Już ponad rok jestem na Watt i nawet nie wiem kiedy to tak zleciało?! Rok czasu pisałam to swoje małe opowiadanie :) Była to dla mnie duża odskocznia, taki reset. Przyjemnie mi się pisało mimo, że szału to opowiadanie nie robiło to widziałam, że kilka osób mnie czytało co przeogromnie mnie cieszyło. Naprawdę jestem za to bardzo wdzięczna i niezmiernie dziękuję. Wiem, że jest tu tyle wspaniałych opowiadań, które sama czytam z zapartym tchem, ale mimo wszystko dziękuję, że ktoś tu się zatrzymał i przeczytał :) Mimo, że mam dwadzieścia osiem lat swoją rodzinę to zawsze czułam się jakbym nadal miała naście lat :D Śmieją się moi bliscy, że mam wciąż duszę osiemnastolatki ;) Będę dalej pisać, to na pewno. Sprawia mi to dużą frajdę i przyjemność. 

Zastanawiałam się jeszcze nad drugą częścią tego opowiadania. Mam kilka pomysłów wciąż coś mi siedzi w głowie, ale boje się, aby nie zrobić z tego flaków z olejem, bo tego bym robić nie chciała ;) W każdym razie na pewno dam znać jeżeli pojawi się druga część. Szkoda mi po prostu zostawiać tego opowiadania :( A więc jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że szybko do zobaczenia! :*

Ps: Rozdział jest dość krótki, ale nie chciałam go jakoś specjalnie przedłużać. Wybaczcie :)

Ten czas, który minął odkąd dane mi było poznać piłkarza był czymś totalnie innym. Pokręconym i nierzeczywistym. Totalne oderwanie od rzeczywistości. Uwielbiałam ten stan i chociaż nie raz płakałam, nie raz się bałam, to wszystko między nami było takie pochrzanione to i tak nie cofnęłabym tego okresu. Najpiękniejsze wspomnienia, których już nikt mi nie odbierze. Dzień, gdy go poznałam wciąż dobrze pamiętam i ściska mnie w żołądku jak tylko go sobie przypomnę. Naprawdę miałam szczęście. Już jako nastolatka uważałam go za najlepszego piłkarza, mama się śmiała, że to mi przejdzie ta fascynacja piłką nożną i piłkarzem. Jednak nie przeszło nigdy. Oglądałam wciąż mecze i dalej uważałam go za najlepszego piłkarza na świecie. Pamiętam nawet te małe kłótnie z tatą, który nabijał się z Portugalczyka i dla niego najlepszym piłkarzem na świecie był Raul grający w Realu Madryt za czasów Beckhama czy Luisa Figo. To właśnie od taty zaraziłam się piłką, odkąd byłam małą dziewczynką Real Madryt przeplatał się przez moje życie. I tak zostało. Mogłam pracować na stadionie i naprawdę szczęście było nie do opisania, gdy go poznałam. Fakt, że sam do mnie podszedł był dla mnie jakąś abstrakcją, a stało się. Zagadał do mnie. Do zwykłej Laury.

A wtedy moje życie było jak jakiś rollercoaster. Raz lepiej raz gorzej.

Tylko niestety nie zawsze idzie wszystko po naszej myśli. Troszkę chyba patrzyłam na to wszystko jak przez mgłę nie myśląc o konsekwencjach. Nie dopuszczałam do siebie pewnych myśli, a gdy stawało się to co wydawało mi się niemożliwe to było jedno wielkie zdziwienie i niedowierzanie. Nie umiałam sobie z tym poradzić.

I ktoś niestety musiał zakończyć to co było.

Rok później.

Po długim czasie postanowiłam w końcu wybrać się do Hiszpanii. Do swojego byłego szefa Ricardo. Wstyd mi było, że tyle czasu go nie odwiedzałam. Jednak bardzo się ucieszył, gdy powiadomiłam go o tym, że przyjeżdżam na kilka dni. W Hiszpanii ostatni raz byłam, gdy jechałam na mecz Realu i do Cristiano. Uśmiechnęłam się niemrawo do siebie siedząc na ogrodowym krześle na posiadłości Ricardo. Miał przepiękny ogród, gdzie praktycznie non stop przebywałam.

- Soku? - usłyszałam brzdęk szkła i spojrzałam na Ricardo, który stawiał szklanki na stoliczku.

- Chętnie, dzięki. - podniosłam się na krześle, aby było mi wygodniej i chwyciłam szklankę.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz