12

685 23 8
                                    

Nie mogłam się powstrzymać, gdy byłam tak blisko niego. Nie zważałam na to, że chce porozmawiać po prostu go pocałowałam siadając okrakiem na jego kolana. Nie umiałam się opanować. Pragnienie go w tej chwili było silniejsze i mój mózg całkiem się wyłączył. Rozpinałam swoją koszulę nie przerywając pocałunków. Nie dokończyłam, bo Cristiano podniósł mnie i posadził na blacie kuchennym, a sam odsunął się ode mnie na kilka kroków. Spojrzałam na niego zaskoczona odgarniając opadające na twarz włosy. Ronaldo przymknął oczy opierając ręce na biodrach, ciężko oddychał. Widziałam jak próbuje się uspokoić.

- Laura. Nie chcę, chcę pogadać. - uniósł na mnie wzrok zerkając na moją rozpiętą koszulę. - Zapnij ją proszę. - podniósł rękę na moją koszulę.

- Nie mamy zbyt wiele czasu. - wyjaśniłam nie wykonując jego prośby. - Jutro wyjeżdżam.

- Gdzie? - zmarszczył brwi stojąc w tym samym miejscu. - Teraz jak przyjechałem?

- Nie wiedziałam, że przyjedziesz. - założyłam nogę na nogę. - Jadę na ślub mojego byłego męża.

Uniósł zaskoczony brwi czekając na moje wyjaśnienie. Był skołowany.

- Już potwierdziłam. - wzruszyłam ramionami. - Jutro jadę.

- To dlatego odwiedził cię tutaj? No twój były. - dodał widząc moją pytającą minę.

- Umm...tak. - kiwnęłam głową odwracając wzrok. - Dać zaproszenie i pogadać.

- Dziwne. Bardzo. - zmrużył oczy krzyżując ręce.

- O co ci chodzi?

- Nic. - obruszył się. - Dawne uczucia się odezwały?

- Ty, weź zejdź ze mnie co? - zeskoczyłam z blatu i zaczęłam do niego podchodzić. - Czy ja cię wypytuje o laskę, z którą ostatnio spałeś? - wypaliłam zanim zdążyłam pomyśleć.

Zacisnął gniewnie usta i znów jego klatka piersiowa zaczęła się szybciej unosić. Tak jak i moja. Zaczynało się tu robić zbyt duże napięcie.

- Aha, spałaś z nim, a teraz idziesz na wesele. Brawo. - zaczął klaskać. - Nie jest ci głupio?

- Akurat jesteś ostatnią osobą, by to mówić. - wysyczałam zbliżając się do niego. - Nie twój interes. Nic o mnie nie wiesz.

- Racja. Nie interesuje mnie to.

- To po cholerę tu przyjechałeś? - spytałam stojąc już przed nim. - Ciśnienie mi podnieść?

- Słuchaj mnie. Chciałem pogadać z tobą. Nigdy czegoś takiego nie zrobiłem rozumiesz? A ty odrazu dobierasz mi się do rozporka. - uniósł wymownie brew. 

- Jakoś nie protestowałeś wcześniej. - zaśmiałam się. - I nie bądź kutas.

- O kurde. - teraz się on roześmiał. - Ostatnio to usłyszałem. Kutas. Zabawne.

Prychnęłam coraz bardziej wkurzona i chwyciłam go za jego krocze.

- No i co? - wyszeptałam mu do ust. - Nie chcesz tak? A to co?

- Wiesz co? - złapał mnie za brodę. - Porozmawiamy później. Pieprzyć to.

Podniósł mnie do góry prowadząc z powrotem na blat.

- Koszuli nie zapięłaś. - powiedział ściągając mi ją do końca. - Chociaż prosiłem. Jesteś straszna.

Zaśmiałam się oplatając nogi w okół jego bioder. Bawił się moimi piersiami, a wolną ręką zanurzył między moje uda. Krzyknęłam.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz