43

416 10 0
                                    

Dzień dobry! Wiem, dałam ciała. Tydzień spóźnienia czego bardzo nie lubię, ale naprawdę nie miałam czasu przysiąść do laptopa. Zazwyczaj piszę wieczorami, bo wtedy mam czas, ale jak tylko kładłam się wieczorem do łóżka to odlatywałam sama. Praca, dom i czasami zabraknie mi czasu :[ Najmocniej przepraszam! Więc zapraszam na rozdział i przyjemnego dnia ;) 


Tak dobrze mi było, gdy w jednej sekundzie przytuliłam się do jego ciała. Tak dobrze już znałam jego ciało.

Chyba nawet lepiej niż jego samego.

Odgoniłam te nieprzyjemne myśli wciskając nos w jego szyję i zamykając jednocześnie zmęczone oczy. Zakręciło się w głowie, gdy poczułam ten znajomy zapach jak i ze zmęczenia po nocnym dyżurze. Czułam jak rozchodzą się po moim ciele dreszcze, które zabierają ze sobą moje całe napięcie.

Działał na mnie tak kojąco.

Gdyby tylko usłyszał na głos moje myśli, widziałam już w głowie jego minę, która imituje odruch wymiotny. Zaśmiałam się w duchu.

Potarł dłońmi moje plecy i odsunął się, aby mógł na mnie spojrzeć. Przez jego twarz przeszedł nie wielki grymas i zatroskanie. Przekrzywiłam głowę i uniosłam jedną brew do góry widząc jego reakcję.

- Wyglądasz okropnie. - na jego ustach pojawił się grymas i dotknął mojej skóry pod oczami. - Blada, sińce pod oczami. - wzdychał dotykając mojej cery. - Nie wyglądasz dobrze Laura. - powiedział zirytowany i zacisnął szczękę.

- Jestem po nocce Cristiano. Za mną sporo dyżurów. - westchnęłam poprawiając swój plecak na ramieniu. - Jestem zmęczona.

- Widzę. - prychnął zirytowany i chwycił mnie za dłoń prowadząc na parking. - Ale to już przegięcie. Nie dbasz o siebie. Widzę to. - rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie, jak tylko zaczęłam otwierać buzię. - Jak teraz pracujesz? - zapytał i otworzył mi drzwi od auta.

- Jutro dniówka. - powiedziałam pod nosem, gdy wsiadł za kierownicę. Roześmiał się ironicznie kręcąc przy tym głową.

- Wróć do pracy na stadion. - zapiął pas po czym odpalił silnik i ruszył z miejsca. - Na pewno wezmą cię z powrotem. - poprawił lusterko i dołączył do ruchu.

- Cris nie męcz mnie teraz, błagam. - oparłam łokieć o drzwi samochodu i przyłożyłam czoło do swojej dłoni.

- Martwienie się jest dla ciebie męczeniem? - spytał z niedowierzaniem. - Nie no, świetnie. - znów się roześmiał. - Masz teraz jakieś wolne?

- Tak. - pokiwałam głową mając wciąż oparte czoło i zamknięte oczy. - Po jutrzejszej dniówce mam trzy dni wolnego. A ty na ile przyleciałeś? - odbiłam piłeczkę.

- Na tydzień. - odpowiedział ponuro. - Ale chyba zostanę dłużej, bo naprawdę nie podoba mi się to jak wyglądasz.

Nic już nie odpowiedziałam, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam na to siły. Później z nim podyskutuje. Teraz jest dobrze. Cisza.

I on obok.

- Laura. - Cris zatkał mi nos, że obudziłam się z walącym sercem i spojrzałam na niego wściekła. - Jesteśmy. - uśmiechnął się delikatnie.

- Musiałeś mi odcinać tlen? - zmarszczyłam brwi i próbowałam się trochę uspokoić. - Cholera. - sapnęłam i przetarłam twarz dłońmi.

- Nie mogłem cię dobudzić. - wzruszył ramionami i zaczął wysiadać z auta.

Ujrzałam swoją uliczkę dopiero ogarniając, że jesteśmy u mnie. Nie oponowałam, że zajechaliśmy tutaj, bo musiałam wziąć porządny prysznic i się przebrać.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz