10

672 15 7
                                    

Obudził mnie rano zapach kawy, który dostał się intensywnie do mojego nosa. Potarłam nos i otworzyłam oczy widząc jak mój były mąż wodzi kubkiem w prawo i w lewo nad moimi ustami. Patrzyłam na niego uważnie siadając na łóżku i oparłam się o poduszki. Podał mi kawę i siedział w moich nogach pijąc swoją. Jakby nigdy nic.

- No co? - zagadał do mnie uśmiechając się głupkowato.

- Jest dziwnie. W chuj. - powiedziałam zanurzając usta w kawie.

- Że jak? - przekrzywił głowę podciągając swoje nogi na łóżko. Siedzimy sobie jak przyjaciele, tak o.

- Błagam cię jesteśmy po rozwodzie! - chwyciłam małą poduszkę w rękę i rzuciłam w Michała. - Wczoraj się bzyknęliśmy, a teraz jeszcze kawę do łóżka mi podajesz.

Zmarszczył brwi trąc się palcami po czole jakby zdał sobie sprawę z sytuacji jaką stworzyliśmy. Czuć było małe napięcie w pokoju i czekałam tylko czy wybuchnie czy raczej przycichnie.

- Wyolbrzymiasz. Wczoraj to było wczoraj. Nie ma co drążyć tematu - machnął ręką, a ja nie wierzyłam w to co widzę.

Kopnęłam go nogą w plecy ze złości. Na siebie i na niego. Miałam wyrzuty sumienia i źle się z tym czułam. Mało powiedziane. Tylko, że czasu już nie cofnę.

- Chyba się przesłyszałam - parsknęłam z niedowierzaniem - Jak byłeś moim mężem to też tak robiłeś?

- Zwariowałaś? - puknął się w czoło palcem - Tu się puknij. Nigdy cię nie zdradziłem. - dodał zerkając w okno.

- Czy ty ją w ogóle kochasz Michał? - spytałam patrząc na niego, ale wciąż wpatrywał się w okno. - Michał.

Zwrócił swój wzrok na mnie i nie widziałam nic. Żadnej reakcji. Przykro się na to patrzyło. Odrzuciłam kołdrę odstawiając wcześniej kubek i ruszyłam w stronę łazienki. Zaczęłam swoją poranną toaletę, gdy usłyszałam głos Michała.

- Jakbym jej nie kochał to bym nie chciał, żeby za mnie wyszła!

- To dlaczego wczoraj do tego doszło?! - krzyknęłam ciut głośniej, bo właśnie odkręcałam wodę z kranu.

- Tak wyszło! To...sama wiesz!- odkrzyknął i już nic nie odpowiedziałam.

Spojrzałam tylko na siebie w lustrze karcącym wzrokiem. Masakra Laura, masakra.

                                  ***

Siedziałam z Michałem na lotnisku popijając kawę i czekaliśmy na jego lot do Polski. Zerknęłam na niego z ukosa widząc, że jest jakiś nieswój. Popchnęłam go lekko ramieniem unosząc brwi do góry. Uśmiechnął się do mnie i się odezwał.

- Powiedz mi, jakbym przyjechał do ciebie wcześniej - zaczął, a ja poczułam jak w środku cała się spinam - Myślisz, że mogliśmy do siebie wrócić?

Patrzyłam na niego tępym wzrokiem i znów nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.  Ostatnio często mi się to zdarza i zaczyna mnie to irytować.

- Nie wiem - oparłam się łokciami o kolana trzymając dalej kawę - Nie umiem ci na to odpowiedzieć. Za późno już na takie pytania - odpowiedziałam patrząc przed siebie.

- Masz rację - kiwnął głową - Wszystko się ułoży prawda?

- Tak - zapewniłam go kładąc mu rękę na ramieniu.

- A co do wczoraj. Zostaje to między nami. Zostaje to tu w Portugalii- poinformował mnie wstając z miejsca.

- Yhym - mruknęłam cicho - Będzie ok.

Don't ever look backOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz