diecisiete

4.1K 402 144
                                    

Następnego dnia był normalny dzień w pracy. Jeongguk wszedł do salonu i od razu przekręcił oczami widząc ile osób tam stoi. Ten rok dopiero się zaczął.

Pierwsze co zrobił dzisiaj Jeon, to wejście do pokoju przyjaciela. Ukucnął przy jego łóżku i zaczął tarmosić nim na wszystkie strony.
Blondyn przetarł oczy i spojrzał na niego.

- Wychodzę, idę do studia. Nie wiedziałem co będziesz chciał zjeść, więc gdybyś nie wiedział na co masz ochotę, to przyjdź o dwunastej do mnie, zjemy razem.

Starszy kiwnął głową, a on poczochrał jego włosy, a następnie wyszedł. To, co stało się poprzedniego dnia choć było świeże, to było snem, który powodował, że nie wiedziałeś czy to było naprawdę, a rozmawiać o tym tym bardziej nie chciałeś.

- Dzień dobry najpiękniejsza, najukochańsza i najlepsza kobieto na świecie! - krzyknął podchodząc do lady i omal nie pękł ze śmiechu słysząc odchrząkniecia klientek za nim.

- Nie podlizuj się.

- Ja? Nie śmiałbym - oznajmił kładąc dłoń na swojej klatce i podnosząc brwi.

- Ta, jasne. Tak czy siak, powinieneś już robić komuś tatuaż, więc pa! - zaczęła machać przed jego twarzą, westchnął i odwrócił się do klientów.

- Kto pierwszy? - spytał tak, jakby była to kolejka do lekarza lub kilka sekund przed zaczęciem jakieś gry na wuefie.

Blondynka z tak bladą skórą, jak ściana za nią, wstała i podeszła do niego. Uśmiechnął się i poszli na górę.

Nie robił długo tego tatuażu ani następnego, ani jeszcze następnego. Wszystkie trzy były malutkie, więc przed dwunastą był już wolny i pił kawę przeglądając coś na telefonie.

Mówiąc szczerze, robił nic. Znaczy, przewijał stronę główną na instagramie, ale nic z niej nie łapał. To jak puste uczenie się dat na historię, której tak nienawidził lub myślenie o czymś innym podczas robienia czegoś ważnego.

Tak teraz było. Myślał o niebieskich migdałach lub dokładniej, o blond czuprynie, która wywarła na nim dziwne emocje.

Do tej pory Jeon wiedział jedno. Cholernie go kręcił Jaehyun. Faktem było to, że od zawsze wiedział, iż wygląd Taehyunga też jest niczego sobie, ale między nim a Jungiem była jedna różnica. Bycie miłym. Tak widział to brunet.

Niestety, Kim myślał o tym inaczej. Według niego, między nim a Jungiem była taka różnica, że on myślał o tatuażyście poważnie, a tamten chciał znaleźć osobę, która będzie przy nim. Niestety nie tak, jak są to związki, przyjaciele albo chociażby rodzina.

Z jego rozmyśleń wyrwał go esemes gościa jego umysłu. Patrzył na wiadomość nie rozumiejąc jej treści, zupełnie jakby cofnął się do podstawówki.

Kiedy po raz trzeci spojrzał na nią, od razu wystukał odpowiedź i zbiegł na dół.

- Dundersztyc, wychodzę na obiad - powiedział łapiąc kurtkę i wychodząc z salonu. Dziewczyna zdążyła mu tylko pomachać.

Skierował się do knajpki, która była zaufana dla aktora, więc o powtórkę z wczoraj nie musieli się bać. Przez całą drogę się uśmiechał nie wiedząc dlaczego. Koniec końców, trafił do budynku i wszedł z dźwiękiem dzwoneczka. Przy wejściu od razu zauważył blondyna, więc podszedł do stolika i usiadł na przeciwko niego.

- Siema dzięciole - powiedział aktor, a ten się zaśmiał i zdjął kurtkę.

- Wolę termin zwany "ptak z długim nosem robiący dziurę w drewnie niczym wiertarką".

bliss • jjk x kth ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz