cuarenta y ocho

2K 211 27
                                    

Taehyung otworzył oczy i przestraszył się, że jest w jakimś nieznanym miejscu i tego, że do kogoś przylega. Podniósł głowę i zauważył, że Jeon również go do siebie przytula. Czuł ciepło z jego ciała, to było cholernie przyjemne. Nie chciał się odsuwać, więc tylko mocniej go przytulił i schował znowu twarz w jego klatce.

Nie chciał wstawać, bo to było takie miłe. Czuł ciepło, bijące serce i patrzył jak klatka piersiowa równomiernie się podnosi i opada. Mógłby znowu codziennie to czuć.

Jednakże, koniec przyjemnego leżenia w łóżku hotelowym skończył się bardzo szybko. Usłyszał odchrząknięcie i podniósł głowę, przez co ich spojrzenia się skrzyżowały.

- Twoje włosy są we wszystkie strony i wpadło mi trochę do ust - oznajmił młodszy przyciagając go bliżej siebie, co spowodowało, że blondyn się uśmiechnął.

- Przepraszam - szepnął dotykając jego żeber, a on się lekko wzdrygł, przez co się zniżył i na niego spojrzał.

- Nie masz za co, pamiętasz do której jest ta rezerwacja? - spytał puszczając go i kładąc swoje dłonie pod głową.

- Do czwartku, czyli jutra - uśmiechnął się i zrobił to samo, co młodszy.

Patrzyli na siebie. Robili tylko tyle, ale im wystarczyło. Patrzyli na każdy milimetr twarzy tego drugiego. Każdy włos, pieprzyk, zmarszczkę, rzęse, błysk w oku. Tak dawno się nie skupiali na tych małych, cudownych rzeczach.

- To zostańmy tu do wieczora, a potem jedziemy do ciebie - powiedział wzdychając, a ten zmarszczył brwi.

- A twoje rzeczy? Dlaczego tak późno?

- Wezmę twoje, masz ich dużo, a późno? - zaśmiał się. - Uznajmy, że chcę cię podziwiać tak samo, jak ty Paryż.

- Bo to ładne miasto - powiedział cicho, a ten kiwnął głową.

Ciepło na sercu i uśmiechy. Dzieliło ich mniej niż dwadzieścia centymetrów. Patrzyli na siebie z bliska i stykali kolanami. Obaj byli pewni, że większość gości już dawno wyszła, ale tutaj, gdzie nikt nie miał wstępu, a oni mogli spędzić czas we dwóch, to ich nie obchodziło.

- Też jesteś ładny - oznajmił, a ten się uśmiechnął.

- Też chętnie bym cię podziwiał, ale chyba będziemy musieli się spieszyć. Przypomniałem sobie, że przecież zostawiłem Baru pod opiekę Jaehyuna tylko do jakieś piętnastej - mówił podnosząc się, a Guk zaczął się śmiać.

- Baru? Co to jest za imię? - usiadł koło niego, a ten spojrzał na niego pytająco. - Beznadziejne imię, wymyślmy lepsze.

- Sun nazywa ją Lolie chyba - machnął ręką. Brunet złapał za nią od razu i zaczął nimi machać.

- Nazwij ją Sun w takim razie - powiedział z uśmiechem.

- Ona do mnie naprawdę często przychodzi, obrazi się - oznajmił cicho, kiedy brunet podłożył ich splecione dłonie pod swój policzek.

- Miej ją gdzieś. Dobra, chodźmy do ciebie, bo się stęskniłem za tym mieszkaniem i no, Jaehyunem - powiedział puszczając jego rękę i wstając, a następnie zakładając ubrania. Taehyung patrzył na niego z rumieńcami.

Tęsknił za nim. Tęsknili. Tęsknił. Obaj tęsknili. Tęsknili za sobą. Cholernie.

°

- Jestem zdziwiony tym, że nikogo nie ma przed hotelem. Wiesz, reporterzy i w ogóle. Byłem pewien, że ktoś wypapla, że tu jesteś - powiedział, kiedy weszli do samochodu starszego, bo Jeon przecież przyjechał z Jonginem.

bliss • jjk x kth ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz