veinticuatro

3.7K 399 78
                                    

za jakiekolwiek błędy przepraszam;(

Czy dla wszystkich piątek jest cudownym dniem, który zaczyna tak dobry okres jakim jest weekend? Pewnie bez wątpienia wszyscy odpowiedzieliby "tak", ale gdy Jeongguk dostał wiadomość od swojej koleżanki z liceum o spotkaniu na szesnastą, to przeklął wszystko, co znał. Miał ochotę na spotkanie z ludźmi, ale nie tymi. Miało to być spotkanie po latach, co wiąże się z pytaniami o pracę, partnerów i dalsze plany na przyszłość. Nie chciał o tym myśleć.

Wyszedł z domu piętnaście minut przed spotkaniem. Przygotowany, dobrze ubrany i pachnący. Świeże powietrze spotkało się z jego nozdrzami, a on odetchnął z czymś, co było zwane ulgą, ale on wolał termin zwany "czasem odetchnięcia". W końcu po prawie tygodniu czuł się jakoś wolniej i żywiej. Spodobało mu się to uczucie. Szkoda, że Jeon nie wiedział, że jego czysty umysł niedługo taki nie będzie.

Droga do kawiarni nie trwała długo, przez co dziękował. Szedł z największa gracją jaką potrafił mieć, przez co czuł się jak na jakimś wybiegu. Podobało mu się takie uczucie, bo było w jakiś sposób uspokajające? Czuł jak wiele ludzi odwraca się za nim, co tylko spowodowało jeszcze większą satysfakcję chłopaka. Czuł się teraz dobrze i chciał to wykorzystać.

Dzwoneczek zabrzmiał w lokalu, a on widząc znajomego chłopaka i dziewczynę, podszedł do stolika i usiadł koło nich.

- Witajcie dzikie koty - zaśmiał się, a oni od razu wstali, aby go przytulić. Mówiąc szczerze, ta dwójka była tymi osobami, z którymi trzymał się Jeon w liceum.

- Matko, jak ty się zmieniłeś. Wyglądasz całkiem jak facet, naprawdę - powiedziała dziewczyna, a on się uśmiechnął i podziękował.

- Za chwilę powinna być reszta. Myślicie, że dobrze wyglądam? - spytał czerwonowłosy, a blondynka położyła dłoń na jego udzie i kiwnęła głową.

- Cóż, sam wiesz kto ma być - szepnęła schylając się w strone Gguka, a on wyszczerzył oczy.

- Haseul nadal ci się podoba? - niemalże krzyknął, a Jung wstał i uderzył go w głowę.

- Kurwa głośniej, bo we Francji cię nie usłyszeli.

- Hoseok, minęło tyle lat, a ona nadal ci się podoba? To trochę przykre? - zaśmiał się, a dziewczyna zaczęła kręcić głową na znak, aby skończył temat, ale on nie chciał.

- Nie? Piszemy ze sobą całkiem często? I, uh, no chodziliśmy razem na dwa pierwsze lata studiów? - zaczął "pyfać" opierając się o fotel, a dziewczyna się zaśmiała. - Yoobin, nienawidzę cię.

- Powtarzasz się, ale tak czy siak, Gguk, jako jedyny z naszej klasy nie poszedłeś na studia i masz lepszą przyszłość ode mnie, to imponujące. Właśnie! Boże, dzięki Hoseok, że mi przypomniałeś - uderzyła go w ramię, a on podniósł ręce nie rozumiejąc o co chodzi. - Widziałam cię na instagramie tego aktora. Wow, taką sławę mam przed sobą, to takie ekscytujące! - niemalże krzyknęła, a Jeon przekręcił oczami.

- Nadal jesteś dziwna, nic się nie zmieniłaś - powiedział kręcąc głową, a ona chciała już coś powiedzień, ale do kawiarni weszła reszta osób.

- Yoobin! - krzyknęła niska dziewczyna, która swoją drogą była wcześniej wymienioną Haseul i dawną najlepszą przyjaciółką blondynki. Dziewczyna od razu do pobiegła i się z nią przywitała mówiąc jak dobrze ją znowu widzieć w tym gronie.

Chwilę później obok nich dosiadła się reszta, a wszyscy pogrążyli się w historii Haseul o tym, że przed chwilą widziała tańczącego kotka bez jednej łapki. Wszyscy mówili o tym jakie to przykre i urocze, a chłopak się wsłuchiwał.

Zamówili sobie kawy. Kiedy Jeon pił swoją i miał wąsik z piany, inni rozmawiali o swoich współlokatorach i studiach. On znowu tylko słuchał i kiwał głową, a nikt nawet nie dopytywał o niego i jego pracę. Co najśmieszniejsze, miał ochotę popchnąć z całej siły Hoseoka na Haseul, która siedziała koło niego, ale on specjalnie się odsuwał. Nie rozumiał go, bo przecież się mówi, że gdy kogoś się kocha to chce się być blisko niego, prawda? On gdyby kogoś kochał, chciałby dotknąć chociażby kolana tej osoby. Nie rozumiał dlaczego, tak po prostu było.

Minęła godzina, a oni znowu o tym samym. O swoich życiach i tym, jak wkroczenie w dorosłość było dla niego trudne. To wszystko było trudne. Nie tylko wkroczenie. Każdy dzień, noc, minuta, sekunda, spojrzenia nieznanych im osób, które oceniają wszystko, co robią. Wszystko było popieprzone i złe.

Jeongguk słuchał i tylko przytakiwał na to, co uważał bzdetami. Rozmawiali o wszystkim, co wiedzieli. Rozmawiali o tym, jak ich życia są chujowe, ale jak bardzo kochają swoich partnerów, rodzinę i studia. To wszystko było takie niezrozumiałe. Cała ta rozmowa, każde słowo i śmiechy, które były skutkiem jakiś naukowych żartów, których on nie rozumiał.

Dlaczego on do cholery jest na ekonomii? Miał być rzezbiarzem - spytał sam siebie w myślach patrząc na Taeila, który miał teraz marynarkę i wyglądał bardzo poważnie. Nikt z nich nie robił tego, co chciał, o co tak walczyli i czego się uczyli. Nikt z nich oprócz Jeona nie robił tego, co kochał. Nikt nie tworzył i nie dzielił się swoją sztuką. To było dla niego bardzo przykre, bo wszyscy mieli ogromny talent.

Kiedy w końcu przytaknął po raz setny, spojrzenie jego znajomych skierowało się na niego, a on wyszedł z transu. Poprosił o powtórzenie pytania, a oni wszyscy się uśmiechnęli.

- Mówiłem, że cieszę się, iż twoje prace zostały wywieszone w galerii twojej cioci - uśmiechnął się razem z innymi, a on przytaknął. Nie chciał, aby myśleli, że to przez jego znajomości, bo przez całe liceum wiele osób tak myślało.

- Też się bardzo cieszę. Nie wiedziałem kompletnie, że tam trafię, ale to wszystko dzięki Tae- cioci. Zrobiła mi niespodziankę - uśmiechnął się szeroko, a oni przytaknęli i wrócili do rozmowy, która w końcu nie dotyczyła tych wszystkich nudnych idiotyzmów.

Wszyscy nagle zmienili się w istnych prowadzących programów telewizyjnych. Zaczęli się pytać o nazwy zwierząt, nawet o to, czy chcą dzieci, jakieś miłości, które mieli do tej pory. Zaczęli w końcu pytać o siebie nawzajem, przez co Jeon odetchnął z ulgą i słuchał ich uważnie.

I tu był problem.

Przez to, że słuchał ich tak uważnie i mieszał to ze swoim - już brudnym - umysłem, nie wiedział nic. Zaczął brać do siebie wszystkie za i przeciw. Zaczął myśleć o wszystkim, co go w życiu spotkało zupełnie tak, jakby stanął przed stwórcą i musiał streścić raport.

Jednakże, teraz wrócił do dnia, który najbardziej go poruszył. Do dnia, w którym poznał kogoś, kto był dla niego tak cholernie ważny, a on dopiero teraz to zauważył. Przypomniał sobie jak bardzo nie chciał iść tego dnia do pracy i chciał już błagać o wolne, ale wiedząc, że musi tam iść, po prostu to zrobił. Dzięki tej jednej decyzji poznał właśnie jego. Dzięki temu całemu zamieszaniu, podpisał się pod jego tatuażem, a teraz? Teraz wiedział, że podpisał się mu również w sercu, co go kompletnie zraniło.

Zrozumiał coś, czego mógł żałować. I choć właśnie uśmiechał się głupio, a Hoseok pytał po raz piąty czy ten czuje się dobrze, on był pewien. Odpowiedział, że wszystko jest okay i się zdzwonią, a następnie wybiegł. Było już późno, a on skierował się do domu i zaczął rozmyślać. Chodził w kółko mówiąc milion słów na minutę.

Jednakże, na pewno wiedział jedno. To wszystko powodowało ten potok słów, te cholerne bicie serce i spocone dłonie. On zaczął znowu płakać, ale tym razem ze szczęścia.

Cholera, czuję coś do Taehyunga.

bliss • jjk x kth ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz