kwiecień
Taehyung już kilku miesięcy nazywał siebie i Sun przyjaciółmi. Co prawda, przez pierwszy tygodnie od tego feralnego wtorku, była na niego wściekła. Nie rozumiała jego postawy, myślenia ani w ogóle, gdzie podział się jego mózg. Dlatego właśnie, kiedy zima powoli się zbliżała, to wytłumaczył jej wszystko. Dosłownie wszystko. Powiedział jej nawet rzeczy, których sam Jeon nie wiedział. Jednakże, oprócz zrozumienia nic się nie zmieniło. Nadal uważała go za debila, który powinien nadal być z brunetem.
- Serio, twoja mama musiała cię zrzucić z jakiegoś World Trade Center, skoro myślisz, że możesz ze mną wygrać w szachy - powiedziała chłopakowi patrząc na jego włosy. Kim próbował się nie śmiać, ale koniec końców wybuchł.
- Zbiłem ci wszystkie pionki, obie wieże, dwa konie, królową i jednego gońca. Stara, jak ty mogłaś mi zbić tylko dwa pionki?
- Bo ty kantujesz! - krzyknęła i zaczęła zbierać wszystkie drewienka. Schowała je, a on poszedł do kuchni i wlał sobie picie.
Prawie codziennie siedział u niej w domu. No dobra, nie codziennie, bo Chan często się gniewa i mówi "przepraszam bardzo, ale moja narzeczona ma ochotę na moje jedzienie, nie twoje". Oczywiście, ona mu mówiła, że przecież on kupił tę zupę, ale on się bronił, że nie. Dlatego właśnie Taehyung bardzo często robił im obiady.
- Um, gdzie te żeberka? - spytał otwierając lodówkę, a ona od razu ją zamknęła.
- Chan zjadł. Uznajmy, że on. Żadnych żeberek nie było - powiedziała machając rękoma przed twarzami tak jakby rzucała na niego zaklęcie.
- Dobra - zaśmiał się i dolał soku. - Jest osiemnasta, a Guk nadal nie dzwonił?
- Powinien, zawsze dzwoni coś koło jedenastej swojego czasu, więc ma jeszcze niecałą godzinę, inaczej go zbijemy, co nie - powiedziała chcąc mu przybić piątkę, ale on pokręcił głową. - Znowu przesadzam? - kiwnął, a ona westchnęła. - Cóż, mam swoje usprawiedliwienie. Już cztery dni nie dzwonił.
- Co? - podszedł do niej, a ta się skuliła.
- Naprawdę. Nie odpisuje, nie wstawia zdjęć, nie dzwoni, nawet nie odczytuje! Myślisz, że coś mu się stało? - spytała cicho i spojrzała w bok.
- Nie mów tak - powiedział głośniej tak jakby bał się, że mówi prawdę.
- Dobra, wiem. Nie powinnam, ale kurde, sam jesteś świadkiem, że on odzywa się do mnie lub Jongina codziennie.
- Do Jongina też nic nie pisał? - spytał, a ona kiwnęła głową. - Ej no żartujecie, przecież on do was pisze nawet z tym, że boi się spytać, gdzie może znaleźć masło w sklepie.
- Wiem, ale moim zdaniem, to mega dziwne. W ogóle! Nie mówiłam ci, ale planowałam zrobić mu niespodziankę i polecieć do niego, bo wiesz, Paryż i te sprawy - rozmarzyła się opierając się o blat, kiedy ten zmarszczył brwi. - Dobra, chodzi o odwiedzenie tego durnia, ale nie w tym rzecz. Chan i tak mi obiecał, że tam polecimy jako miesiąc miodowy, więc może ty chcesz mu zrobić niespodziankę? - spytała, a ten niemalże na nią wypluł wszystko, co miał w ustach.
- Żartujesz? On mnie nie chce widzieć - spytał stojąc nad zlewem i próbując w jakikolwiek sposób oddychać.
- Wiesz co? Nie. Zerwaliście jakieś osiem miesięcy temu i do tej pory rozmawialiście ze sobą raz i to w dniu, w którym to zrobiliście. Sorki Romeo, ale obaj za sobą tęsknicie, więc won mi do Paryża - mówiła pokazując cały czas palcem na okno zupełnie tak jakby groziła mu, że zaraz przez nie wyleci.
- Pamiętasz jak w lutym wparowałaś mi do mieszkania z ciastem, które upiekłas pierwszy raz w życiu, a ja chciałem wezwać policję? - spytał poważnie, kiedy się prostował, a ona kiwnęła głową. - Rozważam to znowu.
CZYTASZ
bliss • jjk x kth ✔
FanfictionPewnego razu znany aktor podczas robienia tatuażu był wredny, czego owocem były inicjały tatuażysty pod dziełem. ❝kiedy obudziłem się tego dnia zrozumiałem jedną ważną rzecz. Przestałeś być dla mnie cyjankiem, stałeś się słońcem i...