cincuenta y dos

2.1K 198 10
                                    

Nadszedł dzień, który był wyczekiwany naprawdę niecierpliwie przez Jeongguka. Obgryzał pazkoncie, skakał z nogi na nogę, biegał po ścianach, a nawet gadał do Gulie (bo tak w końcu nazwali psinkę), że jest strasznie podekscytowany tym wszystkim. Dzisiaj mijały dwa miesiące od dnia, kiedy dowiedział się, że wyjeżdża ze swoim chłopakiem na inny kontynent, gdzie ten będzie zaczynał pracę nad nowym filmem. Stresował się tym, że pozna coraz więcej osób z jego życia, bo jak uczestniczyć, to w całości, prawda?

Osiem tygodni minęło naprawdę spokojnie, bez niczego niespodziewanego. Było jednak coś co lekko to utrudniało, czyli prosty plan: nie mówić nikomu o tym, że wrócili do siebie. Dosłownie - nikomu. Jedyną osobą, która wiedziała o tym, to Wooyoung z tego względu, że załatwił im ochroniarzy. Naprawdę wzięli to wszystko do siebie, bo chcieli, aby było idealnie i tak było.

Mówiąc szczerze, było im trochę przykro, że na tę chwilę nie mogli powiedzieć o powrocie do siebie najbliższym, którzy wiedzieli jak tego pragną. Choć sami zechcieli, aby tak było, to jednak czuli się jak w łańcuchu, bo - tak jak mówił Jeon - chcą wykrzyczeć wszystkim, że są znowu ze sobą. Jednakże, obiecali sobie, że zrobią to dopiero wtedy, gdy wylądują.

Te dni spędzili razem. Przez tyle miesięcy nie mieli kogoś, z kim mogli robić te wszystkie rzeczy. Cóż, przynajmniej nie tak. Z nikim innym śniadanie nie smakowało lepiej, łóżko nie było wygodniejsze, a zdjęcia piękniejsze.

Przez te dni zdążyli zrobić sobie mnóstwo zdjęć, być za miastem, zrobić sobie randki do kina, bądź parku rozrywki. I choć nie mogli się tam złapać za ręce, to samą przyjemnością było widzenie swojego wzajemnego szczęścia. Pobyt w Paryżu przy tym był zwyczajnie nudny. Nudny, beznadziejny, ale uznali, że jednak był cudowny, bo gdyby nie wkręcenie Sun, poznanie Davida, kłótnia, to potem nie byłoby tej rozmowy. Nie byłoby szczerej rozmowy, ponownego wprowadzenia się młodszego, domowego kina, pocałunku i wrócenie do siebie.

Nazwali to efektem brzydkiego motyla. Nie dlatego, że Jeon nigdy nie pałał do nich miłością, tylko dlatego, że cholernie dużo wycierpieli w tym czasie. Gdy mówili o nieprzespanych nocach, mówili prawdę. To, ile godzin w nocy brunet spędził na rozmowach z Tiną, aby się uspokoił... Przestał to liczyć w grudniu.

Jednakże, teraz mieli to, co sprawiło, że ten motyl, choć brzydki, to dobry. Brzydki, dobry, mały motyl, który sprawił tyle bólu i szczęścia. Teraz mieli na swoich twarzach wielkie uśmiechy i patrzyli przez okno samolotu czekając na to aż wzniosą się w przestworza. Na ich szczęście, koło nich siedział ich ulubiony ochroniarz, który naprawdę uwielbiał tę parę.

Jednak, najśmieszniejsze było to, że sam Kim nie chciał lecieć pierwszą klasą. Od razu powiedział, że tego nie zrobi. Było tam zawsze cicho i nie mogliby ze sobą porozmawiać bez wścibskich spojrzeń. To prawda, w ekonomicznej też były, ale na ich szczęście - większość miejsc była pusta.

Młodszy oparł się o ramię blondyna, który siedział na miejscu po środku. Spojrzał się na jego twarz z boku i się uśmiechnął. Obaj znali tego jednego motyla, ale poznali inne na nowo. Te małe, delikatne, piękne motylki w brzuchu, które czuli przy sobie.

- Nie stresujesz się? - spytał podnosząc rękę i kładąc ją na jego policzku. Mieli jedną wspólną wadę - nie umieli się powstrzymać.

- Wyjazdem, filmem, lotem, Ameryką czy nie powiedzeniu im wszystkim tego osobiście? - spytał z uśmiechem, a ten podniósł głowę i się zaśmiał kiwając głową. - Och, czyli wszystkim? To nie, nie wszystkim. Powinienem tobie zadać pytanie czy się denerwujesz.

- Powinieneś, ale tego nie robisz - poczochrał jego włosy i wrócił do poprzedniej pozycji, po czym westchnął. - Wszystko będzie lepsze, mówię ci.

- Wierzę - uśmiechnął się i pogłaskał go po ramieniu, a ten szepnął "psst", przez co się zniżył uchem do jego ust.

- Sprawdź czy Hoseok już zasnął - powiedział, a blondyn się odwrócił i dotknął palcem ramię Lee, który już spał i nawet nie drgnął. - On na pewno jest dobry do tej roboty? - spytał ze śmiechem. Starszy kiwnął głową i przytulił chłopaka do siebie.

- Ty też idź, to będzie trochę długi lot.

- Powiedziałeś "trochę" tak jakbyś chciał, aby tak było - zaśmiał się i zamknął oczy, po czym wygodnie się ułożył.

Wszystko było na dobrej drodze. Obaj zasnęli będąc przy sobie. Kiedy się obudzili, rozmawiali chwilę, a następnie śmiali się z tego, jak długo Hoseok potrafi spać. Zaczęli nim trząsać, aż w końcu się obudził i we trójkę mogli porozmawiać. Naprawdę go lubili, był miły.

Wyszli z samolotu i na szczęście, tylko kilka osób rozpoznało Taehyunga. Nie było gromadki fanów, dzięki czemu bezproblemowo mogli się udać do apartamentu, który na ten wyjazd został wynajęty. Był ogromny, miał bardzo dużo pokoi, przez co wyglądało to jak lekki labirynt, a przecież nie były im potrzebne. W mniejszym mieszkaniu tuż obok (które było kiedyś częścią ich apartamentu) miał zamieszkać Hoseok, aby im było wygodniej. Jednakże, najważniejsze było to, że sypialnia była ogromna.

- To jest takie mięciutkie - zaśmiał się młodszy rzucając się od razu na łóżko. - Aż mam ochotę zasnąć.

- Spałeś - oznajmił odkładając torbę na podłogę, a następnie siadając na łóżku obok niego.

- Spanie jest dobre za każdym razem i słuchaj, gdy się śpi dużo, to jest cudownie - mówił podpierając się na łokciach. - A poza tym, łóżko jest wystarczająco miękkie też na inne rzeczy, ale ty, och, jaśnie pan, posadził tylko swoją dupę i tego nie czuje - pokazał rękoma przekręcając oczami, a starszy zmarszczył brwi.

- Czyli mam się położyć, aby wiedzieć, że jest wystarczająco miękkie? - spytał i nie musiał czekać na odpowiedź, bo ten od razu zaczął kiwać głową słysząc pierwsze słowo.

Położył się na łóżku obok niego, a brunet z uśmiechem usiadł, po czym się podniósł i usiadł na nim okrakiem, a ten się zaśmiał.

- Wiedziałem - powiedział kładąc dłonie na jego udach. Jeon się zniżył i pocałował jego czoło. Chciał dotknąć również jego ust, ale usłyszał chrząknięcie, przez co się odwrócił, a starszy podniósł głowę. - Tak, Hoseok? Słuchamy - powiedział ze śmiechem, gdy zauważył ochroniarza w drzwiach.

- Nie chciałem przeszkadzać ani nic, ale Wooyoung chciał, żeby od razu po przylocie jechać do hotelu, w którym się zatrzymał - oznajmił, a Kim niemalże krzyknął i schował twarz w dłoniach.

- Zapomniałem - powiedział klepiąc lekko udo bruneta, który po chwili zszedł. - Dobra, poznaliśmy w ciągu dwóch minut apartament, więc teraz jedźmy - oznajmił wstając, a Jungkook krzyknął niczym małe dziecko.

Spodobał mu się już taki spokój i chciał go dzisiaj w stu procentach doświadczyć, a zostało im spotkanie oraz powiedzenie najbliższym o ich związku. Poczuli strach, ale i szczęście.

[SORKi]
eee na moim profilu
są podane moje inne
konta (twitter, instagram),
polecam!!!

bliss • jjk x kth ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz