Czwartek przyszedł szybciej, niż mogli się spodziewać. Co prawda, dwa dni to nie jest niewiadomo ile, aczkolwiek Sun słysząc "za dwa dni" miała wrażenie, że to wieczność, a teraz? Stała z kartką z napisem "chodzący światłowód" w przylotach. Była strasznie podekscytowana, bo kiedyś spędzała z nim czas codziennie, a w ciągu ostatnich miesięcy widzieli się tylko przez kamerkę i na zdjęciach.
Patrzyła na wyjście i cały czas skakała wyobrażając już sobie jak ten z czerwoną walizką podchodzi do niej i się z nią wita. Ta tęsknota była okropna, bo z dnia na dzień po prostu nie było już tego, że spędzają ze sobą czas. Brakowało im tego, ale po chwili, gdy dziewczyna myślała o tym, jak dziwnie jest mieć szpilki w samolocie, kiedy jakaś kobieta stamtąd wyszła i podeszła do ulotek, w końcu zobaczyła go. Zaczęła się uśmiechać, a on, kiedy ją zauważył, chciał udawać, że jej nie zna. Cóż, nie podziałało, bo podbiegła do niego i od razu rzuciła mu się na szyję.
- Głupi z ciebie dzieciak, Guk - mówiła wtulając się do niego, a on oparł głowę o tą jej.
- Jak chcesz, to mogę wrócić do tego samolotu - zaśmiał się, ale po chwili przestał, bo mocno go uszczypała. - Tak, tęskniłem. Przyłapałaś mnie - przewrócił oczami, kiedy się od niego odsunęła i patrzyła na jego twarz.
- Czy ty masz zaszklone oczy? - spytała cicho, a Jeon się zaśmiał i spojrzał do góry szepcząc "no co ty". - Matko, aż tak za mną tęskniłeś?
- Za tobą? Błagam cię - zaśmiał się i na nią spojrzał, po czym kiwnął głową, a ona znowu go przytuliła.
Stali tak jeszcze chwile, a następnie wyszli z lotniska i weszli do samochodu dziewczyny. Tak, zrobiła prawo jazdy i nikogo przy tym nie zabiła. Brunet strasznie się zdziwił.
- Stresuję się i nie mówię tu tylko o tym, że siedzę koło ciebie w momencie, gdy to ty prowadzisz - mówił patrząc na nią oparty o fotel, a ona odpaliła samochód i przytaknęła.
- Nie masz o co, naprawdę. Myślisz, że skoro nocujesz o Jongina, to w ogóle się wyśpisz? - zaśmiała się. Jeon otworzył okno i westchnął.
- Wiesz co, myślę, że pierwszy trzy noce będziemy rozmawiać, bo chociaż rozmawialiśmy codziennie, to biedak się za mną stęsknił - oznajmił udając płacz. Park odwróciła się do niego i przekręciła oczami.
Cóż, Jongin naprawdę się stęsknił. Co prawda, nadal trzy czwarte ich rozmów to było obrażanie siebie nawzajem i przez pierwsze tygodnie w ogóle nie chciał z nim rozmawiać. Uh, ten chłopak był cholernie wściekły na przyjaciela, ale po czasie, uszanował jego decyzję i zrozumiał czemu tak postąpił. Bo przecież, jeśli Jeongguk jest szczęśliwy, to on też.
- Ponoć wczoraj sprzątał całe mieszkanie. Matko, naprawdę brakowało nam ciebie - uśmiechnęła się stukając w kierownicę.
- Ta, też chciałem was zobaczyć - zaśmiał się, a Sun krzyknęła "pedały znowu wygrały", co spowodowało, że ten miał naprawdę ochotę się zaśmiać, ale uznał, że było to tak słabe, że tego nie zrobi.
Minęło kilka minut, a oni trafili już pod budynek, w którym mieszkał chłopak. Był inny od tego, w którym ostatnio był brunet. Został odnowiony na żywszy kolor i mówiąc szczerze, wyglądało to od razu lepiej.
- Nadal nie zrobili windy? - spytał, a jako odpowiedź dostał kręcenie głową. - Ale gówno.
- Biegnij na górę, może schudniesz - zaśmiała się, ale nie musiała powtarzać, bo chwilę później, już pukał do drzwi.
Pukał i pukał. Miał wrażenie, że nikogo tam nie ma, ale czemu? Przecież Jongin na pewno by na niego czekał. Koniec końców zapukał ostatni raz (ale tym razem mocno), a w odpowiedzi dostał krzyk zza drzwi z "nie pali się do jasnej anielki". Zaśmiał się pod nosem i oparł dłoń o biodro, przez co wyglądało tak, jakby ustawiał się do zdjęcia na okładkę.
- Modelem to ty nie zostaniesz - to były pierwsze słowa, które powiedział starszy, gdy otworzył drzwi. Uśmiechnął się i po chwili podszedł do chłopaka, po czym mocno go przytulił. - Wyglądasz jak typowy turysta z Europy - powiedział w jego ramię, a brunet się zaśmiał, przez co trzęsnął nimi.
- To przez tę walizkę - odezwała się Sun, a ten przekręcił oczami, bo Tina też komentowała jego bagaż. A to była jej walizka.
- Je m'appelle Jeongguk, j'habite à Paris - powiedział klepiąc go po policzku, a tamta dwójka zmarszczyła brwi.
- Umiem powiedzieć "merci", więc zamknij się i wejdź do środka. Kupiłem ci ten dobry budyń - mówił otwierając szerzej drzwi, a on się zaśmiał i wszedł od razu. Pobiegł do kuchni i chwycił za "prezent" dla siebie.
Cała trójka usiadła w salonie i zaczęli rozmawiać o rzeczach, których nie chcieli mówić przez telefon. Na przykład, to, że Jongin od trzech miesięcy jest w związku. Cóż, chłopakowi przykro się zrobiło, że dopiero teraz się o tym dowiaduje, ale kiedy powiedzieli mu, że pozna wybranka jego serca na ślubie, to wybaczył im wszystkie grzechy.
Sun opowiadała o tym, gdzie będzie siedzieć jej rodzina i rodzina Chana. Czuła ogromną ulgę, bo ich matki się ze sobą zaprzyjaźniły, a ojcowie - jak się później okazało - dzielą tę samą pasję, dzięki czemu wszystko było w jak najlepszym porządku.
- A twoja ciotka, która prowadzi salon fryzjerski też będzie? - spytał Guk, a ona kiwnęła głową. - Matko, nienawidzę jej, pamiętacie jak zrobiła mi kiedyś pasemka? Nigdy więcej.
Zaśmiali się na samo wspomnienie o chłopaku z czterema paskami na głowie i tym, jak wszyscy to komentowali jako słabą podróbkę Adidas.
Było tak jak dawniej. Śmiech, szczęście, cała trójka i poczucie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. I tak było.
CZYTASZ
bliss • jjk x kth ✔
FanfictionPewnego razu znany aktor podczas robienia tatuażu był wredny, czego owocem były inicjały tatuażysty pod dziełem. ❝kiedy obudziłem się tego dnia zrozumiałem jedną ważną rzecz. Przestałeś być dla mnie cyjankiem, stałeś się słońcem i...