cincueanta

2.2K 223 41
                                    

idźcie czytać fanfiki vanteluv są naprawdę cudne i mówię wam, będą was mega trzymać w niepewności;)

Lista z (głupimi) pomysłami Jeongguka nie kończyła się ani trochę, a to był dopiero kolejny dzień. Miał za dużo pomysłów na chłopaka, a jako, iż potrzebował czegoś, co nie będzie nachalne, niemiłe i cóż, nie zepsuje stosunków między nimi. Jedyne, co musiał zrobić, to znaleźć idealny moment na zrobienie czegoś takiego. Szczęście uśmiechnęło się do niego, gdy podczas wspólnego śniadania (bo przecież nie chcieli, aby nie było tego, co tak bardzo uwielbiali) zadzwonił telefon Kima.

Uśmiechnął się sam do siebie, kiedy ten odszedł na bok i rozmawiał z osobą, która była po drugiej stronie słuchawki. Kilka minut minęło, a on nadal rozmawiał i rozmawiał. Natomiast, plan młodszego był coraz to bardziej dokładny. Kiedy już chciał niczym prawdziwy architekt wyobrazić sobie przed oczami, jak robi małe budowle, blondyn wrócił i usiadł koło niego.

- Muszę jechać do Wooyounga, bo huh, trochę miałem go w dupie kilka dni - zaśmiał się i spojrzał na niego. - Wrócę o szesnastej, siedemnastej, wyjdziesz z psem? - spytał wskazując na szczeniaczka, który wskoczył na jego kolana przednimi łapkami, prosząc o kawałek kanapki.

- Mów do niej po imieniu - uśmiechnął się i dopił swój sok.

- Nie będę jej nazywać "Sun", bo przecież Sun mnie zabije - westchnął i spojrzał na niego - Wymyśl lepsze imię.

- Dobra, wymyślę najlepsze imię na świecie. Kapcie ci spadną z szoku - zaśmiał się i wstał z krzesła, po czym odłożył naczynia do zlewu. Odwrócił się do niego. - Na co czekasz? Idź już sobie.

Taehyung uśmiechnął się i położył swoje naczynia na tych jego, a następnie wyszedł z kuchni i poszedł się ubrać. Mówiąc szczerze, strasznie nie chciało mu się wychodzić, ale cóż, miał obowiązki i doskonale o tym wiedział.

Po ubraniu się, wrócił do kuchni, gdzie zastał młodszego spędzaniu swój - jakże bezcenny - czas na robieniu czegoś w telefonie. Oparł się o ścianę i zaczął się mu przyglądać. Był naprawdę skupiony na tym, co robi, dlatego nie chcąc mu przeszkadzać, chciał wyjść bez słowa, ale piesek zaczął skakać na jego nogi i jego małe pazurki obijały się o kafelki. Brunet podniósł głowę i spojrzał się na niego.

- To o której będziesz? - podszedł do niego, a on schylił się i podniósł pieska.

- Zależy, ale mogę ci napisać potem czy pójdzie to szybko, czy nie - podał mu małą i wygładził swoją bluzkę. - Wyjdź z nią, błagam.

- Dobra, dobra. Idź już sobie - uśmiechnął się do pieska i podniósł jak w "Królu Lwie".

Starszy zaśmiał się pod nosem i spojrzał na tę dwójkę. Westchnął i to nie było znowu z powodu, że nie chce mu się wychodzić. Nie wiedział jak się pożegnać, więc zaczął powoli się wycofywać i kiedy był przy drzwiach krzyknął "Napiszę!" i wyszedł.

- Guh, zostawił nas, co? - spytał lekko podniesionym głosem pieska, a ten polizał jego twarz. - Jesteś dziewczynką, jak cię nazwiemy? Lubisz Marvela? - znowu go polizała. - O to super, od dzisiaj jesteś Czarna Wdowa - zaśmiał się i poszedł z nią do salonu.

Teraz musiał czekać tylko na Jaehyuna, który przeniesie potrzebne mu rzeczy, bo Kim oczywiście ich nie miał.

Włączył telewizor na jakimś bezsensownym programie i czekał. Chciał, aby wszystko było cudowne, więc zaplanował już sobie, gdzie będą dane rzeczy. Miał wielką nadzieję, że temu się to spodoba, bo chciał, aby wszystko było idealne, a jego szczęście sprawi, że będzie.

bliss • jjk x kth ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz