Czas na tajniacką misję. Prawdopodobnie najtrudniejszą w karierze tajnych agentów 069 Jimina i 420 Seokjina.
Czyli wiecie, dwa spierdoksy w akcji. Bardzo polecam słuchania soundtracku z Mission Impossible albo Tokyo Drifta od połowy rozdziału (zorientujecie się, o który moment mi chodzi), to bardzo pomaga xD
Miłego czytania ♡
Jimin
Od kilku dni w Korei było mroźniej niż w sercu mojej byłej. A przecież astronomiczna zima jeszcze nie nadeszła! Był dopiero dwunasty grudnia, do jasnej ciasnej! I może nie narzekałbym na to aż tak bardzo, gdyby mój szef zadbał o temperaturę panującą w miejscu pracy. Ale nie! On musiał zrobić z niej kostnicę, ponieważ najwyraźniej postanowił przyoszczędzić. Wiem, że niska temperatura jest dobra dla cery, ale to już przesada.
Chaesoo przyszła dzisiaj w kurtce zimowej, którą zazwyczaj zabierała na wypady narciarskie. Wyobraźcie sobie, że kiedy niosłem jej ciepłą czekoladę, ona jęczała do mikrofonu zza grubego, wełnianego szalika.
„Muszę porozmawiać z Namjoonem w sprawie ogrzewania" - myślałem, siedząc w mojej klitce ubrany w płaszcz, rękawiczki i z kubkiem gorącej, malinowej herbaty (moja ulubiona!) na biurku. - „Jeżeli zachoruję i stracę mój piękny głosik, to ten drań zapłaci mi za wszystkie godziny, których nie będę w stanie przepracować."
I jak na zawołanie, do mojego pokoju zapukał Namjoon.
- Jimin-ssi, możesz skończyć wyjątkowo o dziesiątej. Seokjin hyung powiedział mi, że masz za kilka dni ważny egzamin, dlatego nie chcę, żebyś go zawalił. - Pogroził mi palcem. - Obaj tego nie chcemy. Z tego powodu jutro masz wolne. Rozkaz szefa. Nawet nie próbuj się stawiać.
- Hę? A co ty jesteś? Mój ojciec?
Naprawdę wbiło mnie w krzesło. Nie dość, że ostatnio ma czelność siedzieć w naszym domu całymi dniami (Hoseok chociaż płaci tygodniowo), to jeszcze mi tutaj matkuje! Albo ojcuje! Od bycia mamą jest Seokjin.
Czasami mam wrażenie, że Hobi przywlókł ze sobą pasożyta w postaci tego chytrego alfonsa, który co prawda płaci mi wrapami z Maka, ale również stanowi poważne zagrożenie dla mnie i mojej drugiej tożsamości.
A teraz, kiedy nie mogłem brać zmian domowych (z oczywistych powodów), musiałem tutaj siedzieć całymi wieczorami! A to jest bardzo nielogistyczne, ponieważ mieszkam w Dongjak, a sekstelefon jest w Daerim i to jakaś dobra godzina tłuczenia się po mieście autobusami. Na szczęście mogę się uczyć i jęczeć jednocześnie (chociaż czasami jest blisko, żebym zamiast: „Dochodzę!", krzyczał: „AKTY PRAWNE!"), dlatego do pracy zawsze zabieram swoje notatki.
- Grzeczniej parówo. Jeżeli zawalisz ten egzamin, to nie wpuszczę cię tutaj przez tydzień. - oznajmił i wyszedł, śmiejąc się jak wariat.
Z nim i Seokjinem jest czasem gorzej niż z moimi rodzicami!
Spojrzałem na zegarek. Zostało mi jakieś pół godziny, a w tak krótkim czasie mogłem zmieścić jedną rozmowę. Góra dwie, jeżeli się streszczę.
Cóż, szczerze mówiąc: Namjoon miał rację. Muszę wziąć się do nauki, bo ostatnio skupiam się głównie na pracy i wychodzeniu z chłopakami do miasta. Czasem, żeby się nie uczyć, siedzę w szkole tanecznej z Hobim i pomagam mu w wymyślaniu układu na konkurs. Nawet jego Dziubaski mnie zaakceptowały i stałem się teraz „Tym fajnym Jiminem, który studiuje prawo".
CZYTASZ
Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)
FanfictionPark Jimin to studiujący prawo malkontent, który za dnia nie wyróżnia się niczym szczególnym - lubi jeść fast foody, dostaje spazmów na comebackach EXO i próbuje znieść swoich denerwujących współlokatorów. W dodatku od jakiegoś czasu nad jego życiem...