28. Same dobre rzeczy

460 38 34
                                    

Bierzcie i czytajcie z tego wszyscy, albowiem to jest smut JiHopowy, który przed koncertem został ogarnięty. 

Uwaga z tym rozdziałem. Nawet ja w jednym momencie zaczęłam feelsować. 

Miłego czytania~ 

A, jeżeli jesteście teraz na jakichś lekcjach czy coś, to tego nie czytajcie. Pliska. 

Jimin

Patrzyłem na mojego ojca z niedowierzaniem. On również wyglądał, jakby nie spodziewał się mnie tutaj zastać (to po co przyszedł do mojego mieszkania?).

- Tato? - odezwałem się pierwszy, otwierając drzwi szerzej. - Co ty tutaj robisz?

- Synu, musimy porozmawiać - oznajmił i nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka. Otrzepał mokrą od deszczu parasolkę (padało?) i zdjął buty. - Możemy wejść do salonu?

- Tak. Jasne. - Byłem zbyt zdziwiony, żeby wywalić go za drzwi. Zresztą, nie mógłbym tego zrobić, w końcu to moja rodzina. Mimo wszystko. - Chcesz herbaty? Kawy? Cokolwiek?

- Szklankę wody poproszę. - Usiadł na kanapie i z przerażeniem odkrył, że prawie zgniótł Soo, która prychnęła złowrogo i schowała się w kącie, łypiąc na niego swoimi oczkami. - Macie zwierzę?

- Seokjin hyung ją znalazł i wziął do nas - wyjaśniłem pokrótce i nalałem wody do szklanki, którą zaraz mu podałem. Usiadłem na krześle przy stole, a między nami zapadła niezręczna cisza. - Więc? O co chodzi?

- Przyszedłem tutaj... - Mlasnął ustami jak zawsze, kiedy musi powiedzieć coś niewygodnego. - Żeby cię przeprosić.

Zamrugałem kilkukrotnie. Spodziewałbym się po nich wszystkiego. Nawet tego, że kiedyś wynajmą płatnego mordercę, żeby mnie sprzątnął w imię dobrej reputacji rodziny. Ale nie przeprosin. Czy ja śnię? A może mam jakieś halucynacje?

- Co?

- Przepraszam cię synu. - Poprawił mankiety koszuli, bo najwidoczniej nie miał czego zrobić z rękami. - Za to, co stało się po Nowym Roku i za to, że nie zrobiłem nic, aby temu zapobiec. Mam nadzieję, że kiedyś nam, a przynajmniej mi, wybaczysz.

- Babcia Park ci kazała? - A no tak. Pewnie powiedziała, że go wydziedziczy, jeżeli tego nie zrobi.

- Cóż. Na pewno trochę na mnie wpłynęła - przyznał ze skwaszoną miną. - Długo zajęło mi przemyślenie tej sytuacji i wyciągnięcie pewnych wniosków. - Jezu, on widocznie się męczył z mówieniem takich rzeczy. A przecież bronił morderców i złodziei na salach sądowych. Dlaczego to przychodziło mu z taką łatwością, a zwykłe przeprosiny ledwo przechodziły przez jego gardło? - Nieważne co, jesteś moim synem. Byłeś nim i zawsze będziesz. Nie obchodzi mnie, co studiujesz, jaki masz kolor włosów - Zapomniałem już o tym, że nie byłem rudy, kiedy widzieliśmy się ostatni raz. - i z kim się spotykasz. Moim obowiązkiem jest wspieranie cię w każdej sytuacji.

- Och. - To jedyne, co mogłem z siebie wydusić. Nie powiem, czułem się wspaniale, bo jakby nie patrzeć - tata to tata i fajnie byłoby znowu należeć do mojej pokurwionej rodzinki. Chociażby biorąc po uwagę jej majątek. - To super. Dzięki. A co z mamą?

- Mama... - Zrobił minę, jakby ktoś kopnął go w brzuch. - Dobra, będę szczery. Zagroziłem jej rozwodem, jeżeli nie pozwoli mi do ciebie iść.

O w dupę. Karuzela śmiechu zaczęła się kręcić.

- Rozwodem? - powtórzyłem jak echo. - I co ona powiedziała?

Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz