16. Historia pewnej miłości i szaszłyków jagnięcych część pierwsza

395 43 51
                                    

Czas na mojego spirit animala

(btw to txt wyjebało mnie z trampek lolololo)

Miłego czytania ♡

Jeongguk

Pamiętny dzień, w którym czyjeś nieśmiertelne najeczki (i rozporek) zostały obrzygane

Jedyne, czego pragnąłem w tej chwili to naładowany pistolet, bym mógł sobie strzelić w łeb i zakończyć cały ten koszmar. Trzeba było skłamać Seokjinowi i powiedzieć, że jestem chory i nie mogę przyjść. Trzeba było zrobić cokolwiek, aby się tutaj nie pojawić.

Ale z drugiej strony to skąd miałem wiedzieć, że jednym z uczestników tego całego spotkania będzie mój szef? Przecież taka szansa była mniejsza niż wygranie w totka. Połowa populacji Korei mieszka w Seulu, a my musieliśmy akurat na niego wpaść! Czy ja jestem bohaterem jakiejś taniej komedii, że przytrafiają mi się takie rzeczy?! Po naszej małej sprzeczce w pracy nie miałem ochoty widzieć jego twarzy jeszcze poza nią.

Nie wiem, czym zgrzeszyłem w moim poprzednim życiu, że teraz tak pokutuję. Musiał być ze mnie naprawdę okropny człowiek.

Przynajmniej nikt się do mnie nie odzywał i mogłem w spokoju pić swoje piwo, które było chyba najlepszą atrakcją tego wieczoru. Seokjin gadał jak najęty o sobie, Jimin łypał na Taehyunga, jakby chciał go zabić, a pozostała trójka była chyba trochę w swoim świecie.

Min Yoongi, który siedział obok mnie, wydawał się w ogóle niezainteresowany całym towarzystwem, co było dla mnie trochę dziwne, w końcu nie widział się z Seokjinem dość długo. Powinien być jakiś bardziej radosny, czy coś w tym rodzaju. A on jedynie co chwila wzdychał cierpiętniczo i spoglądał na zegarek, jakby odliczał minuty do końca spotkania.

Moment. Czy on ma na nadgarstku Rolexa? Co za bogacz! Mój wewnętrzny kurwiszon łasy na bogatych gości właśnie podniósł głowę z zainteresowaniem.

Spojrzałem na niego przelotnie (w końcu jedyną rzeczą, jaką oglądałem tego wieczoru, były moje buty) i musiałem przyznać, że sprawiał wrażenie przerażającego. No i niestety był całkowicie nie w moim typie, to mogłem stwierdzić już na samym początku.

Miał strasznie bladą skórę, jakby całe swoje życie nie widział słońca. Jego małe oczy, schowane za okularami, raz po raz prześlizgiwały się po uczestnikach dyskusji, a cienkie usta wydymał, głęboko nad czymś myśląc. Ale jednak było w nim coś specjalnego, na co mój gejradar (który nigdy dotąd mnie nie zawiódł) wręcz krzyczał: „IOIOIO STRZELA DO TEJ SAMEJ BRAMKI, CO TY, KOLEŻKO!"

Nagle usłyszałem swoje imię i podniosłem głowę.

- ... a Jeongguk jest tam adminem - rzekł Tae. Pewnie zapytali go o pracę.

Zacząłem pić piwo, żeby przypadkiem nie musieć się odzywać. Prawie położyłem się na moim krześle. Chciałem być kompletnie niewidzialny i nie zostać włączonym do rozmowy. A wtedy Yoongi przemówił.

I o maj gasz. To był moment, w którym umarłem, poszedłem do nieba, zszedłem na ziemię i umarłem jeszcze raz.

- Pracujecie razem? - Poczułem się, jakbym dostał pałką w tył głowy. Jego głos był taki ciepły i miły, że mógłbym go nagrać i zrobić ASMR, przy którym zasypiałbym co noc. Kojarzył mi się troszeczkę z czymś przyjemnym i relaksującym jak wieczorek przed kominkiem z kubkiem gorącej czekolady (nigdy nie byłem najlepszy w porównaniach), w dodatku ta chrypka. Tak seksowna, że aż dostałem dreszczy. Chyba właśnie zaczął mi się podobać. - To jest TEN admin, o którym mówiłeś?

Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz