Miłego czytanka ♡
Jeongguk
Chociaż Yoongi zapewniał, że nie jestem dla niego jednorazową przygodą, w moim sercu wciąż istniała obawa, że była to tylko przynęta użyta po to, aby zaciągnąć mnie do łóżka. Z tą obawą zasypiałem i z tą obawą się obudziłem.
Na szczęście obudziłem się też ze śniadaniem dostarczonym do łóżka, kawą (nie wierzę, że Yoongi pamiętał o mojej ulubionej kawie - mocne espresso z mlekiem sojowym, czterema łyżkami cukru i syropem karmelowym, przecież wspominałem mu o tym tylko raz) i komplementem skierowanym w stronę mojej rozczochranej fryzurki, która towarzyszyła mi co rano (strasznie się wiercę, gdy śpię). Bez patrzenia w lustro mogłem stwierdzić, że każdy włos na mojej głowie układał się w inną stronę, ale jeśli Yoongi twierdził, że wyglądam uroczo, to pewnie tak było. I wcale nie zachowywał się, jakby nie chciał mnie już więcej widzieć, wręcz przeciwnie - przetrzymywał mnie u siebie jak najdłużej. W zasadzie to siedzieliśmy w łóżku do siedemnastej, a później zostałem odwieziony do domu i porządnie wycałowany na pożegnanie.
Cała ta relacja między mną a Yoongim trwała już miesiąc, a mimo tak krótkiego czasu wciąż nie mogliśmy się od siebie odkleić, jakby to był pierwszy tydzień. Kurczę. Ja zawsze zrywałem po miesiącu, a teraz nie wyobrażałem sobie, że mógłbym się rozstać z Yoongim. To byłoby nierealne. Cały czas wymienialiśmy wiadomości albo chodziliśmy na randki, które zawsze kończyły się tak samo. I naprawdę wcale mi to nie przeszkadzało, bo poza spędzaniem długich godzin w łóżku robiliśmy też czasem coś poza nim. Jedliśmy na mieście, oglądaliśmy filmy w kinie albo, kiedy nikogo u mnie nie było w domu, graliśmy w „Mortal Kombat" lub „Skyrim". I jakoś przy Yoongim zawsze czułem, że komuś na mnie zależy i ktoś się mną opiekuje. Znaczy wiem, że jest jeszcze Seokjin i Jimin, ale oni widzą we mnie jedynie młodszego brata, więc różnica jest znacząca. Yoongi pilnował, żebym się wyspał do pracy, a nie siedział na telefonie do późnej nocy. Żebym zaczął normalnie jeść (bo wcześniej godziny moich posiłków były naprawdę nieregularne). A przy okazji, pomimo zachowywania się jak starszy brat, był w stanie za pomocą tylko i wyłącznie palców (teraz już wiem, dlaczego laski lecą na pianistów) sprawić, że krzyczałem głośniej niż wtedy, kiedy miałem sześć lat i rodzice zabrali mnie na szczepienie obowiązkowe, a ja schowałem się pod kozetką i siedziałem tam przez dwie godziny, dopóki tata nie wyciągnął mnie za nogi.
Poza tym on był odpowiedzialny i dorosły za nas dwóch! Co rano przypominał mi o szaliku, którego notorycznie zapominałem i dwa razy już dostałem przez to kaszlu albo pytał, czy jadłem. A tak nie robił nawet Jimin, który ostatnimi czasy za bardzo zaczął spoufalać się z Hoseokiem, żeby zwracać na mnie uwagę. Jednak najbardziej urocze (dla mnie) było to, że Yoongi wysyłał mi w losowym momencie dnia kompletnie nieistotne informacje, na przykład listę zakupów albo przypomnienie o spotkaniu z jakąś producencką szychą, bo stwierdził, że do kalendarza nie będzie mu się chciało zajrzeć, a ze mną rozmawia praktycznie cały czas i wystarczy, że przewinie parę razy do góry. Dlatego nie zdziwiłem się, kiedy na przykład o godzinie czternastej dostawałem takie wiadomości:
Od: Min Yoongi hyung
1. Mleko 2%
2. Odkamieniacz do czajnika
3. Wołowina 400g
4. Ryż
5. Chusteczki
6. Kawa, kawa, kawaOd: Min Yoongi hyung
I jeszcze hydraulik w sobotę na trzeciąOd: Min Yoongi hyung
A tak swoją drogą, masz ochotę do mnie wpaść dziś wieczorem?Było bardzo, ale to bardzo idealnie. I oczywiście coś musiało mi popsuć ten wspaniały nastrój.
Pewnego wtorkowego wieczoru siedzieliśmy u Yoongiego w salonie i oglądaliśmy jakąś głupią dramę, jednak w ogóle się na niej nie skupiałem, bo po całym dniu w pracy byłem tak senny, że jeszcze chwila, a bym totalnie odpadł.
CZYTASZ
Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)
FanficPark Jimin to studiujący prawo malkontent, który za dnia nie wyróżnia się niczym szczególnym - lubi jeść fast foody, dostaje spazmów na comebackach EXO i próbuje znieść swoich denerwujących współlokatorów. W dodatku od jakiegoś czasu nad jego życiem...