7. „Hong Kong"

389 52 54
                                    

OMG ZDAŁAM ZERÓWKĘ Z ZOOLOGII NA 4, JESTEM TAK SZCZĘŚLIWA, ŻE IDĘ W BALETY I BĘDĘ CHLAĆ DWA DNI 

A tutaj mamy misji ciąg dalszy. 

Miłego czytania!

Jimin

- Nazywam się Lee Minhyuk i pracuję tutaj jako barman. Sprawami administracyjnymi zajmowała się dotąd żona mojego szefa, ale niestety musiała wziąć urlop macierzyński i wszystko spadło na moją głowę. Więc macie szczęście być zarejestrowani właśnie przeze mnie! - tłumaczył, kiedy wchodziliśmy za nim po schodach do małego pokoiku.

A on w porównaniu do całego klubu był strasznie klaustrofobiczny. Poważnie. Jego wymiary w najlepszym wypadku wynosiły dwa na dwa, a i tak wszędzie poustawiane były szafki, zawalone papierami. Na środku znajdowało się masywne biurko, które zajmowało połowę przestrzeni. Zastanawiałem się, jak my zdołamy tam w ogóle wejść.

Z dołu dochodziła już głośna muzyka („Candy shop" w gwoli ścisłości). A mi wszędzie śmierdziało owocowymi wkładami do shishy, które paliłem kiedyś w liceum. Albo może ktoś rozpalił kadzidełka, jedno z dwojga. To był taki duszący, ale mimo wszystko przyjemny zapach.

- Jak to „zarejestrowani"? - zapytałem. Nie można po prostu wbić się na chama? Normalne kluby działają tak, że płacisz, wchodzisz i się bawisz! - Po co te wszystkie formalności?

- Ponieważ nasz klub nie jest pierwszą lepszą wsiurską remizą ze sztachetami, do której wszyscy mogą sobie wejść i robić, co im się żywnie podoba. O nie, nie, nie. - Pomachał palcem i zacmokał. - „Hong Kong" ma pewne zasady, do których każdy członek musi się dostosować. A przez dostosowanie mam na myśli podpisanie pełnoprawnej umowy, która pozwoli nam trochę zapanować nad towarzystwem - rzekł i wskazał nam krzesła, na których usiedliśmy. Sam zaś zajął miejsce za wielkim biurkiem przed nami. - To będzie pewnie tylko formalność, bo dobrze wam z oczu patrzy. - mrugnął do nas i zaczął szukać czegoś w szufladzie. - A tak na marginesie, to jak długo jesteście razem?

Spojrzeliśmy po sobie. Najpierw nie wiedziałem, do czego ten koleś pije, lecz później to do mnie dotarło i uwierzcie mi — na samo wyobrażenie zakrztusiłem się śliną.

- Ja? Z nim? - wyrzuciłem z siebie. - Nigdy w życiu.

Nawet nie potrafiłbym sobie tego wyobrazić, to było zbyt chore.

- Ej, co to miało być? - spytał oburzony Seokjin. - Że niby nie jestem dla ciebie atrakcyjny?

Bo nieważny jest fakt, że właśnie uznano cię za geja (w sumie na miejscu Minhyuka nie myślałbym inaczej). Ważne, że twój kolega nie uważa cię za dobre ciacho. Chciałbym kiedyś poznać sposób myślenia Seokjina. Pewnie stanowiłby gratkę dla koreańskich psychoanalityków.

- Znaczy... - Nie wiedziałem jak z tego wybrnąć. - Normalnie to bym się w hyungu od razu zakochał, ale hyung jest moim przyjacielem z dzieciństwa, więc traktuję go bardziej jak starszego brata.

Ta odpowiedź usatysfakcjonowała zarówno Seokjina, jak i Minhyuka, ponieważ ten uśmiechnął się promiennie i podał nam jakieś kartki.

- No więc zasady rejestracji są dosyć proste: Kiedy już to wypełnicie i wpłacicie odpowiednią kwotę na nasze konto, do waszych domów zostaną dostarczone super-hiper karty członkowskie. - On chyba ma jakiś tik nerwowy z puszczaniem oczka, bo cały czas to robi. Poza tym zachowuje się, jak Hoseok numer dwa. Nie wierzę, że na Ziemi istnieje druga, tak promienna osoba. Mimo wszystko i tak nic nie przyćmi mojego Hobiego, no umówmy się. - Oczywiście będą one wyglądać jak totalnie nudne karty biblioteczne, żeby nikt przypadkiem się nie połapał.

Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz