Dobra, Dziubaski moje kochane, wyciągać dowody, bo bez osiemnastki nie macie wstępu do tego rozdziału. To są poważne rzeczy. Nie chcę, żebyście dostali ran na psychice, bo jeżeli myślicie, że tutaj smuty będą miały jakieś normalne okoliczności to... No nie będą miały.
A to nawet nie jest smut. To jest jakiś ćwierć-smut.
W każdym razie, miłego czytania ♡♡
Jimin
Dni mijały, a sprawy zaczynały się pomału rozwiązywać. No dobra, może to trochę za dużo powiedziane. Jiyoo nadal się do mnie nie odzywała. Odrzucała każde połączenie, a kiedy Seokjin (podobno) spytał ją w garderobie o tego chłopaka, z którym niby się umawiała, to zareagowała taką furią, że aż rozwaliła paletkę cieni do powiek.
Czyli nadal mnie nienawidzi.
Nasz aktorzyna za to utonął w świecie miłości, ćwierkających ptaszków i swoich wyobrażeń o ich ślubie. To było naprawdę dziwne. Nigdy nie oszalał tak na punkcie żadnej dziewczyny, z którą był. A przecież on nawet z Jiyoo nie był. Boże, czyżby on w końcu stawał się prawdziwym mężczyzną, który próbuje się w chory sposób ustatkować? Z dziewczyną, która prawie zrobiła mi loda? Nawet do siebie trochę pasowali (pod względem charakteru, nie robienia loda), a znam Seokjina i wiem, że on traktowałby ją jak księżniczkę, spełniając wszystkie jej zachcianki.
Gdyby tylko zechciała się do mnie odezwać, od razu bym ich zeswatał!
- Chim Chimku! - zawołał Namjoon, kiedy na chwilę wszedł do mojego boksu, ponieważ aktualnie robiłem już siódmą godzinę siedzenia na sekstelefonie. Moje gardło umierało. - Zrobić ci herbatki? Może chcesz wody? Tak dzielnie dzisiaj pracujesz i zapewniasz nam pieniądze. Jesteś moim złotym dzieckiem!
- Dobra, hyung, co chcesz? - Wiedziałem, że jego pochwały zawsze kryją w sobie drugie dno. Ten człowiek nic nie robi bez nadziei na korzyść dla siebie.
- Mógłbyś zostać do jedenastej? - Zrobił maślane oczka.
- Hyung! - jęknąłem. - Umówiłem się z Hoseokiem. Mieliśmy iść do „Hong Kongu" na randkę.
- To ją przesuń. - Wzruszył ramionami, a potem postanowił obrać inną taktykę. - Stałeś się prawdziwą gwiazdą! Przez to, że tyle tu siedzisz, więcej gości pyta głównie o ciebie. Chim Chim to już pseudonim rozpoznawalny, mógłbym rzec. - Widząc moją nieugiętą minę, westchnął: - Zapłacimy ci podwójnie.
Klamka zapadła.
- Dobra.
- Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. - Uśmiechnął się promiennie. - A Hobiemu jakoś to wytłumaczysz. No to na razie! Miłej pracy, kochany~
Westchnąłem i złapałem za mój telefon. Od razu wybrałem numer Hoseoka.
- Tak, Jiminnie?
- Hoseokkieee~ - zacząłem swoim najsłodszym głosem.
- Co się stało?
- Moglibyśmy przesunąć to nasze spotkanie? Tak z godzinkę? Muszę zostać w pracy.
- Do północy? Dlaczego konsultant telefoniczny musi zostać w pracy tak późno? - zadał mi kłopotliwe pytanie.
- No słuchaj... - Postanowiłem owijać w bawełnę. - Dzwonią do nas ludzie z różnymi problemami. Jak nie zepsuta pralka to wybuchający mikser. Oni też nie wybierają sobie godzin, w których to się stanie. Najwyraźniej wszystkim nagle zepsuł się sprzęt. I to właśnie dzisiaj.
- Najwyraźniej musisz być okropnie dobry w naprawianiu takich problemów.
- O tak - zapewniłem go z uśmiechem. - Jestem w tym mistrzem. To co? Do zobaczenia o północy?
Leżący obok mnie telefon rozdzwonił się i miałem sekundy na skończenie tej rozmowy.
- Dla mnie to chyba trochę za późno - stwierdził. - Może po prostu spotkamy się u mnie? Coś obejrzymy albo nie wiem... Po prostu sobie pogadamy.
- Tak, tak. Zrobimy, co tylko chcesz - obiecałem. - Do zobaczenia!
I rozłączyłem się szybko, w tym samym momencie odbierając telefon od na pewno napalonego typa. Odchrząknąłem głośno, uruchamiając tryb Chim Chima.
- Halo? Dzwonisz tak późno, musisz być okropnie znudzony.
- Bo jestem. Zastanawiam się tylko dlaczego taki mały chłopczyk jeszcze nie śpi.
O w dupę. Trafił mi się dobry zawodnik. Już po jednym zdaniu byłem tego pewien. Uwielbiałem takich, bo przynajmniej miałem z tej rozmowy jakąś rozrywkę.
- Czekałem na ciebie, dlatego - odpowiedziałem. - Nie mogłem usnąć, bo za każdym razem jak zamykałem oczy, miałem bardzo brzydkie myśli - zakończyłem, niby zawstydzony.
À propos brzydkich myśli, to od kiedy między mną a Hoseokiem wszystko zostało wyjaśnione, te niecne, kosmate stworki nawiedzały mój umysł częściej, niż bym sobie tego życzył.
A nawet nie mieliśmy za bardzo czasu na ich realizację! Dlatego tak bardzo napaliłem się tę randkę. Hoseok teraz praktycznie całe dnie spędza w szkole tanecznej, bo jego grupa zakwalifikowała się na zawody krajowe i, cytuję: „Musimy ćwiczyć dwa razy bardziej! Nie możemy tego przegrać!". A jak nie siedział w szkole, to siedział w JYP, i gdy już wracał, to szedł spać, więc cały nasz romantyzm szedł się kochać, chociaż to ja wolałbym być na jego miejscu.
I jak niby miałem czerpać radość z tego związku? Dobra, jest fajnie, kiedy mam obok siebie Hobiego. Nawet kiedy śpi albo ogląda telewizję, bo jest zbyt zmęczony nawet na całowanie. Ale byłoby fajniej, gdyby poświęcał mi trochę więcej uwagi!
- Jakie myśli?
- Myślę o tym, jak na przykład mnie posuwasz albo robię ci dobrze moimi usteczkami. A wtedy zaczynam się dotykać, bo jestem tak podniecony, że nie mogę się powstrzymać. Mam nadzieję, że pozwolisz mi przenieść moje wyobrażenia do rzeczywistości.
- Oj, to naprawdę nieładnie. Wiesz, że nie powinieneś tak robić?
- A to dlaczego?
- Bo bardzo nie lubię, kiedy sam się dotykasz, a mnie nie ma w pobliżu.
- To może pomożesz mi z moim problemem? Gdy tylko usłyszałem twój głos, moje spodnie stały się takie ciasne. - W sumie to nie wiem, czy podwójna stawka była warta przenoszenia mojej randki z Hoseokiem. Bardzo chciałem go zobaczyć, bo naprawdę ostatnio tylko się mijaliśmy. - Chciałbyś poczuć, jaki bardzo cię pragnę?
Ale z drugiej strony, kiedy rodzice odcięli mnie od kasy, musiałem naprawdę uszczuplić moje wydatki. Był dopiero początek lutego, a z moich oszczędności została jedynie połowa. Teraz zdałem sobie sprawę, jak dużo wydaję zarówno na mieszkanie, jak i różne błahostki.
Ostatnio wydałem sto tysięcy wonów na zestaw porcelany z kaktusami. Nic nie poradzę, że wyglądały tak uroczo!
Dlatego siedziałem w moim boksie jak jakiś pracoholik i przelewałem moje frustracje seksualne względem Hoseoka na uradowanych tym faktem zboków.
- Mhmm, jesteś naprawdę podniecony - stwierdził telepatycznie. - Więc jak mogę ci pomóc?
- Najlepiej, jakbyś zerżnął mnie od razu. Tak bardzo chciałbym już mieć cię w sobie.
Babcia Park w ogóle nie wpłynęła na moich rodziców, bo po rozmowie z nią nie odezwali się do mnie ani razu. Tak jakby miało mnie to jakoś zdziwić. Znałem ich już dwadzieścia cztery lata i wiedziałem, że sprawa jest przesądzona. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby przyjęli mnie z powrotem. Może musiałbym umrzeć albo poważnie zachorować. Ale nawet w tym wypadku w to wątpię. Jinhyun za to chyba został już całkowicie rozgrzeszony, bo pochwalił mi się, że przyprowadził swoją dziewczynę na obiad, a matka o dziwo nie wywaliła jej z domu.
Ale, kurczę. Miałem szczerą nadzieję, że babcia coś zdziała. W końcu ojciec prawie zawsze się jej słuchał, tak samo, jak zresztą i mojej matki. Jednak najwyraźniej ta druga ma na niego już tak duży wpływ, że kompletnie stracił rozum.
Jeżeli mówimy o braku rozumu. Yoongi i Jeongguk praktycznie nie mogą się od siebie odkleić, kiedy siedzą z nami razem. Nie rozumiem, jak umieli nad sobą panować, gdy ukrywali swój związek. Jeongguk lata radosny jeszcze bardziej niż zwykle, a Yoongi mimo faktu, że nie zmienił zbytnio swojego sposobu bycia, to przy moim Króliczku staje się jakiś taki bardziej... żywy.
Może to działo się już wcześniej, a ja tego po prostu nie zauważyłem. Bo kto by pomyślał? Oni pasują do siebie jak pięść do oka. Ten związek wciąż jest dla mnie ogromną niespodzianką.
I zagadką zarazem, bo wciąż pamiętam, co Yoongi powiedział w trakcie naszej rozmowy na TE TEMATY i zastanawiam się, jak Jeongguk sobie z tym radzi. Ja bym nie dał rady.
W każdym razie te ich amorki zaczynają mnie odrobinę irytować. I nie tylko mnie, bo Namjoon krzyczy: „WYNAJMIJCIE SOBIE POKÓJ" zawsze, gdy tylko ich rączki zaczynają się za bardzo zapędzać. Natomiast Taehyung przystawia sobie pistolet z palców do skroni i udaje, że pociąga za spust.
Uroczo.
- Na to trzeba sobie zasłużyć. Jeżeli pokażesz mi, jak bardzo ładnie umiesz się dotykać, to wtedy o tym pomyślę.
Boże, właśnie wyobraziłem sobie, jak mówi to do mnie Hoseok i od razu się spiąłem. Naprawdę dzisiaj musimy coś zrobić, bo moje libido do mnie wróciło i chyba z tego powodu stałem się okropnie niewyżyty.
I dobra. Teraz chyba muszę wyznać pewną niewygodną dla mnie prawdę, która chodzi za mną już od kilku dni.
Związek z Hoseokiem jest cudowny. Hoseok jest cudowny sam w sobie, ale to przecież oczywiste. Często wpada do naszego domu z pizzą, karmi mnie i mówi, że mój brzuszek wcale nie jest taki duży, jak myślę. Kiedy kończę później to mam mu wysyłać wiadomość, nawet jeżeli to jest piąta rano, bo on musi wiedzieć, że bezpiecznie dotarłem do domu. Gdy gdzieś wychodzimy, to sprawdza, czy mam szalik, rękawiczki i czapkę, żebym przypadkiem nie zachorował. Gdy tylko mam wolne, to pozwala mi siedzieć u siebie w szkole tańca, bo to jest praktycznie jedna z niewielu chwil, kiedy możemy być razem. A gdy już kończy trening, to zaczyna mnie ściskać i cmokać, chociaż zazwyczaj mu się wyrywam, bo jest cały spocony i trochę śmierdzi. I wysyłamy sobie wiadomości na dzień dobry i dobranoc, chociaż to jest żałosne i wcześniej się z tego śmiałem. Jednak teraz, gdy robię to z Hobim, to wcale się nie śmieję. To jest nawet urocze.
Ale nie myślcie, że Hoseok jest zawsze taki idealny. I właśnie o tym chciałbym teraz porozmawiać.
Ponieważ odkryłem jego wadę, o której wcześniej nie miałem pojęcia. A przez tę wadę odkryłem coś... okropnego.
Hoseok jest zazdrośnikiem. Na szczęście nie z rodzaju takich, co by mnie zamknęli w piwnicy i karmili kleikiem dla niemowląt przez dwadzieścia lat. Jednak jego zazdrość jest baaardzo widoczna, kiedy na przykład kelnerka w knajpce zaczyna ze mną flirtować (co zdarzyło się tylko raz) albo próbuję się przy nim dodzwonić do Jiyoo. Raz nawet wyrwał mi telefon z ręki i rzucił go na drugi koniec pokoju (na szczęście nic mu się nie stało, bo bym Hoseoka zabił), a widząc moje zdezorientowane spojrzenie, wzruszył jedynie ramionami i powiedział: „Skoro jesteś ze mną, to masz się skupić tylko na mnie, a nie wydzwaniać do jakichś dziewczyn".
W knajpce wprawdzie nie rzucił kelnerką na drugi koniec sali, ale za to siedział taki ponury i zły, a na moją próbę zagajenia rozmowy wydawał z siebie takie pojedyncze pomruki. Stukał niecierpliwie o stół i rzucał te swoje niezadowolone spojrzenia. A kiedy podwiózł mnie do domu i staliśmy już na wejściu do klatki, to najzwyczajniej w świecie się na mnie rzucił z brutalnością, o którą bym go nie podejrzewał. Bo przecież Hoseokkie zawsze był taki delikatny i czuły, no po prostu chodząca subtelność. A wtedy... Rany. Gdyby nie schodząca z góry sąsiadka to prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu zaliczyłbym szybki numerek w miejscu publicznym, bo tam się NAPRAWDĘ działo.
I tutaj dochodzimy do tej okropnej rzeczy.
Bo mi się to PODOBAŁO. Zły Hoseok mi się podobał. I podobał mi się sposób, w jaki się na mnie rzucił (dobra, trochę mnie plecy bolały, bo uderzyłem nimi w skrzynkę na listy). I to, jak pomiędzy pocałunkami zaczął mówić takim naprawdę niskim głosem, że strasznie nie lubi tej kelnerki i już nie będziemy chodzić do tej restauracji. I to podobało mi się w tym BARDZO ZŁYM SENSIE... Boże. Jestem okropnym zbereźnikiem. Jestem prawdopodobnie najbardziej zboczoną i nieczystą osobą w Sadang-dong. Może nawet i w całym Dongjak. Może i całym Seulu i Korei. MOŻE NA CAŁYM, CHOLERNYM ŚWIECIE.
No bo jak tak można? Ja nigdy nie miałem takich złych myśli! Nigdy! O nikim! Chociaż ciężko było je mieć, spotykając się tylko z dziewczynami. Ale wciąż nie jestem z siebie dumny. Mam ochotę iść do kościoła, ale boję się, że kiedy dotknę wody święconej, to zacznę się palić.
Najgorsze jest to, że to nie jest tylko jedna czy dwie myśli. Ja sobie WYOBRAŻAM różne sytuacje z tym związane i... No to nie jest zbyt dobre. W końcu zawsze byłem niewinnym i trochę puszczalskim chłopcem. A teraz wyobrażam sobie bardzo niegrzeczne sceny, w których ja i Hoseok... No wiecie.
I wiem, że robię w sekstelefonie i to powinna być dla mnie codzienność, ale no błagam. Chaesoo jest tutaj mistrzynią sado-maso, a w realu to taka słodka dziewczynka, która wstydzi się powiedzieć słowa: „penis". To się nie liczy.
Nigdy nie powiem o tym Hobiemu. To zbyt uwłaczające. Mimo że powinno się rozmawiać w związku o swoich fetyszach dużych i małych, to ja się tego za bardzo wstydzę. Hoseok za to w ogóle nie kryje się z miłością do mojego tyłka, na którym kładzie swoje ręce, gdy tylko ma okazję. Czasami każe mi się położyć na brzuch i siada mi na udach, a później zaczyna klepać moje pośladki w rytmie muzyczki Mii z Nintendo.
On ten temat traktuje za bardzo swobodnie. Ja nie.
CZYTASZ
Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)
FanfictionPark Jimin to studiujący prawo malkontent, który za dnia nie wyróżnia się niczym szczególnym - lubi jeść fast foody, dostaje spazmów na comebackach EXO i próbuje znieść swoich denerwujących współlokatorów. W dodatku od jakiegoś czasu nad jego życiem...