26. Urodziny bez solenizanta

480 40 28
                                    

Ja nie wiem, jakim cudem to wyszło takie długie, ale oficjalnie to jest najdłuższy rozdział w tym ff, którego rozdziały miały mieć po 3k słów (jak na razie w ogóle się tego nie trzymam hiehie). Ten ma 6k, więc mam nadzieję, że macie dużo czasu, Dziubaski moje kochaniutkie

Miłego czytaniaa!

Jeongguk

Wczoraj, a dokładniej to jakaś dwudziesta albo dziewiętnasta. Nie pamiętam.

- I co teraz zrobimy? - dopytywał Taehyung, kiedy Hoseok wyniósł najebanego w trzy dupy Jimina z klubu.

Została tylko nasza piątka, jakieś dwie butelki Danielsa, kilka butelek soju, piwa i fontanna z czekoladą.

A. No i długa, stalowa rura.

I pianki. Słodziutkie pianki.

- A co mamy robić? - mruknął Yoongi i wypił whiskey bez wzdrygnięcia. That's ma boi. - Nie pozwolimy, żeby cały nasz wysiłek się zmarnował. Trzeba to wszystko wypić.

- Masz nas za alkoholików? - prychnął Seokjin, ale mimo wszystko zaczął odkręcać wszystkie butelki. - Jeżeli to wszystko wypijemy, to trafimy na OIOM.

- To dlaczego tego jest tak dużo?

- Bo Jimin to pijacka studnia bez dna i pewnie by nas wspomógł - wyjaśnił, a my usiedliśmy na zaokrąglonej wokół stołu kanapie i zaczęliśmy biesiadować jak gdyby nigdy nic.

- Zawsze myślałem, że ta parówa ma słabą głowę - wtrącił Namjoon.

- Nie. On umie wypić bardzo dużo, ale po prostu pije ZA DUŻO. Jeżeli spróbowalibyśmy wypić chociaż połowę tego, co on potrafi w siebie wlać, to leżelibyśmy zezgonowani na podłodze. - Seokjin nalał sobie bardzo szczodrą porcję soju. - On kieliszek wina pije, jakby to był soczek w kartoniku!

- Damy radę - stwierdził Taehyung i polał wszystkim (poza Namjoonem, który wciąż pamiętał o swoim postanowieniu noworocznym). - Jak nie my to kto?

Nagle usłyszeliśmy głośny łomot do drzwi. Odruchowo chciałem powiedzieć: „Proszę!", ale zapomniałem, że nie jesteśmy w moim domu, więc po prostu patrzyłem na nie z otwartą buzią. Otworzyły się one z hukiem, a do pokoju wpadł ktoś jeszcze.

To była naprawdę śliczna dziewczyna o owalnej twarzy, długich czarnych włosach i nosku wyjętym spod skalpela chirurga plastycznego. Złapała się framugi, ponieważ najwyraźniej nie mogła ustać w miejscu.

- GDZIE ON JEST?! - wrzasnęła zachrypniętym od alkoholu głosem i potoczyła się w naszym kierunku. - Jimin nie dotarł?

- Dotarł - odpowiedział jej Seokjin, który wstał (siedział na wylocie) i pomógł jej dojść do nas tak, jak przeprowadza się staruszki przez ulice. - I powiedział, jak go urządziłaś.

- To nie moja wina! - zaczęła się tłumaczyć, przeciągając samogłoski. - Ten alkohol sam wpadł mi w rękę. Nic nie mogłam na to poradzić! Przeprosiłam Jimina i jakoś takoś wpadło mi do głowy, że może byśmy to opili! I no... Ale gdzie on jest?

- Hoseok go wyprowadził, bo Jimin nie nadawał się do użytku - odezwał się Namjoon, który również wstał i rozłożył swoje ramiona. Na jego widok oczy Jisoo (jak mniemam) zabłysnęły dziwnym blaskiem. - Moja kochana Jisoo. Czarująca jak zawsze, najebana jak nigdy.

- NAMJOON OPPA! - Rzuciła się na niego, a on zamknął ją w jednym ze swoich niesławnych, niedźwiedzich uścisków. - Jak myśmy się dawno nie widzieli! Jaki ty przystojny i wysportowany! Chodzisz na siłownię?

Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz