Miłego czytania ♡
Hoseok
Chłopaki stanęli przy ścianie (poza Namjoonem, którego Seokjin hyung przeturlał niezgrabnie na bok) z przerażeniem wymalowanym na twarzach. Poszturchałem trochę Jimina, który w końcu się ocknął, budząc przy tym swojego młodszego brata. Gdy tylko zobaczyli rodziców, obaj rzucili się do wejścia, które otwierał jakiś gruby policjant.
- Mamo? Tato? Jak wiecie, że tutaj jesteśmy? - zapytał Jinhyun.
Jego matka była ubrana w beżowy płaszcz z futrem (pewnie prawdziwym), na który zarzuciła jedwabny szal. Wyglądała niczym typowa macocha z dram, a jej mina mnie w tym przekonaniu utwierdziła. Zacisnęła swoje czerwone usta w wąską linię i zmarszczyła czoło. Miała bardzo brzydkie zmarszczki.
- Nasz znajomy tutaj pracuje i zauważył, kiedy eskortowali was do celi. Zadzwonił do nas praktycznie od razu - odezwał się pan Park. Sprawiał wrażenie trochę przygaszonego. Ewidentnie nie spał całą noc.
- Taki wstyd! - pisnęła kobieta. - Jak mogłeś mi to zrobić! Teraz całe Gangnam będzie miało z nas pośmiewisko! Wszyscy będą mówić o tym, jak to nasz pijany syn trafił do aresztu!
Nie podobał mi się sposób, w jaki wypowiedziała to zdanie. Jiminowi chyba też, bo wpatrywał się w nią z przymrużonymi oczami. Z pewnością nie zapowiadało się nic dobrego.
- Przepraszamy mamo! Już nigdy tak nie zrobimy! - Jinhyun ukłonił się nisko, natomiast jego brat nawet nie drgnął. - Ale co? Wpłaciliście za nas kaucję czy jak? Możemy wyjść?
- Wpłacili. Ale tylko za jedną osobę - wtrącił policjant, bawiąc się kluczami z nudów.
To zdanie zawisło między nimi, tworząc okropną atmosferę. Jinhyun widocznie nie rozumiał, o co chodzi, bo patrzył to na Jimina, to na swoich rodziców jak szczeniak, któremu obiecano spacer, a którego zabrano do weterynarza.
- Jak to za jedną? - powtórzył, mrugając szybko.
- Zbieraj się, Jinhyun. - Ojciec, by wyciągnąć go z celi, złapał jego ramię, lecz ten się wyrwał i schował za bratem. To wyglądało odrobinę śmiesznie, zważywszy na różnicę ich wzrostu.
- Nie! Idziemy oboje! Ja i on! Jeżeli jesteście źli, bo wziął mnie na imprezę, to ja wam to wyjaśnię! To ja chciałem...
- Mamo - sapnął Jimin, a taką minę widziałem u niego po raz pierwszy. Wyglądał, jakby wcale nie chciał uwierzyć w to, co się dzieje. Jego szeroko otwarte oczy błyszczały w świetle słońca, a usta drgały nieznacznie. - Tato, o co wam chodzi?
- Nie nazywaj mnie więcej swoją matką - odrzekła oschle pani Park, a mnie zabolało coś na wysokości serca. Seokjin hyung zasłonił usta ręką, a Jeongguk wydał z siebie zduszony okrzyk. Nawet Namjoon wreszcie się obudził i skulił w kącie, obserwując całą tę scenę ze zmieszaniem. - To, co zrobiłeś i powiedziałeś wczoraj, przelało czarę goryczy. Nie chcesz należeć do tej rodziny? Proszę bardzo. - Przywołała swojego młodszego syna niecierpliwym gestem ręki. - Jinhyun, wychodzimy.
- Ale mamusiu! Nie możesz mnie tak... - Jimin wykonał w jej stronę jeden krok, natomiast ona uniosła szybko rękę, a następnie z całej siły uderzyła go w policzek. Trzask był tak głośny, że miałem wrażenie, jakby cały areszt pogrążył się w głuchej ciszy. Patrzyłem przerażony na tę dwójkę, nie mogąc wykonać nawet ruchu.
- Nie jesteś moim synem! Jesteś hańbą tej rodziny! - zaczęła krzyczeć. - Nie próbuj się z nami kontaktować, nie próbuj nawet o nas myśleć. Żałuję, że cię urodziłam, żałuję każdego wona włożonego w twoją edukację. Nie wiem, jak dasz sobie radę i co się z tobą stanie. Nie obchodzi mnie to. - Zarzuciła szalem i wyszła z celi. - Dla mnie nie istniejesz.
CZYTASZ
Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)
FanfictionPark Jimin to studiujący prawo malkontent, który za dnia nie wyróżnia się niczym szczególnym - lubi jeść fast foody, dostaje spazmów na comebackach EXO i próbuje znieść swoich denerwujących współlokatorów. W dodatku od jakiegoś czasu nad jego życiem...