Włączcie sobie jakieś dobre techno, to wczujecie się bardziej.
Miłego czytania ♡
Hoseok
Co chwila wpadaliśmy na jakichś ludzi, ale oni nawet nie zwracali na nas uwagi. Wszyscy byli zbyt pochłonięci świętowaniem. Fakt, że byliśmy kompletnie pijani, wcale nie ułatwiał sprawnego poruszania się w labiryncie uliczek. W dodatku było cholernie zimno, a ja nie miałem mojej kurtki. Jedynym źródłem ciepła była malutka dłoń Jimina, ściskająca moją, większą i kompletnie pozbawioną czucia.
- Wiesz gdzie idziemy? - spytałem go, spoglądając na otwartą japońską restaurację, z której wyszła para śmiejących się nastolatków. Ale bym zjadł donburi z kaczką i sosem słodko-kwaśnym.
- Oczywiście! - odparł i skręcił w kolejną uliczkę. Wyglądał jakby był całkowicie pewien swojej orientacji w terenie. Nie wiem, czy po pijaku włączał mu się jakiś GPS, ale powiedział to tak zdecydowanie, że od razu mu zaufałem.
Po dziesięciu minutach dotarliśmy do wysokiego budynku, którego złocone drzwi wcale nie zachęcały do wejścia. Jednak zrobiliśmy to i po przywitaniu z jakimś staruszkiem na recepcji (rozpoznał Jimina i jedynie mu pomachał), weszliśmy do windy, która zaczęła jechać na najwyższe piętro. Między nami panowała cisza, jeżeli nie liczyć tej głupiej muzyczki, którą puszczają w każdej windzie. W końcu Jimin cicho westchnął.
- Dzięki, że jesteś tutaj ze mną - mruknął, ściskając moją rękę jeszcze mocniej. Po moim brzuchu od razu rozlało się dziwne ciepło. Miłość jest głupia, powtarzam po raz setny. Reaguję na taką błahostkę, jakbym miał piętnaście lat. - Normalnie sam bym nie dał rady.
- Nie miałem innego wyboru. Praktycznie to mnie tu zaciągnąłeś - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Ale spokojnie. - Pogłaskałem go po głowie, żeby dodać mu otuchy. Miał bardzo miękkie włosy, tak na marginesie. - Będę twoim duchowym wsparciem. W sumie to nawet nie wiem, co masz dokładnie w planach. Jak im to powiesz? Po prostu wejdziesz tam z buta i co?
- Po prostu stój i patrz - rozkazał, a kiedy wyszliśmy z windy, podszedł do kolejnych drzwi i nacisnął dzwonek.
Nie minęła nawet minuta, kiedy otworzyła nam je jego matka - ubrana w kremowy szlafrok, z czarną maską na twarzy.
- Jimin? I TY? - Zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem. Jedyne, co mogłem w tej sytuacji zrobić to skinąć jej głową. - Co wy tutaj robicie?
- Przesuń się - powiedział niskim i głębokim głosem. Po raz pierwszy słyszałem, żeby tak się odzywał. I jak zazwyczaj byłem przyzwyczajony do jego dziecinnego pisku, to teraz normalnie zmroziło mi krew w żyłach. Już nigdy nie będę go wyzywać od przedszkolaków.
Weszliśmy z impetem do środka, a dokładnie do salonu, w którym na kanapie siedział ojciec Jimina z lampką szampana w dłoni. Patrzył przez okno i podziwiał pokaz fajerwerków nad rzeką Han, który swoją drogą wyglądał naprawdę imponująco.
- Jimin? Witaj synu. - Spojrzał na nas skołowany. - Kim jest ten chłopak? Co się tutaj dzieje?
Ten puścił moją rękę, a ja odsunąłem się pod ścianę, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czułem się tam tak jak owca z tabliczką „ZJEDZ MNIE" wśród stada wilków.
- Cisza. Żadnych pytań - warknął, a jego matka zajęła miejsce obok swojego męża. Ich twarze nie wyrażały nic innego poza głębokim zaskoczeniem, co wyglądało nawet zabawnie z mojej perspektywy. - Muszę wam coś powiedzieć.
- Tak? - sapnął pan Park zaniepokojony. Dziwne, zawsze myślałem, że to on jest tym bardziej nikczemnym w swoim małżeństwie. A teraz wydawał się taki milutki i niegroźny.
CZYTASZ
Call Me Chim Chim | JiHope (skończone)
Fiksi PenggemarPark Jimin to studiujący prawo malkontent, który za dnia nie wyróżnia się niczym szczególnym - lubi jeść fast foody, dostaje spazmów na comebackach EXO i próbuje znieść swoich denerwujących współlokatorów. W dodatku od jakiegoś czasu nad jego życiem...