Rozdział 29

638 63 17
                                    

zrobiłam maraton poprawiania i to jest mój trzeci rozdział dzisiaj

that girl is on fire

~

- Jednak przyszłaś - usłyszałam głos za sobą.

Odwróciłam się i zobaczyłam szczupłego chłopaka w okularach.

- Honor Ślizgonki zobowiązuje - odpowiedziałam, uśmiechając się ironicznie.

Przewrócił oczami na moją uwagę. Typowy Gryfon. Błonie skąpane były w promieniach zachodzącego słońca. Od południa pogoda znacznie się poprawiła. Powietrze było ciepłe, przesycone zapachem jeziora, roślin i świeżej ziemi.

- Na marginesie, dobrze widzieć, że Malfoy wraca do formy - powiedział Potter.

Zmarszczyłam brwi. W końcu nienawidzili się od pierwszego roku. Co niby miałoby się zmienić?

- Możesz mi powiedzieć czego chcesz? - spytałam nieco ostrzej niż zamierzałam. - Przepraszam - dodałam po chwili.

Byłam w wyjątkowo dobrym humorze. Chłopak jednak to zignorował, pewnie był na to przygotowany.

- Pójdźmy może trochę dalej - zaproponował. - Nie chcę by ktoś nas podsłuchał.

Ruszyliśmy więc w stronę granicy z Zakazanym Lasem. Przy jeziorze wciąż było wielu uczniów, którzy korzystali z dobrej pogody i świętowali tam rozpoczęcie weekendu. Szliśmy ramię w ramię z Gryfonem. Było to dla mnie wyjątkowo nienaturalne i czułam się nie na miejscu. Nigdy nie miałam nic do innych domów, ale tkwiła na mnie łatka Ślizgonki przez co większość mnie unikała.

- Co wiesz o Voldemorcie?

Zamrugałam parę razy skołowana. Za taktowny to on nie był.

- Tyle co ty, może trochę mniej - odparłam wymijająco.

Nie chciałam wspominać o tym, że pracuję nad planem zabicia dyrektor szkoła, który był zadaniem od niego. Przy okazji wkopałabym Draco w to bagno. Chłopak jednak nic nie odpowiedział. Szliśmy dalej

- A ty? - spytałam po chwili.

- Wiem, że miał trudne dzieciństwo...  - zaczął marszcząc brwi. - To znaczy, od początku roku mam spotkania z Dumbledore'em i przeglądamy wspomnienia ludzi, którzy go znali za nim... no wiesz - powiedział.

Wydawał się być szczery, co sprawiło że przez sekundę poczułam się źle z moimi kłamstwami i niedomówieniami. Jednak bezpieczeństwo moich bliskich było ważniejsze.

- Dowiedziałeś się czegoś o przepowiedni? W sensie, tej co dotyczy mnie - spytałam, zmieniając temat.

Ciekawiło mnie skąd wie on o jej drugiej, nieoficjalnej części. Tej, która nie została znaleziona w Departamencie Tajemnic. Przez to prasa nie dowiedziała się o niczym. Brunet parsknął śmiechem.

- Co za narcyz z ciebie - zażartował, a ja przewróciłam oczami.

- Nie narcyz, tylko Ślizgonka - odparłam.

Na chwilę zapadła cisza, którą po chwili przerwał Gryfon.

- Dumbledore od paru miesięcy szuka horkruksów Voldemorta, czyli magicznych przedmiotów z ukrytymi cząstkami jego duszy. Tylko tak można go ostatecznie pokonać - zaczął. - Przepowiednię znalazł w starych księgach o dziejach założycieli Hogwartu i ich sławniejszych potomkach. Pojawiła się ona kiedy Grindewald siał terror w Europie. Jednak gdy Dumbledore go pokonał wszyscy o niej zapomnieli. Jak widać, nie dotyczyła tego "Czarnego Pana''.

Hereditatem |d.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz