1.The first meeting for ever

6K 175 25
                                    

Peter POV
~~~~~~~~

Kolejny dzień podróżowałem po Londynie. Szczerze mówiąc świat ludzi był dziwny. Dzieci cieszyły się u boku swych rodziców. Nibylandia była kompletnie inna, w niej panował mrok i nieustanne cierpienie. Mimo iż byłem demonem potrafiłem czuć. To nie było tak, że ja chciałem być taką osobą, ja poprostu nie miałem wyboru. W zasadzie od mojego urodzenia rodzice ułożyli mi moją przyszłość. Nie byłem szczególnie poruszony gdy okazało się, że umarli, przeciwnie mi to sprzyjało. Z rozmyślań wyrwało mnie zagięcie się ławki. Obok mnie usiadła dziewczyna mająca na moje oko 17 lat. Posiadała niebiesko-zielone oczy oraz czarne włosy.  Jej uroda była delikatna, mogłem ją porównać do kwiatu lotosu. Ubrana była w czarne, dopasowane spodnie i białą bluzkę z różami.
- Nie musisz się tak gapić. - syknęła widocznie przejęta moim przeszywającym wzrokiem
- Po to mamy oczy żeby się GAPIĆ.
Umilkła i wyjęła klucze z torby po czym zaczęła się nimi bawić
- Skąd jesteś? - nie powiem, że zdziwiło mnie jej pytanie, zazwyczaj ludzi nie interesowało skąd pochodze, czym się zajmuje.
- Nie wygląda jakbyś żył w tym wieku. - uśmiechnęła się ironicznie mając na myśli zapewne moje ubranie
- Pewnie i tak nie uwierzysz. - mruknąłem wgapiając się w drzewo przed nami
- Tutaj na Ziemi wszystko jest możliwe. - uśmiechnęła się
- Jestem z Nibylandii. Rządze tam ze własnym cieniem. Przybywam tu zabierać dzieci do własnej armii. - uniosłem kąciki ust
- Brzmisz bardziej jak pedofil niż demon. - zaśmiała się
- Masz dziwny humor...taki niezrozumiały. - powiedziałem unosząc lekceważąco głowę
- Czarny humor to mój sposób radzenia sobie z rzeczywistością. - rzekła z łzami w oczach których jak mi się zdawało za żadne skarby nie chciała wypuścić z oczów. Nie potrafiłem jej współczuć, choć widać było po niej, że dużo przeszła. Nie chciałem z nią o tym rozmawiać, nie chciałem jej poznawać, ale mimo wszystko wypowiedziałem słowa których najmniej bym się po sobie spodziewał.
- Jestem Peter....Peter Pan. - rzekłem spoglądając jej niepewnie w oczy
- Jestem Wendy....Wendy Darling. - ukłoniła się teatralnie - Musze już iść, ciocia na mnie czeka.
I tak oto odeszła momentalnie zostawiając mnie w osłupieniu. Wendy Darling. Jak na ironiczną nastolatkę nie jest taka zła.

------------------
Teraz coś od autorki. Strasznie się stresuje waszą reakcją na to opowiadanie - jeśli wgl ktos to przeczyta. Ta historia - przynajmniej tak sądze będzie się bardziej skupiała na różnych podróżach bohaterów ale również ich relacjach. Jak dowiecie się w następnych częściach Wendy Darling nie jest zwykłą dziewczyną. Mam nadzieje że wam się spodoba.

Silence |PP|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz