32. Centrum

362 44 8
                                    

Można by pomyśleć, że znalazłam się we śnie, ale miałam świadomość tego, że nie śpię. Czułam pod kolanami twardy kamień, a pod dłonią ciepło skóry Tharasa. Miałam wrażenie, że coś się do mnie zbliża. Że zaczynam coś dostrzegać. Obraz w kolorze sepii, poprzerywany innymi barwami, głównie odcieniami błękitu. A wszystko rozmazane lub przesadnie rozszerzone. Jakbym spoglądała na świat przez zniekształconą szklaną szybę. Wszystko to zbyt szybko się zmieniło, bym mogła cokolwiek dostrzec lub rozróżnić. To było dla mnie za trudne, przez co poczułam się zagubiona.

Jestem tuż obok - poczułam tę myśl w głębi siebie i przestraszona miałam ochotę zacząć rozglądać się dokoła. Jednak jak mogłam to zrobić, będąc w miejscu, którego nie rozumiałam? Fizycznie nie istniałam w tej przestrzeni. Myśli nie mogły odwracać się w bok. I właśnie wtedy w mojej głowie rozbłysnął obraz skrzącego się oka. Kolory nadal były wymieszane, a ja czułam jedynie panikę. Obraz zaczął się oddalać, przez co mogłam dostrzec coś jakby na kształt głowy ptaka, która swój wzrok skierowała w dół. Moje myśli również poszybowały w tamto miejsce i wtedy wyczułam otaczające mnie ludzkie istnienia. Ich emocje i uczucia. To było niesamowite, jakby otaczali mnie z każdej strony. A może to ja byłam pośród nich? Wszystko nabrało tempa, a człowiecze uczucia zmieniały się błyskawicznie. Radość, gniew, złość i ból. Wszystko to zanikało, przez co zrobiło się pusto i samotnie. Poczułam smutek, ale i spokój.

Otworzyłam oczy, spoglądając na swoją dłoń. Uniosłam wzrok, widząc, jak Tharas także budzi się z tego dziwnego transu. Oboje wstaliśmy z kolan.

- Czym była ta wizja? - spytałam.

- To wspomnienia opiekuna - odparł.

- Ale jak to ... ?

- Teraz jeszcze lepiej rozumiem, dlaczego potrzebował kogoś dla mnie - uśmiechnął się. - Widziałaś go nieraz, więc wiesz, że ma dwie głowy - mrugnął do mnie.

- Chcesz przez to powiedzieć, że byliśmy w jego, sama nie wiem, świadomości?

- Możesz to tak nazwać - odparł i przyciągając mnie do siebie, pocałował w czoło. - Chodźmy.

- Zaraz, zaraz. A te obrazy? Co one oznaczały? - pytałam, starając się dotrzymać mu kroku.

- Opiekun widzi wszystko. Otacza każdą najdrobniejszą drobinkę przynależącą do Apeironu. Jest wszędzie - spojrzał na mnie.

- Niczym ... ? - starałam się skoncentrować na rozwiązaniu tej zagadki.

- To bardzo proste i nie da się tego nie zauważyć - podpowiedział mi król.

- Łatwo powiedzieć, jak się zna odpowiedź - Tharas uśmiechnął się tylko, a ja nieco zwolniłam kroku, zastanawiając nad tym, co jest wszędzie. I tylko jedna odpowiedź przychodziła mi na myśl - powietrze. No przecież! To była kraina powietrza i ...

- Wiatr! - krzyknęłam i podbiegłam do Tharasa. - Masz na myśli wiatr, prawda?

- Mówiłem, że to prosta sprawa.
- No dobrze, ale jak coś z tego wyczytać? To, co widziałam, nie miało sensu. Było tego za dużo i działo się zbyt intensywnie.

- Wszystko wymaga czasu. Ja początkowo również nie rozumiałem jego projekcji, ale w końcu nauczyłem się tego, na co spoglądać, na czym się koncentrować. W sumie to nadal się tego uczę. Z tobą było łatwiej - spojrzał na mnie. - Mam wrażenie, że to kwestia równowagi.

- Równowagi?

- Tak, równoważyłaś ciężar jego przekazu. Tak, jak mówiłem, ptak w naszych snach ma dwie głowy i to zapewne także coś oznacza.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz