58. Who's that girl?

274 32 8
                                    

W głównym holu kręciła się przeważnie służba oraz nieliczni goście, jednak osoba, która w tej chwili najbardziej ją interesowała, rozpłynęła się niczym mgła. Ruszyła przed siebie, rozważając możliwość pomylenia księcia z jakimś innym gościem. Miała jednak wrażenie, że przeczucie nie chce ją oszukać. Kątem oka dostrzegła postać znikającą na zakręcie schodów prowadzących na wyższe kondygnacje domu, które dostępne były jedynie dla domowników.

Zaczęła ostrożnie piąć się w górę. Stawiając kolejne kroki na poszczególnych stopniach z głową zadartą do góry, wypatrywała jakiegoś ruchu. Kiedy znalazła się na piętrze, podążyła wzdłuż korytarzem, dostrzegając ruszającą się na wietrze kotarę zawieszoną w drzwiach prowadzących na jeden z licznych balkonów.

Skupiona na obranym celu swojej wędrówki, o mało nie pisnęła, czując, jak serce podchodzi jej do gardła, gdy usłyszała czyjś głos za sobą.

- Ponownie szukasz guza? - odwróciła się i zobaczyła postać skrytą w mroku ściennej wnęki. - Laso, córko Ubalda.

Głos nabrał kształtu, gdy jego właściciel zrobił krok do przodu. Szok i niedowierzanie odebrały jej przez moment mowę oraz zdolność logicznego myślenia, ale zaraz też spłynęły na nią dość skrajne emocje, w których niestety to złość wzięła górę.

Ruszyła w jego stronę, tak iż oboje byli teraz skryci w cieniu ściany.

- To ty - wyrzuciła z siebie przez ściśnięte gardło, bo nie miała wątpliwości, przed kim stanęła.

Pozbawiony kamuflażu wydawał się taki oczywisty w roli, którą sobie przypisał. I choć tak naprawdę nigdy go nie widziała, dostrzegała podobieństwo w postawie, tonie głosu i sposobie zachowania tamtego wojownika. Cichy obserwator.

Och jak bardzo była na niego zła. Za to, że ją tak haniebnie potraktował w tamtej sypialni; za to, że ją zostawił; a teraz upokorzył, przyznając się do tego, kim był. Dlaczego w ogóle to zrobił? Po co się przed nią ujawnił?

Bo nie możesz go wydać. Jest groźny, a twoja wiedza pochodzi z niewygodnego źródła - jakiś głos szeptał w jej głowie, gdy stali tak naprzeciwko siebie, a on przyglądał jej się z nikłym uśmiechem na ustach.

Jego ustach, które musiała to przyznać, smakowały wybornie.

Nie! - krzyknęła w sobie niesiona dziwnym gniewem i uderzyła go w twarz otwartą dłonią. W tej chwili nie był dla niej żadnym księciem, następcą trony, ani też legendarnym wojownikiem. Był tchórzem, który podeptał jej godność i jeszcze śmiał się do tego otwarcie przyznawać!

Dłoń mocno ją zapiekła, jednak on nawet nie drgnął. Także na jego twarzy nie dopatrzyła się żadnego śladu po uderzeniu. Krew w niej zawrzała i z całej siły, jaką w sobie znalazła, uniosła drugą dłoń, mierząc ponownie w jego twarz, ale tym razem po przeciwnej stronie. Bez problemu zablokował jej cios, miażdżąc nadgarstek w silnym uścisku. W odruchu chciała się uwolnić i pomóc sobie drugą ręką, ale efekt jej starań doprowadził jedynie do tego, iż obie jej dłonie zostały zaklinowane w jego rękach. Odwrócił ją nieznacznie i przyparł do ściany, unosząc ręce nad głowę. Ponownie była w jego niewoli, zależna od tego, czego on będzie chciał.

- Rozumiem twoją złość - odezwał się, a ona spojrzała w jego twarz. - Ale jeden raz wystarczy.

Czyli wcale go nie zaskoczyła. To on zadecydowała o tym, że mogła go uderzyć. Łapała szybko powietrze, czując ogarniającą ją panikę i niestety coś jeszcze. Jego dotyk i bliskość sprawiły, iż zaczęły do niej napływać wspomnienia z wczorajszej nocy i to nie koniecznie te negatywne. Musiała przyznać, że wieczór spędzony z tym mężczyzną obfitował w niespodzianki i nie zaliczał się do totalnej porażki. Nie, wręcz przeciwnie. Jego osoba pociągała ją w swojej srogości, co dodatkowo budziło w niej grozę. Bała się nie tyle jego, ile samej siebie i reakcji na tego konkretnego mężczyznę.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz