12. Dla kogo te weselne dzwony?

276 33 22
                                    

Poszczególne dni przelatywały niczym piasek między moim palcami. Podczas przygotowywania się do spotkania z królewską matką, niespodziewanie w moim pokoju zjawił się Tal-go, informując mnie, że Dalida nie znajdzie dzisiaj dla mnie czasu.

- Dlaczego? - spytałam mało uprzejmie, czując spory zawód.

- Pani, zostało dziesięć dni do wesela. Zapewne królowa Dalida ma teraz ręce pełne dodatkowych obowiązków. Już teraz do stolicy zaczynają się zjeżdżać zaproszeni goście oraz poddani, którzy chcą wziąć udział w uroczystości lub być podczas tego wyjątkowego wydarzenia blisko ich władcy. Poza tym pani za niedługo zjawią się u ciebie krawcy z suknią, w celu naniesienia ostatecznych poprawek.

- Jaką znowu suknią?

- Ślubną, moja pani.

- Co takiego? Może i jesteśmy z Alią takie same, ale chyba nie co do centymetra?! - krzyknęłam przerażona i zła.

- Ależ pani ... - sługa patrzył na mnie nieco oniemiały. - Ktoś musi ją przymierzyć - dokończył.

- Wyjdź - wycedziłam przez zęby, a gdy ani drgnął, powtórzyłam mocniej. - Wyjdź stąd i to już!

Dopiero wtedy Tal-go opuścił mój pokój w pokłonie, a ja zaczęłam nerwowo spacerować po komnacie.

Co robić? Co robić? Czy było cokolwiek, co mogłam zrobić?

W czasie mojego pobytu tutaj Tal-go ani razu nie udał się do Ignisu. Nie przekazywał mi także żadnych wiadomości, o które ja także nie pytałam. Tak bardzo wczułam się w rolę przykładnej uczennicy, że zapomniałam o najważniejszym, czyli tym, by się stąd wydostać!

Gdzie była Alia? Gdzie był mój tata? Kiedy w końcu ktoś się tu zjawi i naprostuje wszystko? Czy mądrze jest tak zwlekać do ostatniej chwili?

Na dokładkę muszę mierzyć suknię ślubną siostry, która wychodzi za mąż za mężczyznę, o którego mogłabym być zazdrosna?! Czy to przypadkiem nie będzie skutkować jakimś pechem w ich przyszłym życiu? To się nie mogło dziać naprawdę!

Wkurzona jak nigdy otworzyłam drzwi, za którymi w pewnej odległości dreptał nerwowo stary sługa, a pod ścianą stali jacyś dworacy, z naręczami materiałów w dłoniach.

Tal-go zatrzymał się i spojrzał przestraszonym wzrokiem na mnie. Dałam mu wtedy znak dłonią, że ponownie „zapraszam" go do siebie, ale samego.

- Wybacz, że się uniosłam - zaczęłam od razu mówić, - ale w tym wszystkim chyba zapomnieliśmy o najważniejszym. Tak bardzo skupiliśmy się na tym, bym wczuła się w rolę Alii, że przeoczyliśmy drobny szczegół, czyli samą Alię, a dokładniej rzecz biorąc, jej brak. Powiedz mi więc Tal-go, czy masz jakieś wieści z Ignisu o mojej siostrze albo tacie? - wbiłam wyczekujący wzrok w sługę.

- Niestety nie, pani - odparł ostrożnie.

- Chcesz mi przez to powiedzieć, że od prawie dwudziestu dni, nikt się z tobą w tej sprawie nie kontaktował? Nikt nic nie przekazywał, nie donosił? Nie dotarła do ciebie absolutnie żadna informacja?

- Pani, odnośnie twojej siostry i jej powrotu do Archezji, nie. Owszem wysyłałem królowej Agacie informacje na temat twojego pobytu tutaj, a także postępów w powracaniu do rzeczywistości tego świata, jednak jej odpowiedzi wyrażały głównie zadowolenie z przebiegu twojego pobytu tutaj.

- Doprawdy? A może wy wszyscy za bardzo przyzwyczailiście się do tej podmiany, dochodząc do wniosku, że tak może już pozostać i porzucając mnie tutaj na pastwę losu?

- Pani, na pewno nie. Przecież nie zostałaś tutaj sama, poza tym jest jeszcze czas, na to, by wszystko naprostować.

- Naprawdę tak uważasz? Bo ja właśnie doszłam do wniosku, że czas się nam skończył i Alia na dniach, a może nawet już, powinna być tutaj zamiast mnie! Dlatego masz natychmiast napisać, nie! Masz polecieć do Ignisu i dowiedzieć się, jak mają się sprawy, inaczej nie ręczę za siebie! Zrozumiano?!

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz