34. Febar i Raius

342 36 4
                                    

Alvaro Soler - Sofia

Kiedy się przebudziłam, poczułam na sobie czyjś wzrok. Uniosłam głowę i spojrzałam w bok. O dziwo nie była to żadna służąca, a bezdennie jasny cyjan oczu Tharasa. Położyłam ponownie głowę na poduszce, ciesząc się, że tym razem nie jestem sama. Podparty na dłoni nadal bacznie mnie obserwował.

- Dzień dobry – odezwałam się, posyłając mu zdziwione spojrzenie, na co w końcu się uśmiechnął. – Służba zaspała? – spytałam, mając w pamięci, iż przeważnie kręciła się po naszym pokoju od wczesnych godzin.

- Wydałem już wczoraj rozkaz, by zjawili się później.

- To miło – westchnęłam.

- Zawsze śpisz na brzuchu? – zapytał.

- Nie wiem – wzruszyłam nieznacznie ramionami. – Wychodzi na to, że tak.

Tharas uniósł swoją dłoń i położył na nagiej skórze moich pleców, po czym zjechał nią w dół, odsuwając przykrycie.

- Ten tatuaż? Kiedy udało się go wykonać? – spytał.

- Nie powstał w Archezji, tylko na Ziemi. Jakiś rok temu.

- Wydawało mi się, że mówiłaś, iż mieszkając tam, nie wiedziałaś o istnieniu tego świata?

- Bo to prawda. Nie wiedziałam. Jednak w jednej z książek należących kiedyś do mojej mamy znalazłam rysunek z opiekunem Ignisu. Oczywiście wtedy nie wiedziałam jeszcze, co przedstawia, ale to stworzenie dziwnie wrosło w moją głowę i sama nie wiem, jakim cudem, w końcu zapragnęłam mieć go na sobie.

- Podobno plecy twojej matki są nim całkowicie pokryte – powiedział, wodząc delikatnie ręką po poszczególnych liniach malunku.

- Masz na myśli taki ogromny tatuaż w większej skali? – skinął głową. – Nic mi o tym nie wiadomo – mruknęłam, jednocześnie poddając się przyjemnemu uczuciu pieszczoty, jaka płynęła spod jego palców w głąb mojego ciała.

- A co wiesz o kobietach z królewskiego rodu Ignisu?

- To znaczy?

- Ciekawi mnie, czy coś słyszałaś. Nie chodzi mi o konkretne osoby, ale ogólne podania.

- Masz na myśli coś w rodzaju pogłoski?

- Dokładnie – uśmiechnął się i przysunął do mnie.

Nachylając się nad moimi plecami i delikatnie je całując, przesuwał się w dół. Od razu też zrobiło mi się cieplej i duszniej, a jednocześnie ciężej było się skupić nad zasadnością jego pytania.

- Prawdopodobnie nic – wydusiłam z siebie, bo autentycznie nie potrafiłam się skupić, by przypomnieć sobie, czy ktoś mówił mi coś na ten temat.

Jego gorący oddech był już w części lędźwiowej moich pleców, a dłoń zatrzymała się na udzie.

- W historii było sporo przypadków, kiedy to zasiadająca na tronie królowa Ignisu, pomagała sobie w załatwianiu interesów, jak i sojuszników, zapraszając ich do swojej sypialni. Podobno każdy, kto skorzystał z takiego zaproszenia, już nigdy nie był w stanie jej niczego odmówić, mając w pamięci wspólną noc, jak i nadzieję na kolejną.

- Nadzieję? – wydyszałam, ściskając mocniej poduszkę, którą miałam pod brodą.

- Tak. Podobno była tak silna, iż odbierała zdolność logicznego myślenia.

Jego język ponownie prześliznął się po mojej skórze, przez co o mało nie jęknęłam.

- Słyszałaś o tym? – mruknął, nie przestając doprowadzać mnie do czegoś zarówno przyjemnego, jak i niebezpiecznego.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz