42. Coś o nas

275 38 4
                                    

Margaret - Heartbeat

Kiedy opuściliśmy mieszkanie, dochodziła godzina jedenasta. Na dworze grzało przyjemne letnie słońce, a my wolnym krokiem zmierzaliśmy w stronę znajomych mi pobliskich sklepów. Potrzebna nam była głównie drogeria oraz jakiś sklep z męską odzieżą.

Tylko sobie znanym sposobem tata umieścił nas w mieszkaniu ciotki, ubranych w tutejsze rzeczy. Było to bardzo wygodne, zwłaszcza patrząc na Tharasa. Miał przynajmniej jeansy i tenisówki, które nawiasem mówiąc, znacząco go intrygowały. Nie mógł wyjść z podziwu nad lekkością takiego obuwia w porównaniu z jego wytrzymałością oraz wygodą noszenia. Dla siebie pewnie jeszcze znalazłabym jakieś ubrania u ciotki lub pożyczyła od Alii, lecz dla niego nic bym nie miała. Po rzekomej śmierci taty, z biegiem lat coraz łatwiej było nam z ciocią pozbywać się jego ubrań, gdyż wydawały się nieprzydatne.

Tak więc planowałam zakupić mężowi jakieś koszulki, by miał na zmianę, a kiedy trochę się tutaj ogarniemy i wymyślimy sposób na zdobycie pieniędzy, zaopatrzymy w większą liczbę ubrań. Kluczowe dla mnie wydawało się spotkanie z ciocią Patrycją, gdyż liczyłam na jej pomoc w dopasowaniu się do tego świata. Nie mogłam także z mężem mieszkać w jej pokoju w nieskończoność. A jeśli słowa Alii miałyby się potwierdzić w postaci pozostania na Ziemi przez dłuższy czas, to należałoby znaleźć jakąś pracę, a później wynająć mieszkanie dla naszej dwójki. Rany, nie mogłam sobie tego wyobrazić i wolałam się w to nie zagłębiać.

Tak więc ściskając dłoń męża w swojej ręce, robiłam w głowie listę zakupów. Tharas także milczał, najwyraźniej zaintrygowany nowym miejscem i wrażeniami, jakie na nim robiło.

W drogerii przyglądał się dokładnie poszczególnym produktom na półkach, czasami pytając mnie o ich przeznaczenie. Kiedy odnalazłam już wszystkie swoje cele, zaczęłam zmierzać w stronę kas. Pobliskie regały wypełniały produkty medyczne, a na jednej z dolnych półek dostrzegłam test ciążowy. Przystanęłam na moment, wpatrując się w jego opakowanie. Skoro już tutaj byłam, w tym świecie, gdzie można było to sprawdzić, to czemu by nie skorzystać z tej okazji? Przynajmniej miałabym pewność. Schyliłam się i dorzuciłam test do reszty artykułów, po czym korzystając szybko z wolnego stanowiska kasowego, zapłaciłam za zakupy. Następnie przywołałam ręką Tharasa i razem udaliśmy się w dalszą drogę.

Obiad zjedliśmy na mieście, w mojej ulubionej Galerii Pierogów, po czym wróciliśmy do mieszkania. Panująca tutaj cisza, sugerowała nam, iż Alii jeszcze nie było. Wyjęłam szybko z siatki test ciążowy i chowając pod koszulkę, podałam Tharasowi resztę zakupów, a sama poszłam do łazienki.

Spojrzałam na pudełeczko, z którego uśmiechał się do mnie uroczy bobas i wzięłam głębszy oddech. Ot, nadeszła chwila prawdy. Ciekawa byłam, czy wszystkie kobiety tak dziwnie przeżywały i stresowały się, obsługując ten test. Owszem, nie było w tym filozofii, a jednak towarzyszył temu dreszczyk emocji. Postanowiłam jednak nie czekać samotnie na wynik i kiedy tylko umieściłam mocz we właściwym okienku, a resztę wylałam, umyłam ręce i wróciłam razem z nim do pokoju. Położyłam kartonik z malutką blaszką na komodzie obok drzwi i zbliżyłam się do Tharasa, który studiował zakupione przeze mnie przybory toaletowe.

- Jest coś, o czym chciałabym z tobą porozmawiać - zaczęłam, a wtedy on podniósł na mnie swój wzrok.

- Tak? Czyżbyś wpadła na jakiś pomysł?

- Nie - odparłam i zajęłam miejsce obok niego. - To dotyczy wyłącznie nas.

Wtedy też mój mąż odłożył nabyte rzeczy i skupił się wyłącznie na mnie. Postanowiłam powiedzieć mu o moich przypuszczeniach, gdyż były bardzo prawdopodobnie, zważywszy na fakt, że do dzisiaj nie dostałam okresu.

Śpiąca królewna: w krainie czarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz